MKG - Mój Koci Gang - historie...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob kwi 30, 2005 16:37 MKG - Mój Koci Gang - historie...

Mój Koci Gang to trzech żyjących raczej obok siebie wyjątkowych arystokratów - najkochańszych ... To KIECKA, GRUBCIA i KLAKIEREK (vel BURUŚ). Każde z nich ma swoje własne życie i swoje własne sprawy... Jednak łączy ich wszystkich jeden DOM :) .

Ale Koci Gang to także wszystkie zwierzaki, które znajdują się już po lepszej stronie życia - za Tęczowym Mostem. Niektóre z nich zatrzymywały się u nas na dłużej, inne były bardzo krótko... Wszystkie na zawsze pozostaną w mojej pamięci. Los każdego z nich na pewno zostanie tu opisany - jestem im to winna. Każdy z tych kociaków i psiaków (tak - one też siłą większości dołączyły do Kociego Gangu) był wyjątkowy, najkochańszy...
Ostatnio edytowano Pt maja 20, 2005 15:44 przez Ola21, łącznie edytowano 3 razy

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09

Post » Sob kwi 30, 2005 17:41

GRUBCIA (i MAŁY)

W tej chwili ma około 20 lat i jest na zasłużonej emeryturze :) .
To niesamowita kotka, która przyszła do nas prawie 9 lat temu.
Była wtedy w zaawansowanej ciąży. Moja mama ulitowała się nad nią i dała jej jeść. Wiadomo - kotka już nie miała zamiaru się stąd ruszyć. Jednak była bardzo nieufna i trudno jej się dziwić - potem poznaliśmy jej wczesniejsze losy:
mieszkała kiedyś parę domów dalej u starszej pani, jednak ta pani pewnego razu postanowiła się wyprowadzić, a kotka ... została. Na to miejsce przyszli inni ludzie z dwoma wielkimi psami. Można się tylko domyślać, co biedulka wtedy musiała przeżywać... :( Uciekła zapewne co sił na drobniutkich nóżkach... Przez wiele lat tułała się po dzielnicy - nikt do końca nie wie ile razy była w ciąży, ile razy musiała się martwić o swoje kociaki ( a mamą była i jest wzorową), ile razy cierpiała głód...

W końcu trafiła do nas. Na początku zamieszkała w dużym stosie desek - tam miała swoje schronienie i wreszcie nie musiała się martwić o pełną miskę. Choć jeszcze przez długie miesiące chodziła do sąsiadki z bloku obok po rybę :) . Zawsze przytaszczyła tą rybę do nas do ogrodu i wtedy zadowolona wcinała. W deskach też urodziła kociaka. Mały miał okropny koci katar - nic nie widział - na oczach okropne wrzody (wtedy jeszcze nie wiedziałam tyle, co teraz, nie wiedziałam, jak mu pomóc). Przemywałam mu je herbatą, kupiłam kropelki. Bywało lepiej... A Kocurek (to był ON) był naprawdę piękny i rósł na sporego kota (jak na drożdżach). Tak minęło kilka miesięcy. Zaczepiał Grubą do zabawy i sam ganiał po całym ogrodzie (choć był całkiem niewidomy).
Jednak po jakimś czasie zaczął coraz mniej jeść... aż w końcu w ogóle przestał, bardzo osłabł. Pewnego razu poszedł gdzieś i już nie wrócił... :( Prawdopodobnie gdzieś spokojnie umarł, ponieważ był coraz słabszy.

W międzyczasie wybudowałam Grubci i Małemu budkę ze styropianu - mieszkali tam razem, póki nie zabrakło Małego. Potem Gruba mieszkała tam sama, przeżyła w niej dwie ostre zimy. O przyjściu do domu w ogóle nie chciała słyszeć. Nigdy do końca NIE zaufała. I w sumie ma rację, bo ludzie w większości nie są warci zaufania kota :evil: .
Potem zbudowałam jej z moim tatą budkę z prawdziwego zdarzenia - ocieplaną styropianem i obitą płytami, pomalowaną. Gruba była zadowolona. Stopniowo przybliżała się do nas coraz bardziej, troszeńkę zaczęła ocierać się o nogi (ale tak szybciutko, żeby nikt nie zauważył) :)

Od kiedy była u nas kilka razy miała kociaki. Ja nie wiedziałam za bardzo nic o sterylizacji :oops: . Wiele razy były one chore i nie przeżywały. Przedostatni miot, jaki urodziła liczył 7 kociąt. Przeżyło tylko jedno całkowicie zasmarkane KOCIĘ (To KIECKA :wink: ). Potem miała jeszcze jedne kociaki (dwa) zupełnie bielusieńkie - kocur i kotka :) .
Za każdym razem, gdy zbliżał sięporód szukała sobie innego miejsca, niż budka (tam za często człowiek zaglądał). Kiecka wraz z rodzeństwem urodziła się pod ogromną plandeką. Przedtem kociaki rodziły się głównie w zakamarkach desek. Dopiero białe kotki urodziła w budce - nabrała juz trochę zaufania.

Po białasach było jakoś tak, że dowiedziałam się o zastrzykach i Gruba nie miała już więcej dzieci - na jej i nasze szczęście. Ostatecznie w sierpniu 2001 roku przeszła sterylizację. I tutaj PRZESTRZEGAM wszystkich przed zastrzykami hormonalnymi - nie dość, że grożą poważnymi powikłaniami, to są zupełnie NIESKUTECZNE :!: Grubcia ledwie przeżyła operację, bo okazało się, że miała martwe płody w brzuszku (wetka powiedziała, że jeszcze dwa tygodnie i ... ). Nie wiem, co mnie tknęło, żeby akurat wtedy iść z nią na sterylkę.

Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Choć Gruba jeszcze kilka dobrych razy odwiedziła wtedy weta, bo sobie szwy zdejmowała (nie pomagały kubraczki ani nic innego - to najbardziej CWANY kot, jakiego kiedykowliek widziałam) :twisted: . Dobrze, że rana szybko się goiła.
Długo znowu trwało zanim Grubcia nam po tej całej sterylizacji znowu zaufała...

W zimie 2003 roku (styczeń) Grubcia postanowiła się wprowadzić wreszcie do domu :D . Cieszyłam się, bo skończyło się wieczne wynoszenie gorących butelek do budki i ... zapalenie korzonków :wink: . A Grubcia ma dalej budkę, tyle, że kartonową i w ciepłym pokoju :D .

Teraz Gruba to najszczęśliwszy kot pod słońcem (dosłownie - bo cały dzień na tym słońcu występuje - grzeje raz jeden boczek, raz drugi, a jak jej za gorąco - to idzie położyć się pod świerkiem albo na trawce :) )

A zdjęcia dołączę, jak mi się uda skaner uruchomić... :wink:

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09

Post » Sob kwi 30, 2005 17:51

8O 20 lat???? Jesteś pewna???? W jakiej jest formie?
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Sob kwi 30, 2005 18:05

Ola - jak super, ze juz nie musi rodzic - ze jej pomogliscie
i ze w koncu Wam zaufala :D :D :D
piekny happy end przecietnego losu kotki :D :D :D
Obrazek

Kaska

 
Posty: 7487
Od: Pt paź 17, 2003 21:24
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 30, 2005 18:28

Ciekawski malec :) - http://upload.miau.pl/1/12213.jpg

Grubcia na ulubionej trawce - http://upload.miau.pl/1/12216.jpg

Grubcia i Mały (z przodu) - http://upload.miau.pl/1/12218.jpg

Toaleta - http://upload.miau.pl/1/12220.jpg

Ale jestem piękna... a jaka leniwa :) - http://upload.miau.pl/1/12221.jpg

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09

Post » Sob kwi 30, 2005 18:33

Jestem tego absolutnie pewna, że Grubcia ma 20 lat, amoże mieć nawet trochę więcej. Proste obliczenie:
-9 lat jest u nas,
-zanim do nas przyszła, to przynajmniej z 6 lat mieszkała gdzieś na dzielnicy (tak długo mniej-wiecej sąsiadka już nie mieszkała tutaj),
-kotka dość długo mieszkała u tej sąsiadki, bo ją widywaliśmy - przyjęłam, że ok 5 lat :) może więcej... nie wiem.

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09

Post » Sob kwi 30, 2005 18:46

No to jest niezwykłym kotem. I po tylu porodach...
Dawaj dalej!
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Sob kwi 30, 2005 19:05

Ciekawa historia.Czekam na więcej ! :wink:
Pozdrawiam Grubcie.A właściewie dlaczego "Grubcia" :?:

Kosma

 
Posty: 446
Od: Sob kwi 23, 2005 12:20

Post » Sob kwi 30, 2005 21:43

KIECKA

To moje wychuchane malutkie Kociątko, które w tej chwili ma niespełna 6 lat :D . Urodziła się 11 lipca 1999. Była taaaaaka maleńka... Tylko ona jedna przeżyła z siedmiu kociąt, jakie urodziła wtedy Gruba pod ogromną plandeką - takie dziwne, niedostępne nikomu miejsce wybrała sobie na "rozwiązanie sprawy". A ojcem Kiecki jest (już za Tęczowym Mostem :cry: ) Klakier II - mój ukochany kocur (o nim... przyjdzie czas).

Kieculka była przez pierwsze pół roku swojego życia... kocurkiem 8O - pomyliłam się "w ustaleniach" :oops: :wink: . Po pierwszych dniach swojego życia została przeniesiona wraz z Grubcią w inną część ogrodu, do budki, gdzie było lepsze schronienie. Niestety inne kociaki nie przeżyły - chociaż z drugiej strony, może i dla nich lepiej - nie wiem, czy znaleźliby się chętni dla tylu kociąt :roll: . Grubcia przez jakiś czas szukała swoich innych dzieci, potem przestała i zajęła się - już teraz jedynaczką Kiecką.

Na początku były problemy z oczkami - ciągle zaropiałe i załzawione, takie smarkate trochę kocię :wink: - zaczęłam jednak szybko intensywną terapię kropelkami i ciągłym przemywaniem i udało się skończyć z tym choróbskiem, choć do tej pory jak przychodzą chłody, to Kieculka pierwsza łapie jakieś katary - jest bardzo wrażliwa. Potem wygrzewa się na kaloryferze :) . Po prawie 2 miesiącach Kieca przyszła do domu - chciałam wtedy ją wprowadzić razem z Grubą, lecz ta domem pogardziła po raz kolejny :?. Kieca natomiast szybko się zaadoptowała - miała cały dom dla siebie - nieprawdopodobnie pocieszny był z niej kociak.
Jak juz wspomniałam była wtedy "kocurem"; po kilku miesiącach (w styczniu) mój "kocurek" zaczął się dziwnie zachowywać - mrauczał do wszystkich, łasił się, wystawiał kuperek, uwielbiał mocne głaskanie... Bardzo się przeraziłam wtedy. Zupełnie nie wiedziałam, co się dzieje z moim kotem. Trwało to może z tydzień... Potem wszystko wróciło do normy... do czasu. :twisted: Kocur zaczął dziwnie tyć, jakoś tak tylko na brzuchu. Myślałam, że może po prostu dużo je... Jednak tył w zastraszającym tempie. W końcu wpadliśmy na to, że to jednak kotka :oops: . Na rozwiązanie nie trzeba było czekać długo. Małe urodziły się w niedzielę wielkanocną. Ciąża i poród Kieckę zupełnie wykończyły, wyglądała wtedy bardzo biednie - była wychudzona, sierść matowa, oczy zapadnięte... Stopniowo jednak wszystko wróciło do normy - to były pierwsze i ostatnie kociaki Kieculki.

Od tego czasu chodziła na zastrzyki hormonalne, aż w końcu w marcu 2001 przeszła zupełnie bezproblemowo zabieg sterylizacji. Szwy (miała tylko 3) zdjęła sobie sama po dwóch dniach :twisted: :wink: . Taki mały samo-wet z niej. Ale poczekała, aż się wszystko zrośnie -mądrala. Od tego czasu Kieca rządzi niepodzielnie na dzielnicy jako największy Myśliwy. Pod tym względem jest naprawdę niemożliwa. Ale co ja mogę zrobić... jeśli ona po prostu KOCHA polować.

Kieca jest bardzo podobna do swojego taty, jest dość dużą kotką i co ciekawe... ma zwyczaj zaznaczania terenu. Nie z taką intensywnością, jak robią to kocury, ale ogród musi być obowiązkowo w punktach kontrolnych zawsze świerzo "skieckowany". Wiadomo, kto tu rządzi... :) .

Kieca jako jedyna przychodzi do mnie do pokoju i do mojego łóżka (a w zasadzie to ja przychodzę do jej pokoju i jej łóżka), nie wpuszcza innych kotów. Nie jest super przytulastym kotem, natomiast jeśli chce, żeby ją pomiziać trochę, to wyraźnie daje to do zrozumienia, ale nie za dużo - też to dobrze pokazuje. Taka z niej mała Królewna. Prawdziwa arystokratka.
MOJA KOCHANA KIECULKA :!: :!: :!:

P.S: Obojętnie ile i jak bym o niej nie pisała, to na pewno nigdy nie uda mi się oddać całego jej Kociego Uroku (bo po prostu nie potrafię tego ubrać w słowa), ale mam nadzieję, że choć część...

Na nocnym polowaniu - http://upload.miau.pl/1/12271.jpg

"Weź ten aparat, bo zaraz ci pokażę..." - http://upload.miau.pl/1/12272.jpg


Wkrótce więcej zdjęć... :)

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09

Post » Sob kwi 30, 2005 21:49

A Grubcia dlatego, że ona po prostu jest taka grubaśna :wink: . No i uwielbia jeść :D.

A w jakiej jest formie? - Bardzo dobrej zważając szczególnie na jej wiek. Nie biega już jak młodzieniaszek, ale czasem lubi się przejść po swoich włościach, szczególnie, kiedy młodzież pójdzie spać - wtedy wreszcie ma spokój :lol: . Nie odchodzi daleko i zawsze, kiedy się ją woła - to przychodzi. Ociera się o nogi wtedy tak mocno, że prawie można się przewrócić... :D

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09


Post » Nie maja 01, 2005 13:53

Fajnie się czyta 8)
Grubcia i Kiecka, mama i córa o dużym podobieństwie :lol: Miały koteczki dużo szczęścia :)
Czekam na ciąg dalszy 8)

smilla

 
Posty: 2837
Od: Sob lut 14, 2004 19:52
Lokalizacja: trójmiasto

Post » Nie maja 01, 2005 16:07

Podobieństwo między mama i córą, ale raczej charakterów :D . No i kolor futerka... Grubcia jest bardzo drobniutka i ma taką maleńką główkę - nie wszystko na zdjęciach widać :wink: . Kieca natomiast to "kawał baby" :lol: . Jest szczupła, ale masywna. Taką budowę odziedziczyła po swoim tacie. Poza tym ma nieźle wyćwiczone mięśnie :D . Wszystko przez te polowania....

Chyba, że ona gdzieś na siłownię chodzi, a ja nic o tym nie wiem 8O :wink:

Ola21

 
Posty: 276
Od: Pon mar 21, 2005 14:09

Post » Nie maja 01, 2005 16:20

Piekne koteczki. :1luvu:

Mam znajomą, która ma 18 letniego kocura w dobrej formie.
inna nasza znajoma tez miała 2 koty, które zyły 20 lat.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie maja 01, 2005 17:26

No to się fotek doczekałam :wink:
Śliczniaste 8)
Kontakt ze mną - mail lub telefon. Na miau mnie już nie ma.

Sin

 
Posty: 4216
Od: Czw sie 19, 2004 17:15
Lokalizacja: Gdańsk

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, erinn26, MruczkiRządzą i 105 gości