
Uspokoiło mnie to, że Lady od razu po przywiezieniu do siostry zaczęła spacerować po mieszkaniu i nie była nazbyt przejęta całą sytuacją. Bardzo spodobała jej się choinka, a w szczególności bombki. Wyjechałem spokojny. Gdy w czasie świąt dzwoniłem do siostry, ta skarżyła się, że kot jest bardzo niegrzeczny - chodzi po meblach, gryzie, stłukła połowę bombek i jakby tego było mało wpadła do kibla

Do domu wróciłem wczoraj w południe i chciałem od razu jechać po kota. Zadzwoniłem do siostry, a ta stwierdziła, że nie ma jej w domu i będzie dopiero za 2 godziny. Okazało się jednak, że spała i nie chciało jej się wstawać

Zawiodłem się na mojej siostrze na pełnej linii. Była godzina czternasta, a kot miał w misce zaschnięte kawałki mięsa z poprzedniego dnia i porcja na owy dzień jeszcze w zamrażarce


Jedzenie naszykowałem na każdy dzień, ponumerowałem w jakiej kolejności ma dawać (niektóre porcje były z dodanymi lekami), a ta ostatecznie dawała jak chciała. W rezultacie kot dwa dni nie dostał beta glukanu i tylko pół dziennej dawki lizyny.
Po powrocie do domu, Lady nie mogła się odnaleźć. Pół dnia przespała, a i później chodziła jakaś osowiała, nie dawała się głaskać. Nie wiedzieć czemu, omijała mój pokój z daleka. Wieczorem zaczęło jej trochę przechodzić, a gdy rano zaczęła mnie gryźć po nogach, wiedziałem już, że wszystko wróciło do normy
