Witam sobotnio!

Dziś przeżyłyśmy kolejny armagedon tak jak przewidywałam, kolejne zakupowe szaleństwo. Kolejki do kas sięgały prawie przez całą długość sklepu. Były cały czas dwie kasy czynne bo trzecia się zepsuła i dopiero koło 14 udało sie uruchomić system. Dziś od godz 6 do 14 niemal non stop dowoziłam warzyw, nabiału i wypiekałam bułki na zmianę z koleżanką.Dziś ludzie wykupują wszystko . Miałyśmy tylko drobną przerwę na złodzieja kaw i interwencje policji. Gość znany im jest bo go nawet nie spisywali bo już w tym roku go zwijali z innego sklepu. Uprzedzili ,żeby go nie dotykać i zdezynfekować ukradzione fanty bo gość jest chory na jakieś choroby zakaźne. Beszczel taki ,że czekając na policję najpierw przypalił skręta a później zaczął obcinać skórki i pazury twierdząc ,że to go uspokaja.Musiałyśmy wietrzyć bo śmierdziało ,że szok.Pan policjant poprosił o chwilę sam na sam ze złodziejem po czym wrócił z uśmiechem i oznajmił ,że złodziej obiecał ,że więcej nie przyjdzie. Sądząc po odgłosach dostał bencki od policji . Nawet policja obchodziła się z nim w gumowych rękawiczkach .