Ale Ci się porobiło z tym rzyganiem zespołowym. Mam nadzieję, że to nic poważnego.
A jeśli chodzi o szycie, to parę lat temu uszyłam pokrowiec - śpiwór na transporter. Z nieprzemakalnego ortalionu, z ociepliną i podszewką. Przód zapinany na suwak i otwór na uchwyt. Całość, z "podłogą", żeby móc postawić nawet na śniegu na chwilę. Jak stary transporter wziął się i zniszczył, musiałam znaleźć taki sam, żeby wlazł w pokrowiec
Pokrowiec uszyłam po poprzedniej chorobie Gutka, kiedy transporter musiałam zawijać w bluzę polarową (rękawy zawiązywałam na górze). Spełnia swoje zadanie, szczególnie ostatnio, kiedy podróżowaliśmy do lecznicy z bardzo osłabionym kotem prawie codziennie, w mróz, śnieg, czy deszcz. Ludzie w poczekalni pytali skąd mam taki ocieplacz.