A jednak Sowa przybiegła

Myślę, ze była zadowolona z zawartości miseczki.Było ciepłe, ale nie gorące surowe mięso, Winston w sosie śmietanowym i sucha karma.Miseczek nie muszę myć, chyba wylizywane są przez przebiegające tamtędy psy.Mam nadzieje, że nie bezdomne.
Pod hutą czekała na mnie Jadzia.Nie robiłam jej zdjęć, bo ona jest płochliwa, chciałam, aby spokojnie zjadła.Był Winston w sosie śmietanowym jak obiecałam, ale tym razem surowe mięso było lepsze.No cóż..Misi nadal nie ma
Musiałam podjechać do siostry i przy okazji nakarmiłam czarną kicię ze śmietnika.Zobaczyłam ją z daleka, bałam się, że zniknie i kiciałam jak najgłośniej.Nie da się krzyczeć "kicikici", omal się nie oplułam, ale kotka mnie usłyszała.Ona jest prześliczna.Dorota codziennie zostawia jej jedzenie, ale nie może wybiec z domu, kiedy kicia by się pojawiła z powodu swojej choroby.Mam tylko nadzieję, że kicia znajduje jednak pełne miseczki.Nie mam jeszcze klucza do śmietnika, a ona je w środku, trudno mi tam wsuwać jedzenie.Kotka saszetki jeść nie chciała, ale suchy RC owszem.

Niech tylko zima odpuści, a ja nie odpuszczę łapanki.Musi być klatka-łapka i to postawiona w śmietniku.