Furka jest już po zabiegu.
Na wykonanym rtg w projekcji bocznej i strzałkowej widać zrost kości piszczelowej (zdjęcie drugie w kolejności). 
 
Zrost nie jest w pełni zakończony, ale widać wyraźny postęp w stosunku do stanu z ostatniego badania (zdjęcie pierwsze w kolejności). 
Nóżka zrosła się, ale jej „ustawienie” różni się nieznacznie od anatomicznego lekkim załamaniem osi kończyny w płaszczyźnie przednio-tylnej i boczno-przyśrodkowej. Oznacza to, że Furka będzie stawiała prawą tylną nóżkę troszeczkę bardziej w bok.

Stabilizator został usunięty. Wszczepy, po spiłowaniu wychodziły lekko, bez oporu. 
W zasadzie trzymały się kości tylko dlatego, że były zanurzone w niej pod różnym kątem, dając od pewnego czasu pozorną stabilizację.
W kości piszczelowej pozostały otwory po wszczepach, które zarosną w ciągu mniej więcej 6 tygodni.
Dr założył na kończynę miękki opatrunek z łupkami usztywniającymi na przedniej i tylnej jej powierzchni. 
W opatrunku wycięte są okienka w celu umożliwienia oddychania ranom po gwoździach i odleżynom po stabilizatorze.
Furka dostała Synulox (antybiotyk), który będzie przyjmowała jeszcze przez 7 najbliższych dni.
Po wygoleniu Furkowego brzuszka dr stwierdził brak blizny w linii pośrodkowej. 
Otworzył więc jamę otrzewnową w celu wykonania kastracji. 
Po otwarciu jamy brzusznej nie stwierdził obecności jajników i macicy; wyczuł natomiast zrosty w tylnej części jamy brzusznej. 
Najprawdopodobniej Furas został wcześniej wykastrowany z dojścia bocznego.
W związku z koniecznością ochrony nerek zwierza przed nefrotoksycznym działaniem leków podawanych podczas znieczulenia, Furka otrzymała tym razem narkozę wziewną.
Nie zdecydowałam się na wykonanie USG przed zabiegiem kastracji na [nie]obecność macicy z  przydatkami, nie chcąc powiększać kosztów zabiegu Furki i wydłużać czasu oczekiwania na zdjęcie stabilizatora. 
Dzięki temu Furaś miał znacznie mniej obciążającą nerki narkozę, choć droższą.
Furas przez najbliższe 2 tygodnie ma nosić klosz na łebku, potem nastąpi zdjęcie opatrunku z łapy. 
Za 10 dni zdejmiemy szwy skórne z cięcia w linii pośrodkowej brzucha. Jutro jazda po antybiotyk.
Furka jeszcze nie wybudziła się do końca. 
Nawet nie schowała do końca języka w paszczy, pozwalając mu zwisać poniżej wargi, a już goni koty i wdrapuje mi się na kolana. 
 Fur nie dostał po zabiegu fartuszka, żeby nie nakręcać się do jeszcze większych manewrów przy szwach.
Dlatego wymaga znacznie większej kontroli i czujności z mojej strony.
Fureś pomimo dzisiejszych przejść chce wszystkim udowodnić, że nie ma kręgosłupa i próbuje dostać się do opatrunku. 
Nie przejmuje się obecnością klosza. 
Uskutecznia nadaremne wycieczki do kuchni w celu zdobycia cudzej karmy. 
Miseczki bandy – o dziwo – wyczyszczone dziś zostały do imentu. 
Nie ma w nich ani jednego zapomnianego ziarenka karmy. 

Fur nie ustaje jednak w poszukiwaniu 
czegoś jadalnego. Nie wie, że żarełko dostanie ją dopiero rano.
Fureczka otrzymała dziś fakturę za swoje zabiegi w wysokości 400 zł. 
Koszt leczenia jej niedawnej infekcji z morfologią i podawaniem osłonowego antybiotyku po zabiegu podwoi koszty minimum o połowę. 
Furka ma zresztą znacznie wyższy dług wobec Fundacji, która opłaca jej leczenie. 
Gdyby ktoś z Was chciał wesprzeć Furasia choć symbolicznym grosikiem w spłacie zobowiązań - podaruje biduli szansę na bardziej szczęśliwe życie.
Dziękując za dotychczasowe dary serc, proszę w imieniu Fureczki.  
 Tu znajduje się jej skarbonka:
93 2030 0045 1110 0000 0255 7970
Tytuł przelewu: darowizna - dla Grupy Pomocy Kotom MRAU – Furora
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt - Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok.39
03-772 Warszawa