
Rozumiem, że to jakieś przewrażliwienie na możliwe internetowe zdiagnozowanie "animal hoarding", ale nie trzeba do tego wygrzebywania starych wątków, w których od miesięcy nikt bezpośrednio znający sytuację nie pisał. Ja, z kolei, jestem ostatnio przewrażliwiona na wiadomości kierowane do kogoś, kto jeszcze niespełna trzy miesiące temu miał 80 lat, ale dziś, po prostu, go nie ma.
Mam nadzieję, że Pani Ania ma się zdrowo i znalazła pomoc w realu, bo oczywiście "posiadanie" 30 kotów nie było i nie jest na siły jednej Pani Ani.