Ehh, Orion mnie doprowadzi do nerwicy... Znowu biegunkuje. Ale przynajmniej mamy teraz konkretne typy od czego - jedzenie na pewno nie, bo Amora nie ruszyło. Są dwie opcje - albo tak jak podejrzewałam wcześniej, pasożyty, albo bardziej prawdopodobna opcja - przeżarł się

Wczoraj dostali jedzonko standardowo z samego rana, po południu (te porcje dawał narzeczony), a wieczorem dostali ode mnie. Tylko Amorek robi się wybredny, i stwierdził że jeść nie będzie

Niestety dowiedziałam się o tym dopiero jak wróciłam za jakieś 5 minut do kuchni, a Orion po zjedzeniu swojego, kończył już porcję Amorka... Potem Amor znowu zaczął się coś pustymi miskami interesować, więc mu (TYLKO JEMU) nałożyłam - to machnął ogonem i poszedł, a zanim ja do michy dobiegłam, Orion zdążył ukraść dwa pełne hapsy... W końcu panicz Amor stwierdził, że w końcu zgłodniał, to dostał, ale oczywiście Orion trochę mu nakradł niezrażony moim odganianiem... Dodatkowo, okazało się, że z porcji które dostali rano i popołudniu, kiedy mnie nie było, również większość zeżarł Orion... Więc podsumowując, pochłonął wczoraj 4 pełne porcje, plus pewnie jakąś połowę ze wszystkich porcji Amora.

Na szczęście oprócz tego co się w kuwecie dzieje, wygląda zdrowo, bawi się, mizia i oczka mu błonką nie zachodzą tak jak ostatnio, więc jest ok. Jedno mnie tylko zastanawia - od paru dni chodzi i... ciamka

Cały czas rusza tą mordką i się oblizuje, wiecie co to może znaczyć?