Coś z tym przeznaczeniem i marzeniami jest. Ja całe życie kochałam psy i zawsze psa chciałam mieć. Były oczywiście rybki, był kanarek, był chomik ale pies to pies. Kota nigdy nie brałam pod uwagę jako zwierzątko domowe.Kotki były fajne gdzieś u kogoś ot tak pogłaskać , pobawić się i to wszystko.Gdy odszedł Miki i pierwszy szok minął zaczęła we mnie kiełkować myśl a może tym razem kot ? Bo że bez futerka nie dam rady dłużej być to byłam pewna.Najpierw przeglądałam zdjęcia na stronie schroniska . Z początku tak by pooglądać zdjęcia, później zwracałam uwagę na konkretny typ czyli czarny z zielonymi oczami. I tak w końcu trafiłam do jolabuk 5 i do Zuzi. Gdy zobaczyłam jej fotkę ( Zuzi ) na stronie schroniska którą przeglądałam wcześniej i ani razu nie zwróciłam na nią uwagi

bo nie była czarna zakochałam się od pierwszego wejrzenia i moja miłość trwa do dziś.
To ,że Zuzia znalazła się w stadzie kotów dokarmianych w szpitalu przez Jolę oraz to ,że wróciła z nieudanej adopcji to przeznaczenie bo byłyśmy sobie pisane.
Pola to też nie planowane kocię. Jak Zuzia po 4 miesiącach poczuła się u mnie dobrze - przychodziła na wołanie, spała ze mną w łóżku zaczęłam któregoś wieczoru leżąc w łóżku marzyć ,że fajnie by było tak usypiać miziając jedną ręką jednego kotka drugą drugiego kotka. Może za rok albo dwa adoptuję jeszcze jedno futerko i co ? Za trzy dni pojawiła się Pola z Opola . Najpierw na miesiąc później na dwa aż w końcu została na zawsze.
Jest zupełnie inna niż Zuzia . Brak jej delikatności jakiejś ogłady ale cóż jest jaka jest. Czasami mam jej dość, złoszczę się na nią ale mimo wszystko kocham tą niedobrzyznę tak samo jak Zuzię i nic na to nie poradzę.
Wniosek z tego ,że jest jakaś magiczna siła która stawia na naszej drodze takie Zuzie , Pole i inne futerka które są nam pisane i przeznaczone.