nowotwór trzustki

Rozmowy o chorobach onkologicznych u kotów
Regulamin działu
Uwaga! Porady na temat leczenia udzielane są na podstawie pk.13 regulaminu forum.

Post » Pon gru 19, 2016 11:34 nowotwór trzustki

Bardzo proszę Was o radę – po czterech miesiącach diagnostyki mamy ostateczny wyrok: nowotwór trzustki z przerzutami na węzły chłonne. :/ Na razie kotce wciąż podajemy Encortolon (przepisany, gdy podejrzewano chłoniaka), ale teraz ma zapaść decyzja o dalszym leczeniu. I jestem w kropce. Wcześniej byłam zdecydowana na chemię w tabletkach (kot jest płochliwy, boi się obcych, każda wizyta w lecznicy to tortura), ale podobno w przypadku raka trzustki brak jest skutecznego leczenia farmakologicznego – ewentualnie podaje się Carboplatin, by powstrzymać progres choroby. Sytuację komplikuje fakt, że kotka właściwie 90% czasu spędza pod łóżkiem (podawanie jej leków to męczarnia – oprócz Encortolonu dostaje Venter i Mirtagen) i bardzo mało je – wydaje się, że ma apetyt (poluje na resztki jedzenia na blacie, podgryza przypadkiem zostawiony chleb itp), ale nie smakuje jej żadna karma – nawet jeśli trafimy na jakąś, która jej zasmakuje, następnego dnia nie chce już jej tknąć. Poza tym ze wstydem przyznam, że ani ja ani kotka nie przepadamy za jej onkolożką – kotka reaguje alergicznie na wszystkich w lecznicy, a mnie z różnych powodów powodów nie podoba się sposób prowadzenia kota (np. właściwie brak reakcji na wyniki badania histopatologicznego).
Nie spodziewam się, że podejmiecie decyzję za mnie, ale bardzo liczę na Waszą mądrość i doświadczenie. To mój pierwszy kot (teraz ma ponad 12 lat) i wcześniej właściwie nie miała przewlekłych problemów zdrowotnych (teraz, po dogłębnej lekturze forum widzę wiele błędów jakie popełniła prowadząca ją od początku weterynarz, np. upieranie się przy karmieniu kotki wyłącznie RC Urinary przez prawie 11 lat – po pół roku pobytu u mnie kotka "się zatkała", najprawdopodobniej po zatruciu – wtedy miała robione też testy na FeLV itp – wyniki były negatywne; lub ostatnio zapewnianie mnie, że to normalne, że kot wymiotuje raz w tygodniu) i obwiniam się, że nie pojawiłam tu wcześniej, ale cóż, czasu już nie cofnę :/.
Ostatnio edytowano Pon gru 19, 2016 14:59 przez pinkball, łącznie edytowano 1 raz

pinkball

 
Posty: 4
Od: Śro lis 23, 2016 19:17

Post » Pon gru 19, 2016 13:24 Re: nowotwór trzustki

Nie umiem pomóc :(
Fakt, na wetach trzeba się 'znać'. To niestety wymaga często czasu...
Pewnie się odezwie tu ktoś , kto ma jakieś - niestety - doświadczenie.
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 26362
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Wto gru 20, 2016 9:26 Re: nowotwór trzustki

Z góry przepraszam za to co napiszę ale za nic nie zgodziłabym się na podanie kotu chemii. Człowiek po chemii czuje się strasznie, co miałam okazję obserwować, ale człowiek decyduje się na to świadomie. Kot podobno reaguje często jeszcze gorzej, nie wiem, nie widziałam i nie chciałabym widzieć. Kot nie wie dlaczego cierpi. Kiedy moja koteczka chorowała na raka wet zwykł mawiać,że walczymy o jakość życia, nie o długość. Smutne to ale myślę, że rozsądne. Walka o przedłużanie życia na chemii kotu tylko dokłada cierpienia, nam ma coś dać - pytanie tylko co? Nadzieję może, może iluzję kontroli. Oczywiście to jest Twój kot i tylko Twoja decyzja, nikt tu jej za Ciebie nie podejmie.
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów

Post » Wto gru 20, 2016 18:53 Re: nowotwór trzustki

Chemioterapia u kota a ta u ludzi to dwie różne sprawy.
Podstawą prawidłowo prowadzonej chemioterapii u kota praktycznie nigdy nie jest próba wyleczenia nowotworu.
A jej zasadą jeśli jest robiona zgodnie z zasadami sztuki - jest to aby kot na niej dobrze się czuł.
Gdy kot źle na nią reaguje - odstawia się ją bez wahania. Albo próbuje innej albo rezygnuje.
Chemioterapia ma sprawić by ostatni okres życia kota był jak najlepszy i jak najdłuższy - z naciskiem na to pierwsze.
Jeśli chemia nie działa lub kot na niej kiepsko się czuje - to nie ma ona sensu.

Są kocie nowotwory które naprawdę ładnie reagują na chemię - np. chłoniaki. Leczenie potrafi dać kotu wiele miesięcy życia praktycznie w poczuciu zdrowia. Czasami nawet lat.
Bywają fatalne reakcje na leki, ze wstrząsem włącznie :(
Bywają weci którzy namawiają na chemię gdy nie ma ona sensu. Gdy wiadomo że nie podziała lu efekt będzie mizerny a kota będzie narażony na stres.

Sama w przypadku kota z nowotworem trzustki z przerzutami nie zdecydowałabym się na jej podawanie :(
Szczególnie gdy kotka już jest źle czująca się i znerwicowana.
Gdyby jeszcze objawów nie było a sprawa wyszłaby przypadkiem - to może.
Ale po uważnej rozmowie z zaufanym onkologiem.
Jestem świeżo po rozmowie z takim lekarzem - dr. Micuniem - jestem pewna że gdyby widział szansę dania kotu jeszcze kawałka fajnego życia - to byśmy o to zawalczyli. A gdyby nie widział lub cena za próbę mogłaby być za wielka (kot JUZ cierpi a trzeba by czekać na ewentualny efekt i byłby on mało satysfakcjonujący) - to byśmy zrezygnowali.
Zaufany wet onkolog to podstawa :(

Trzymam kciuki za koteczkę :(
Pamiętaj że ten rodzaj nowotworu strasznie boli :(
Nie pozwól jej cierpieć :(

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto gru 20, 2016 20:42 Re: nowotwór trzustki

Dziękuję Wam bardzo za odpowiedzi. Na dzisiejszej wizycie u onkolożki dostałam nową baterię leków: Bunondol, Polprazol, Hepatiale Forte, Mirtagen – i Palladię (tokeranib). Mam ją podzielić w aptece (na Białobrzeskiej polecono mi aptekę przy Puławskiej/Willowej – w moich okolicznych nikt nie chciał się podjąć, chociaż mam receptę na podzielenie), podawać co drugi dzień (jedna tabletka czyli teoretycznie 10 dni) i odstawić gdy tylko kot gorzej się poczuje. Ciągle się waham – jeszcze w czasie wizyty zmieniałam zdane dwukrotnie (lekarka pozostawiła decyzję mnie). Po pierwsze, każdego dnia przed podaniem Palladii musielibyśmy chodzić z kotką na kroplówkę z Cerenią (sami robiliśmy jej zastrzyki ze sterydem, ale Cerenia nas niestety przerosła – podobno szczypie). Niezależnie od tego, kiedy udałoby nam się podzielić tabletkę (czy jutro czy pojutrze), jeden z dni podania leku wypadałby w dzień świąteczny (plus ewentualnie w wigilię), co oznaczałoby wizytę w którejś z lecznic całodobowych – nie wiem czy to kwestia większych przestrzeni, wielu zwierząt i ludzi czy zapachów, ale kotka b. kiepsko znosi takie wizyty. Po drugie onkolog nie wspomniała o większości efektów ubocznych, które później wpisała do karty wizyty – lista jest nieco przerażająca, a dotyczy >10% pacjentów. Po trzecie – lista zachowań niepożądanych po których miałabym przestań podawać lek to wymioty (kot i tak wymiotuje co drugi-trzeci dzień, zresztą mamy hamować to Cerenią) i brak apetytu (już wybrzydza – dziś się złamałam i dałam jej Urinary, które nam pozostało – wreszcie jadła chętnie, ale w małych ilościach) – boję się, że skoro spędza większość czasu w ukryciu nie zauważę innych objawów. Byłam nieco zdziwiona, że nie zrobiono badań krwi – ostatnie jakie mamy są z 23 listopada (wyniki określono jako dobre, mimo limfopenii), przed biopsją jednego z węzłów chłonnych i przed pobraniem wycinków do badania histopatologicznego (na wyniki czekaliśmy trzy tygodnie).
Sama nie wiem – gdyby nie problemy z jedzeniem i ukrywanie się, pomyślałabym, że kotka jest w niezłej formie i nie wydaje się bardzo cierpiąca. Buszuje po kuchni, dziś świetnie zniosła podróż do lecznicy (dopóki nie stanęliśmy pod jej drzwiami – w środku to już był istny armagedon), po powrocie ułożyła się na starym miejscu w szafie zamiast pod łóżkiem (dostała kroplówkę z Cerenią) – dlatego myślałam, że warto spróbować, że może nie powinnam odmawiać jej szansy.
Spróbuję jutro podjechać do dr Micunia (podobno przyjmuje bez zapisów), ale on pewnie też nie poradzi mi niczego konkretnego bez nowszych wyników badań.

pinkball

 
Posty: 4
Od: Śro lis 23, 2016 19:17

Post » Czw gru 22, 2016 5:48 Re: nowotwór trzustki

Dr. Micuń może powiedziec jedna wazna rzecz. Czy przy tym rodzaju nowotworu i takim jego zaawansowaniu chemia pozwoli cos ugrac. Czy lepsze byloby inne leczenie paliatywne. Onkolog nie jest tylko od podawania chemii. Kotka przede wszystkim nie moze cierpiec, martwi mnie to chowanie sie. Moze udaloby sie znalezc kogos kto wpadnie i da kotce leki w domu? Ja od miesiaca jezdze do kolezanki i podaje jej kotce chemie i kroplowki zeby zminimalizowac jej stres.

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Czw gru 22, 2016 9:07 Re: nowotwór trzustki

Byliśmy wczoraj u dr Micunia, który stanowczo odradził chemię. Jego zdaniem w tym przypadku nie ma najmniejszego sensu. Bardzo Ci dziękuję, Blue, za sugestię, bo mnie ta wizyta bardzo pomogła w podjęciu decyzji (mój chłopak wciąż się waha). Poza tym we wtorek okazało się, że tabletka "chemii" zostanie podzielona dopiero na piątek po 18.00 – spytałam poprzednią wetkę co robić w takiej sytuacji (preferuje kontakt mejlowy), ale do tej pory mi nie odpowiedziała.

Zgodnie z sugestią dr Micunia zaczęliśmy podawać Bunondol (zawiesina) co sześć godzin, zamiast wcześniej zalecanych 8-10. Tak naprawdę nie widzę zmiany na lepsze w zachowaniu kotki – przeciwnie, coraz trudniej ją wyciągnąć spod łóżka. Świetnie tolerowała Bunondol po operacji (pobranie tkanek do histopatologii), więc pewnie to ogólne pogorszenie formy. Podróż samochodem (w stronę Pyr jechaliśmy aż 50 min) znowu zniosła świetnie (teraz wiem, że niepotrzebnie ją męczyłam, ale w samochodzie była spokojna i zaciekawiona otoczeniem), ale wczoraj nie zjadła praktycznie nic (podchodziła do jedzenia, zaczynała mruczeć z entuzjazmem, ale po kilku liźnięciach odchodziła), dokarmiałam ją przy okazji Bunondolu Nutriboundem. W nocy nawet nie zrobiła siku – a oddaje mocz ponad 8 razy dziennie (to objaw, od którego zaczęła się nasza pielgrzymka po lekarzach – kolejne diagnozy: PNN (zupełnie bezpodstawnie), zapalenie pęcherza, zapalenie dróg żółciowych, idiopatyczne zapalenie pęcherza i zapalenie trzustki – od USG na którym dr Marciński zauważył zmiany w/przy trzustce, do USG na którym dr Zlot znalazła wiele powiększonych węzłów chłonnych, wskazujących na chłoniaka, minęły dwa tygodnie).

Teoretycznie mam w sobotę do zaliczenia dwie rodzinne wigilie, ale w tej sytuacji chyba zostanę w domu, bo nie darowałabym sobie, gdyby coś się stało. Teraz się martwię, czy się zorientuję, że "to już" (i tak naprawdę też tym, co wtedy robić).

pinkball

 
Posty: 4
Od: Śro lis 23, 2016 19:17

Post » Pt gru 23, 2016 7:32 Re: nowotwór trzustki

Martwi mnie to chowanie się jej - jeśli nie jest to jej normalne zachowane, bo świadczy to o tym że kotka źle się czuje :( Ból to jedno, ale są jeszcze w pakiecie potencjalnych możliwości - mdłości, gniecenie w brzuchu, ucisk, dyskomfort silny - rzeczy których leki obecnie już nie znoszą a które sprawiają że kotka nie czuje się dobrze :(
Ta jej chęć na jedzenie i odchodzenie po kilku kęsach może wynikać z tego że gdy kot widzi jedzenie stymuluje to do pracy organy biorące udział w trawieniu, także trzustkę. Tam jest guz, zmiany, pewnie obrzęki i odczyny, utrudniony przepływ enzymów trawiennych - i pojawia się ból.

Choroba będzie postępować, już jest bardzo zaawansowana :(
Ty znasz koteczkę najlepiej - ale pamiętaj, teraz liczy się przede wszystkim jej komfort. Decyzja o skróceniu cierpienia jest bardzo trudna dla właściciela, ale jeśli widzisz że kocinka już nie ma radości życia, chowa się, nie chce jeść a leki nie są w stanie tego znieść - to z miłości do zwierzęcia trzeba ją rozważyć. Nie wiem czy teraz, czy wkrótce. To Ty jesteś z kotką i Ty ją znasz.
Ale pamiętaj - dla kota nie liczy się długość życia, on nie wie czy żyje już rok czy 10 i nie rozważa że chciałby jeszcze 5 poistnieć. Dla kota liczy się tu i teraz i by były one komfortowe. Chwilowe cierpienie gdy są realne szanse że minie - to coś akceptowalnego oczywiście - ale walka o kolejne dni gdy wiadomo że lepiej nie będzie, z punktu widzenia kota jest bezsensowna :(

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob gru 24, 2016 13:39 Re: nowotwór trzustki

Mało świątecznie zamknę wątek – dzisiaj rano pożegnaliśmy się z Lolą :cry: . Już wczoraj trudno było ją nakarmić i napoić, ale jeszcze skakała na zlew w kuchni (pić już nie umiała), chodziła do kuwety, a nawet się wypróżniła. Dzisiaj rano już była mocno otumaniona i bezwładna, więc pojechaliśmy do lecznicy :( .
Jeszcze raz ogromne dzięki za wsparcie.

ps. czy jakiemuś DT lub fundacji przydałby się transporter (leciwy ale funkcjonalny) lub resztka suplementów/leków itp.? Nie wiem, jaka jest praktyka w takich przypadkach.

pinkball

 
Posty: 4
Od: Śro lis 23, 2016 19:17

Post » Sob gru 24, 2016 18:13 Re: nowotwór trzustki

Współczuję...
Lolu [*]

saaga

 
Posty: 1100
Od: Śro cze 10, 2015 18:15

Post » Sob gru 24, 2016 18:47 Re: nowotwór trzustki

Bardzo mi przykro, śpij spokojnie koteczko [*]

Blue

 
Posty: 23969
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie gru 25, 2016 16:45 Re: nowotwór trzustki

Smutno żegnać przyjaciół zwłaszcza przed świętami :(
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35319
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Nie gru 25, 2016 19:34 Re: nowotwór trzustki

[*] :(
Prawo i Sprawiedliwość jest najbardziej mściwym gangiem politycznym w Europie./Davies

Obrazek
"Lepiej czasem zapalić małą świeczkę, niż przeklinać mrok.."

morelowa

 
Posty: 26362
Od: Sob gru 19, 2009 10:38
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon gru 26, 2016 3:02 Re: nowotwór trzustki

wspolczuje :(
Obrazek Obrazek
PRZEPRASZAM ZA BRAK POLSKICH ZNAKOW.

Rakea

Avatar użytkownika
 
Posty: 4915
Od: Śro lis 14, 2007 23:56
Lokalizacja: Praga nad Wisłą

Post » Śro gru 28, 2016 11:04 Re: nowotwór trzustki

[*]bardzo smutna wiadomość. Dobranoc, koteczko :(
https://zrzutka.pl/bpfeke dla wojowniczki Fisi walczącej z FIP

kwiryna

Avatar użytkownika
 
Posty: 4234
Od: Sob lip 23, 2016 9:36
Lokalizacja: Warszawa mokotów




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości