U Was tez jest tak strasznie ślisko?
Caillou patrzyła na mnie wczoraj jak na głupią, bo więcej stałam niż szłam na spacerze. Na spacerze się przecież chodzi, a nie stoi.
Ale poćwiczyłyśmy chodzenie na luźnej smyczy. I chodzenie na zasadzie, że pies czeka, aż człowiek zrobi dwa kroki.
Dobrze nam poszło. Nie wywaliłam się, pomimo godzinnego spacerowania/bardziej stania i ślizgania się. Caillou nie szarpnęła smyczą nawet jak jej kot przebiegł prawie przed nosem. Popatrzyła na kota, napięła się, potem popatrzyła na mnie, westchnęła głęboko i dalej stała i czekała, aż ja się zdecyduje czy dać krok czy nie.
Ćwiczę z psami przeczołgiwanie się pod krzesłem. Mam takie drewniane z jedną poprzeczką na dole.
Sweetie, jak jej się wskaże kierunek -przeczołguje się fachowo. Szybko i sprawnie. I prawie bez namysłu.
Caillou całkowicie odmawia przeczołgiwania, Chociaż jak Caillou poobserwowała Sweetie to załapała, że trzeba przejść pod krzesłem, a nie biegiem obejść krzesło i złapać smaczki. I jest już na etapie, że wkłada głowę pod krzesło -czyli przyjmuje pozycję do przeczołgania się. a potem natychmiast się wycofuje.Nagradzam ją za wkładanie głowy pod krzesło,bo bez nagrody z pewnością by tego nie zrobiła. Jej to się wydaje całkiem podejrzane, ale skoro to taka zabawa i nagradzają parówką/kawałkiem -to ze 3 razy spróbuje.
Wczoraj nam się drzwi zacięły zewnętrzne, i spędziłam dwie godziny pod mieszkaniem, zanim weszłam

. I musze przyznać, że bardzo się obawiałam, że psy zaczną wyć czy będą szczekać bez końca.
Na początku rzeczywiscie szczekały, jak słyszały, że wchodzimy, próbujemy otwierać drzwi i takie tam, a nie wchodziliśmy. Ale wystarczyło powiedzieć
w porządku raz na jakieś 30 minut i szczekania nie było. To znaczy czasem szczeknęły, ale biorąc pod uwagę że siedziałam pod drzwiami 2 godziny, a drzwi w końcu po wielu próbach otwierania, szarpania i kombinowania zostały wyważone -to było przyzwoicie.
Najwięcej było słychać, chociaz nie cały czas, bo robił przerwy -psa z parteru. A ja siedziałam na 4 pietrze w kamienicy -gdzie piętra są takie jakby podwójne i ściany dość grube. Na jego długie szczekanie -czasem Sweetie szczeknęła ze dwa razy w odpowiedzi.
Caillou wcale nie było słychać, poza kilkoma szczekaniami, jak ja do kogoś mówiłam -i ona słyszała mnie i szczekała jakby do mnie. Ale wtedy mówiłam
Caillou w porządku I przestawała szczekać. Ona zna to pojęcie
w porządku, bo go używam na spacerach jak widzę, że coś ją niepokoi -a nie ma zupełnie powodu do niepokoju.
Moje psy włączyły tylko syreny i wyły chwilkę w dwugłosie, ale bardzo krótko, jak było słychać karetkę gdzieś na zewnątrz.
A ten pies z parteru szczekał, jak było słychać karetkę, ale nie wył wcale.
Może Caillou po prostu ma skłonność do wycia, a Sweetie ją naśladuje we wszystkim. Caillou wyje przejmująco, bo takim cienkim głosem. Na szczęście krótko. Sweetie dołącza się grubym basem, i jakoś zapomina skończyć wyć, chociaż Caillou już skończyła. Wycie musi być fajne dla psa.
Bardzo pouczające takie siedzenie pod mieszkaniem. Ale strasznie zmarzłam i chyba już jestem całkiem chora. No i nie udało mi się znowu iść na spacer z Caillou, jak jeszcze widno było. Tylko znowu po ciemku.
Jutro pójdę rano.
Jutro Młody ma urodziny.

Młody sie obawiał, że jak wyważymy drzwi to wszystkie koty od razu wybiegną na klatkę schodową. My mamy wejście od razu do kuchni, to jest jakby korytarzo- kuchnia -hall. Nie jest dokładnie prostokątna., ale ma ok 15 m2, więc nie jest zła. Więc koty sa po prostu za drzwiami wejściowymi. Nie ma korytarzyka czy czegoś takiego pośredniego.
Mówiłam mu, że jak wyważymy drzwi to w kuchni będzie tylko Alibaba. Koty się schowają .
I tak było rzeczywiscie. Tylko Alibaba nas powitał, no i psy. Alibaba od razu gadał na temat jedzenia. Nie wyglądał na przejętego hałasem.Ale skoro juz przyszliśmy, no to jakieś jedzenie może by się dla niego znalazło.