
Są niepokojące i ... zadziwiające. Wetka nie wie co o tym myśleć.
Ale od początku
10 grudnia wieczorem zauważyłam mocno spuchnięty policzek u kota. Jakby mu ktoś przyłożył, klasyczna śliwa (wetka stwierdziła, ze wygląda jak ofiara przemocy w rodzinie). Ponieważ ten kot jest akurat największa ciapą w domu i kotem dość urazowym, pomyślałam od razu, ze spadł skądś bądź przydzwonił w scianę itp. Spodziewając się ropnia czy czegoś podobnego od razu rano byliśmy u weta.
Wetka obejrzała ze wszystkich stron, podusiła, powąchała i stwierdziła, ze rzeczywiscie moze byc ropień, ale głęboko i nie ma jak dojść. Antybiotyk (Lincospectin) i czekamy. Po dwóch dniach własciwie nie było reakcji na antybiotyk, wiec pojechałam do weta po wskazówki co dalej. Wetka obejrzała znów paszczę i zauważyła przy dziąsłach na śluzówce bordową pręgę (nie przy zębach, dalej w kierunku policzka). Wystraszyła się, że jak ropa pracuje, to moze się robić martwica i umówiłyśmy się na rano na RTG i ewentualny zabieg.
Rano okazało się, ze opuchlizna zeszła o połowę. NA RTG (zrobiła 10 fotek, kot w znieczuleniu) nie widać nic niepokojącego. Kości w całości, korzenie zębów ok. Zaproponowała biopsję z opuchlizny, choć stwierdziła, ze skoro opuchlizna zaczęła schodzić, pociągniemy jeszcze Lincospectin i poczekamy z nakłuwaniem. Pobrała jedynie wymaz ze sluzówki na badanie cytologiczne.
W poniedziałek ostatni antybiotyk, wczoraj kontrola - pyszczek wygląda normalnie, żadnej opuchlizny, sluzówka normalna, żadnych przebarwień. Wygląda na to, ze wszystko ok.
Wieczorem dostałam wyniki cytologii - każą wycinać? Badać? tylko co wycinać? Nie ma zadnej zmiany do wycięcia, nie wiadomo skąd brać wycinek.
Kot zachowuje się normalnie, przez cały czas kiedy był spuchnięty, nie było widać, ze coś go boli czy przeszkadza w pyszczku. Można było macać, dusić, jadł, gryzł twarde chrupy, bawił się. Zdrowy kot (ma 14,5 roku)
Ja akurat w tym przypadku jestem pewna, ze to był problem pourazowy, a tu zdziwko - takie wyniki
Ma ktoś pomysł co mogą oznaczać te wyniki cytologii? Czy przy urazowej opuchliźnie mogą się pojawić komórki rakowe? Czy może przez przypadek wyszło coś, co może za chwilę się pojawi?
Wetka oglądała pobrany materiał pod mikroskopem, powiedziała, ze nie znalazła w ogóle granulocytów, za to były jakieś inne dziwne komórki. W związku z tym wysłała materiał do labu, plus do tego skonsultowała z ludzkim analitykiem, który nie znając sytuacji też powiedział, ze nowotwór i że wycinać.
Drążyć temat? Powtórzyć cytologię za kilka tygodni?


