Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt gru 02, 2016 8:15 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Co za wiadomość z samego rana!
Wspaniała.
Bardzo sie ciesze
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt gru 02, 2016 12:29 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

cudownie! :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87921
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt gru 02, 2016 20:18 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Zima zjawiła się nocą w całym swoim nieskazitelnie białym majestacie. Drzewa, jak subtelnie mgliste panny młode, przyodziała koronkami szronu, a krzewom i dachom ludzkich domów założyła ciężkie białe czapy. Jesienną szarość przykrył zimny puch. Świat wygląda, jak nowo narodzony. Na horyzoncie skrzy czysta, nieskażona biel, rażąc w zapatrzone oczy. Tylko na jezdniach zrobiła się szara breja. Nieprzyzwyczajeni kierowcy boją się śliskiej nawierzchni i suną ostrożnie w ślimaczych korkach. Ale mi to nie przeszkadza, ponieważ dzisiaj jestem szczęśliwa. Cały dzień cieszę się faktem, że chłopczyk, którego ratowaliśmy, żyje. Aż chce mi się śmiać z tego szczęścia i płakać ze wzruszenia. A szczęście jest bardzo zaraźliwe. Zaniosłam je moim starutkim pacjentom i koleżankom z pracy żeby się trochę przy nim ogrzeli. Czuję się tak, jakbym dostała najwspanialszy prezent, coś tak niezwykle cennego, o czym nawet nie śmiałam marzyć. Okazuje się, że nigdy nie należy tracić nadziei.
Jestem dziś, jak Gustawek: świat wydaje mi się wyłącznie dobry i przyjazny, a ludzkie nieodmiennie życzliwi. Wszystkich kocham. W sumie, to nic dziwnego. Stare przysłowie mówi:"Z jakim przystajesz, takim się stajesz". Pod zbawiennym wpływem Gustawinka jestem już dwa i pół roku. Czas na trochę beztroski.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt gru 02, 2016 21:02 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Przyszły zdjęcia z sesji.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt gru 02, 2016 21:49 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Przepiękna młoda dama :1luvu:

Kawalerowie bedą sie ustawiać w kolejkach.
Dobrze ze ma starszych braci, Hyhy :twisted:
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

Post » Pt gru 02, 2016 22:05 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Dziękuję Moli. :D Dla matki jej małe dziecko zawsze jest piękne, bo się na nie patrzy przez filtr miłości. Jestem z niej bardzo dumna. Mam nadzieję, że wyrośnie na dobrą i mądrą kobietę. Póki co, szczęśliwie, woli Bożej nie czuje.
Florcia też nie, chociaż dla niej akurat szukam amanta. Zastanawiam się nawet, czy zamieścić gdzieś dla niej ogłoszenia w stylu :"szukam dużego, płodnego kocura hodowlanego rasy ragdoll, w wybarwieniu Rag n03 lub Rag b03..." :wink:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt gru 02, 2016 23:18 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Piekna Zosia :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87921
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt gru 02, 2016 23:43 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Piękne zdjęcia,ślicznej Zosi
:D

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Sob gru 03, 2016 8:11 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Bunio& Daga pisze:Piękne zdjęcia,ślicznej Zosi
:D


Córeczka wspaniałą, gratuluję.
Obrazek

jasia.stargard2

 
Posty: 370
Od: Wto sty 27, 2015 16:02

Post » Sob gru 03, 2016 14:20 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Lilianko doczytalam wszystko, lubie czytac twoje posty, niektore mnie napawaja duzym optymizmem (a ostatnio same klopoty ). :placz:
Przezycie tego maluszka to prawdziwy cud, oby jego matka to docenila i zaczela sluchac lekarzy.
Zosienka sliczna, widac ze zadowolona z sesji - prawdziwa modelka.

Gosiagosia

Avatar użytkownika
 
Posty: 26785
Od: Wto kwi 23, 2013 11:47
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob gru 03, 2016 21:10 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Dziękuję kochane za miłe komentarze.
A tą czerwoną, góralską spódnicę, uszyłam sama. To znaczy maszyna uszyła, a ja pomagałam.

Doprawdy, jestem człowiekiem wielkiej cierpliwości, ale ta moja kocica najsłodsza wystawia tą że cierpliwość na próbę ogniową. Przychodzi, patrzy na mnie ekstremalnie skoncentrowana i mówi:
- Miauuuuu!
No więc wstaję i ruszam w wiadomym kierunku: najpierw wyjmuję z szuflady talerzyk śniadaniowy. Taki płaski żeby wąsikom było komfortowo w trakcie jedzenia. Właściwie, to jemy na tych samych talerzykach. Biorę widelec i idę do kociej komody po puszkę.
- To co byś zjadła Florciu? Na co masz ochotę?
- Miauuuuu!
Obserwuję uważnie na co patrzy, bo przecież wiem, że łapką mi nie pokaże. A zapasy mamy znaczne, bo Florci co innego smakuje w ciąży, a co innego w okresie laktacji i po nim. Wybór jest. Muszę uwzględnić co ostatnio jej najbardziej smakowało, a jednocześnie zadbać o to, żeby nie jadła ciągle tego samego. Dieta ma być urozmaicona, chociaż w ograniczonym zakresie, oczywiście. Cały czas Florcia przeważnie spożywa potrawy dla kociąt - wszak się tuczymy i przygotowujemy do macierzyństwa. To znaczy ona się tuczy, a ja się odchudzam. A myśl o kolejnym własnym macierzyństwie przyprawia mnie o taką panikę, jakbym się szaleju opiła. Ale Florci nie przyprawia, więc musi się dobrze odżywiać. Wybieramy puszkę Cosmy z łososiem. Dawno jej nie było, to śliczna moja powinna zjeść ze smakiem. Teoretycznie. I na teorii się kończy, bo Florcia patrzy na mnie wzrokiem, którym z powodzeniem dałoby się pokroić kilo żyłowatej wołowiny.
- Miauuuuuu! - brzmi, jak bolesny wyrzut: "To ja cię tak kocham, a ty chcesz mnie otruć!".
Szkoda mi tej puszki. Jedzenie wyschnie. Idę po kocury. Florcia kroczy za mną, jak osobista asystentka. Biorę Gustawka, który przelewa mi się przez ręce i próbuje wypłynąć swój ciężar pomiędzy moimi palcami. Zarzucam słodziaka na ramię i podtrzymując puchatą pupinkę, beruję do kuchni. Przystawiam do talerzyka z łososiem. Okazuje się, że danie smakuje wybornie. Gustawek je z zapałem. Idę po Orbinia, ale okazuje się, że ten puchatek śpi snem sprawiedliwego na super wygodnym pianinie, wypiąwszy brzuszek i rozrzuciwszy łapcie na boki. Nie mam sumienia go budzić. Nakarmię go później. Siadam na chwilę przy komputerze w pokoju chłopców. Florcia raźno wskakuje na biurko i układa się wygodnie obok klawiatury. Nie chciała jeść. Potrzebowała po prostu być blisko. A teraz śpi obok mnie i chyba coś jej się śni szybkiego, bo czasem jej łapka drgnie, jakby chciała poderwać się do biegu.
Niuanse kociego języka czasem są mylące. Jak się dysponuje ograniczonymi, ludzkimi zmysłami, to można się pogubić w kociej gramatyce i zamiast czułości, zaserwować łososia. Ale wszystko i zawsze z miłością.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Sob gru 03, 2016 23:58 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

:201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461 :201461
Ja lubię byc w domu sama z kotami . Kiedy chłop się nie kręci , nie marudzi i nie robi zbędnego zamieszania . Cisza . Niektóre śpią , niektóre przychodzą się przytulic . jest tak cicho i ... kocio :wink:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie gru 04, 2016 19:17 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Wróciłam z kościoła zmarznięta na gnat. O piętnastej była msza dla dzieci przygotowujących się do komunii, a po niej krótkie spotkanie z proboszczem naszym Justynem. Przy okazji kupiłam opłatki na Wigilię. Dzieci poszły do salonu grać w planszówki. Zrobiłam sobie pyszne, gorące mleko z kawą, bo o tej porze w ramach odchudzania już nie jem, nakarmiłam koty i siadłam przy stole nad nieprzeczytaną jeszcze gazetą. Wśród mlaskania, mój umysł zanurzył się w artykule o oparach feromonów. Właściwie nie napisali niczego, czego bym nie wiedziała, ale usystematyzowane wiadomości dobrze mi się czytało. Na krzesło stojące po drugiej stronie stołu wskoczył Gustawek. Uszy, jak szare trójkąty, okrągła głowa z maską na twarzy, szare lusterko zgrabnego noska i okrągłe, niebieskie oczy. Coś pięknego. Jest naprawdę duży i od razu widoczny. Kątem oka spostrzegłam, że stanął na dwóch nogach, a przednie łapki oparł ciężko na stole. Był naprawdę ciekaw czym się zajmuję. Niejako podświadomie rejestrowałam jego obecność, bo cały wir mojej uwagi pochłaniał gazetę.
- Maurycy, złaź ze stołu. Ja też na niego nie wchodzę. - mruknęłam. I wtedy siebie usłyszałam. Przejęzyczenie zabolało ogniami gdzieś za mostkiem. Zapiekło pod powiekami. Bo przecież naszego Maurycego nie ma z nami. To już dwa i pół roku, jak umarł. I już nigdy tutaj go nie zobaczę. Ani nie przytulę. Gustawek jednak zrozumiał, że to do niego mówię i posłusznie postawił puchate łapcie z powrotem na krześle. Patrzył na mnie. Uświadomiłam sobie, że chociaż moja więź z Maurycym była dla mnie niezwykła, to Gustawka też kocham najbardziej na świecie. I Orbisia i Florcię. Każdego trochę inaczej, w innym... kolorze, ale równocześnie najmocniej, jak tylko potrafię. Że ragdolle już dawno przestały być "zamiast", albo w zastępstwie. Każde z nich jest dla mnie szczęściem tu i teraz, a życie, które razem wiedziemy, jest dla mnie łaską, która właśnie trwa. I, co najgorsze, nie będzie trwać wiecznie. Nie da się odrzucić cierpienia po stracie najlepszego przyjaciela, ale równocześnie nie wolno marnować czasu i trzeba się cieszyć tym, co się ma. Żeby nie przegapić czegoś ważnego. Gazetę poczytam później. Złapałam wszystkie koty i wytuliłam, aż w końcu zaczęły się wyrywać. A ja czuję się wdzięczna, że to właśnie one były mi pisane. Bo dla mnie są to najcudowniejsze koty na całym świecie.
Byłam dziś na kociej wystawie na Stadionie Narodowym. Pojechałam sama. Potrzebowałam wyrwać się z domu, nabrać dystansu, odpocząć. Miałam serdecznie dość obsługiwanie zbijającej bąki rodzinki. Tż cały tydzień pracuje, wieczorami spotyka się z przyjaciółmi, a ja sama wychowuję dzieci. A dziś spożył podane pod nos śniadanko, a potem wziął się za oglądanie telewizji. Na zdrowie mu wyszła konieczność ogarnięcia całego tego kipiszu, bo jak wróciłam, to dom był z grubsza sprzątnięty. Nie może być tak, że wszystko spada wyłącznie na mnie. To niesprawiedliwe. Więc się zbuntowałam i poszłam w cug. Na kocią wystawę właśnie.
Podobały mi się wszystkie koty: i wielkie main coony, i drobne słodziaki rosyjskie niebieskie z magicznymi zielonymi oczami, i elfio subtelne burmille, i słodkie egzotyczne, i smukłe devony, i misiowato pyzate brytyjczyki i puchate syberyjskie i czujne norweskie leśne. I bezwłose sfinksy też. Nie widziałam ani jednego kota, który nie byłby piękny. Ale najbardziej zachwycają mnie ragdolle. Zastanawiałam się nawet, jakie inne koty chciałabym mieć, gdybym nie miała ragdolli... Chyba szare w czarne prążki, albo odwrotnie. Ale na szczęście nie muszę wybierać. Widziałam trzy kocury bicolour seal cudnej urody - właśnie takich zięciów szukam. Patrzyłam na nie, jak sroka w gnat, a po mojej głowie pląsały kosmate myśli o tym, co one mogłyby robić z moją Florcią i jakie byłyby tego błogosławione skutki. Bo moim marzeniem jest wyhodować idealną kotkę, która by z nami została. Niestety, okazało się, że dwa z owych amantów, nie mogą kryć na zewnątrz, bo ich hodowcy mają takie ograniczenia w umowach, a trzeci jest za młody na amory... A boję się kupić własnego kocura, bo Orbinio może się źle z tym czuć. A on jest ważniejszy, niż moje plany hodowlane, bo za niego jestem odpowiedzialna. No i TŻ się nie zgodzi. Będę szukać dalej. Póki co - mam czas. Na stoisku fundacji pomagającej kotom kupiłam piękną miskę na suche jedzenie. Dowiedziałam się, że mają pod swoją opieką aż dwieście kotów. Dwieście skrzywdzonych przez człowieka kotów! Tyle nieszczęścia... Za tą liczbą kryje się ludzka bezduszność i zwierzęca krzywda. A to przecież była tylko jedna z wielu tego typu fundacji. Kupiłam też trochę dobrego jedzonka, które musiałam potem dotaszczyć do auta, które zaparkowałam z kilometr dalej.
To była wystawa mojego klubu. Wielka, zorganizowana z rozmachem i myślę, że udana. Może trochę szkoda, że nie przyjechało więcej producentów kocich rzeczy. Ale w gruncie rzeczy cieszę się, że nie zdecydowałam się wystawiać moich kotów. Bo przyznaję, że przyszedł mi do głowy taki zamiar. Ale jak popatrzyłam, jak zachowują się i posłuchałam co mówią niektóre osoby zwiedzające wystawę, to odetchnęłam z ulgą, że moi milusińscy siedzą bezpiecznie na własnym terytorium. W domu. Bywają ludzie, którzy traktują zamknięte w klatkach zwierzęta, jak przedmioty do oglądania i oceny. Ludeńkowie nienachalnej urody, co to na pierwszy rzut oka widać, że matka natura była zmęczona i się estetycznie nie postarała, robią głośne uwagi, że ten lub inny kot jest paskudny, brzydki, pomarszczony, albo rozciągnięty, jak byk. Standardem jest wkładanie palców między pręty klatki i szturchanie paluchami siedzących bliżej zwierząt, albo stukanie w pleksi, w celu obudzenia śpiącego kota, który ma już wszystkiego dosyć. Żal mi było sześciomiesięcznego sfinksika, który siedział na górze klatki, a hodowczyni pozwalała wszystkim chętnym go głaskać. Biedulek drżał cały ze stresu. Może pani miała nadzieję, że znajdzie dla niego nowy dom... Zresztą to nie był odosobniony przypadek. Wiele kotów było wyciąganych z klatek i prezentowanych zwiedzającym wystawę. A to musi budzić w kocie dyskomfort, jak bez przerwy dotykają go obce osoby. Byli też hodowcy, którzy wieszali na klatkach pisemne prośby o niedotykanie kotów. Były też tabliczki typu: "zły kot, a pańcia jeszcze gorsza", ale ludzie je ignorowali. Gdybym pojechała na wystawę, musiałabym postawić na zewnątrz naszej klatki asertywne dziecię z pejczem, a takiego nie posiadam. Może Julek by się nadał po odpowiednim przeszkoleniu... Tak, wystawy są znacznie przyjemniejsze dla ludzi, niż dla kotów. Są oczywiście pożyteczne dla osób, które marzą o kocie rasowym, bo mogą się wiele dowiedzieć, porozmawiać z hodowcami, a czasem nawet spotkać własnego kota. Dla hodowców wystawy są źródłem dumy i sukcesów, jeśli ich podopieczny zdobędzie najwyższe oceny. No i można wymienić doświadczenia, poznać innych hodowców, a nawet się zaprzyjaźnić.
Ale widziałam też na dzisiejszej wystawie sytuację doprawdy niezwykłą... Za rzędem klatek siedział na wózku niepełnosprawny chłopczyk. Może dziesięcioletni. Z ciemnoblond włosami. Obok niego stali dorośli. W pewnej chwili hodowca posadził dziecku na kolanach ogromnego kocura MCO. Dziecko rączkami natychmiast objęło kota, a jego twarz... Och, jego twarz rozświetliła się, jakby padły na nią pierwsze promienie wschodzącego słońca. Oczy chłopczyka rozbłysły najpierw zadziwieniem, potem zachwytem, a w końcu szczęściem. Jakby ten kot był wystarczającą rekompensatą za całe zło, które spadło na te wątłe, chłopięce ramiona. Pragnę szczerze wierzyć, że rodzice tego dziecka, znaleźli dzisiaj nadzieję dla swojego synka. Puchatą i miauczącą.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Nie gru 04, 2016 20:33 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Reakcje dzieci są ... bardzo szczere . Takie naprawde uczciwe . Nie wiem , jak to napisać .
A Julka może wyposażyć w packę na muchy ? I będzie tych namolnych po łapkach pacał ? :twisted:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Nie gru 04, 2016 23:06 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

Dzis pogoda w dzień dobry TVN była, właśnie z wystawy kotów w Warszawie.
PAni Dorota G złapała main coona i z wiszącym kotem opowiadała pogodę.
Głaskała tez tego sfinksa na klatce, którego pewnie setki osób dzis wygłaskaly.
"Dom należy do kotów. My tylko spłacamy kredyt"
Obrazek

Moli25

Avatar użytkownika
 
Posty: 19616
Od: Pon gru 22, 2014 21:40
Lokalizacja: K. Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 19 gości