Anna61 pisze:Atta pisze:Nie ma gotowych recept na życie. Każdy z nas jest inny i patrzy na swiat wokół przez pryzmat własnych doświadczeń. Również cechy naszej osobowości wpływają na dokonywane przez nas wybory.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie nie dać choćby jeść bezdomnemu kotu który właśnie jest na posiłku u mnie pod drzwiami.
Nie wyobrażam też sobie aby nie pomóc gdyby był/były chore tak jak Kubuś bezdomniaczek gdy przylazł viewtopic.php?f=1&t=166939&p=11109573&hilit=bezdomniaczek#p11109573
Nie mam też pojęcia co dalej, bo to wszystko mnie już przeraża.
Też nie umiem odwrócić oczu, gdy widze zabiedzonego kota. Tylko,że ja działam do spółki z kuzynką, która ma swój dom, sporą piwnicę jako parter i moze tam choć chwilowo zainstalować pewną gromadkę kotów na tymczasie. Ona je karmi głownie za swoje, zdobywa na promocjach, ale też mój mąż w okolicy pracy odkrył spory sklep zoologiczny, gdzie co jakiś czas sa promocje, od kilku miesięcy pakiety punktowe. My przy jednej tyle na jedzenie nie wydajemy, ale za to podwójnie na leczenie. Poza tym nasza weterynarz dla nas ma tańsze oferty za leczenie kotów, bo bywamy tam nagminnie.
Najtrudniej zmagać się z czymś samemu,wiec ja głównie innych mobilizuje do pomagania. Nie możemy z uwagi na chorobę naszej kotki wziąc więcej do domu, ale możemy zachęcić innych,by przygarnęli futrzaka dla siebie


