Uważam, że Bobrek nie jest niebezpiecznym miejscem i potwierdza to też policja, że powoli wiele się tam zmienia. I nie dotarłam do takich informacji jak o Trójkącie we Wrocławiu. A na podstawie zdjęć niczego nie można stwierdzić tym bardziej porównując moje czarnobiałe zdjęcia, zrobione o zmierzchu ze zdjęciami zrobionymi w słoneczną pogodę i kolorowymi. Znam nawet kogoś kto tam prowadził studio foto i nie usłyszałam od niego niczego złego a wręcz przeciwnie.
Bytom był niemiecki, więc może stąd "niemiecki styl architektoniczny". I nie rozumiem tej licytacji...
Martwię się o Kitusię. I to teraz bardzo.
W nocy zaczęła wymiotować. Zwróciła jedzenie, które zjadła i parę razy miała torsje pianą. Być może to zakłaczenie, a że byłam bardzo zaspana to poszłam spać i pomyślałam, że nie będę się martwić,w końcu była w tym tygodniu podana parę razy pasta na kłaczki. Nagle poczułam, że ktoś wskoczył mi do łóżka, a było to inne niż zazwyczaj - patrzę a to Kitusia. Położyła się na kocyku przy mnie i zasneła

Mega szczęście mieszało mi się z mega strachem. Bo moja Kitusia nie śpi ze mną od lat! To nie jest dla niej normalne zachowanie. Myśli różne mi się kłębiły w głowie i bałam się oddychać, żeby Kitusia nigdzie nie poszła. Ale ona spała, słyszałam po oddechu. Potem jeszcze sprawdzałam parę razy czy oddycha. Długo ze mną była. Chciała być blisko mamy? Rano wstałam, patrzę, na jej standardowym miejscu w przedpokoju na ławie nie było jej. Ale to jeszcze nic, bonie było też kocyka

No to ja jak tarpan lecę do m. i pełna złych myśli pytam - gdzie Kitusia? A Kitusia leży na podłodze przy wodopoju pod kaloryferem. na kocyku. M. mówił, że odkąd się obudził czyli od 9, Kitusia tutaj leży. Nałożyłam śniadanie na talerzyk - dwie puszki otwarłam - schesir z mango i mamior taka puszeczka jak gurmet mięso w sosie pomidorowym. Podniosła się, żeby zjeść, ale nie wiem czy liznęła. W każdym razie zostawiła. To zabrałam talerzyk i dałam jej patyczek, czyli ten kabanos - od razu zjadła go ze smakiem. I teraz dalej dam leży. Ciągle.
Nie jest to całkiem nadzwyczajne miejsce, bo Kitusia zawsze tam leży jak pije, może zauważyła, że przy okazji grzeje kaloryfer...
Jak przyszłyśmy z Tosią oglądać co się dzieje z Kitusią to Kitusia miała ruchy prawidłowe, bystre i niezadowolone oczko i łapkę gotową nas odpychać na całą swoją długość.
Bo tak w ogóle to przyszedł do nas śnieg i pada i może stąd Kitusi zimno czy coś. Ale dlaczego nie mieszka znowu w łazience?
Może tak sobie po napiciu się wody tam została na chwilę a chwila się przedłuża.
Kupy są rzadziej, ale to podobno przez mniejszy ruch.
No i wskoczenie do łóżka raczej wskazuje, że Kitusia potrafi skakać i to na niewygodne, niepewne i wyższe miejsca.
W każdym razie w głębi czuję gigantyczny strach. Może to wszystko tylko przez zakłaczenie i śnieg, że Kitusia nagle poszukała sobie cieplejszego kąta. Chyba pójdę z nią do wetki.
Byłam dziś bardzo szczęśliwa, że Kitusia przyszła do mnie spać.