Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt lis 18, 2016 17:28 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol pisze:Nie wiedziałam. Napisz coś o spanielach. 8)
Mój sąsiad ma psa w typie spaniela, z jakiejś domowej pseudo pseudo, ale pies bardzo sympatyczny. Bardzo go lubimy -i ja i Caillou. Caillou nawet się nie złości, jak on z radości na nią skacze, tylko się odsuwa delikatnie. To u niej oznaka wielkiej sympatii.

No właśnie, to bardzo miłe psy. :) Taki spaniel to sama radość na czterech łapach. :D Inteligentny, wesoły, towarzyski. [Hodowczyni Atosa (która jest sędzią kynologicznym) powiedziała, że teraz hoduje się spaniele jako psy towarzyszące, właśnie ze względu na w/w cechy.]
Czasem przylepa, jak Atos. Ale także wulkan energii, który trzeba jakoś opanować. Ale za to przyjemnie popatrzeć. :)
Cezar [*] z kolei kochał małe stworzenia, niezależnie od gatunku, co podobno nie jest częste u psów-samców. Był łagodny i bardziej refleksyjny. Ale z tymi smutnymi oczami spaniela to zdecydowana przesada. ;)
Są to psy wytrzymałe, więc potrafią ukrywać jakieś dolegliwości czy niedomagania (jak koty).
I jeszcze historyjka od weta, który ma psa w typie rasy, ale za to osobiście uratowanego: "Pomyślałem, że wyleczę i znajdę mu dom, ale po tygodniu żona powiedziała, że nie odda". :)
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lis 18, 2016 20:55 Re: Oddam Kałasznikowa.

Gretta pisze:No właśnie, to bardzo miłe psy. :) Taki spaniel to sama radość na czterech łapach. :D Inteligentny, wesoły, towarzyski. [Hodowczyni Atosa (która jest sędzią kynologicznym) powiedziała, że teraz hoduje się spaniele jako psy towarzyszące, właśnie ze względu na w/w cechy.]

Która to sędzia?
Z.Konderla?
Szkoleniowcy mają "troszku" inny ogląd rasy :wink:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt lis 18, 2016 22:24 Re: Oddam Kałasznikowa.

Tak. :)
Inny ogląd? Zapewne.
Ale w hodowlach rodzi się sporo szczeniąt i większość z nich trafia do normalnych ludzi, którzy po prostu chcą mieć średniej wielkości psa o wesołym, przyjacielskim usposobieniu. Więc w praktyce funkcjonuje jako pies do towarzystwa. :)
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lis 18, 2016 22:51 Re: Oddam Kałasznikowa.

To co chcą mieć "normalni" ludzie (cokolwiek znaczy normalni) to jedno, a co wychodzi z hodowli to drugie, trzecie zaś "reklama" rasy ochoczo rozgłaszana.

Kiedyś psy te były szalenie modne, potem moda dopadła labki i goldki i niestety coraz mniej zrównoważonych psów się rodzi (o zdrowiu nie wspomnę).

Ogólnie kupić dobrego mocnego psychiczne cockera, z pasją pracy i odpornością na strzał to jak wygrać w totka.
A wszystko przez sprowadzenie rasy do roli zapychacza kanapy.
Z którą to rolą cockery często mają też problem i stąd też ogląd szkoleniowców.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt lis 18, 2016 23:03 Re: Oddam Kałasznikowa.

Zdaje się, że z każdą modną rasą tak jest, zobacz co zrobiono z yorkshire terierami. :roll: Znałam jedną fajną sunię, ale nie była traktowana jak maskotka, tylko jak normalny pies. Który np. uwielbia bawić się w śniegu.
Atos to dzielny młody muszkieter ;) pies na piłeczki. Piłka jest ukochaną zabawką, aportował już jako maluch.
Na zapychacza kanapy na pewno się nie nadaje.
A mnie nie trzeba było reklamować rasy; Cezar też był cocker spanielem. A po jego odejściu szybko stwierdziliśmy z TŻ, że nie ma życia bez spaniela. :( Tzn. jest, ale smutne.
Naprawdę fajny pies się nam trafił. :)
Ostatnio edytowano Pt lis 18, 2016 23:14 przez Gretta, łącznie edytowano 1 raz
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Pt lis 18, 2016 23:11 Re: Oddam Kałasznikowa.

Gretta pisze:Zdaje się, że z każdą modną rasą tak jest, zobacz co zrobiono z yorkshire terierami. :roll:

Nie mów lepiej, A. Fangor to się chyba w grobie przewraca jak je teraz widzi.
To była jedna z najlepszych hodowczyń tej rasy i to zanim stała się modna.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt lis 18, 2016 23:58 Re: Oddam Kałasznikowa.

Znacie jakiegoś behawiorystę z okolic Jeleniej Góry? Na FB pilnie szukają kontaktu, bo rodzina rozważa oddanie adoptowanego psa z powrotem do schronu :(
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24279
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt lis 18, 2016 23:59 Re: Oddam Kałasznikowa.

A jakie problemy sprawia pies?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Sob lis 19, 2016 10:28 Re: Oddam Kałasznikowa.

Koniczynka47 pisze:A jakie problemy sprawia pies?

Nie wiem dokładnie, ale dopytam. Chodzi po prostu o namiary na jakiegoś porządnego behawiorystę z tamtych okolic - wolontariusze skontaktują się z nim i przekażą wszystko (jak sądzę).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24279
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob lis 19, 2016 15:35 Re: Oddam Kałasznikowa.

Nie znam dobrych behawiorystów z tamtych okolic. Z żadnych innych okolic tez nie znam.
Tak w sumie, jak bym sama miała problem, to tez bym nie wiedziała do kogo pójść -bo jednak do Warszawy daleko, na ewentualne konsultacje..
Doktor Iracka, o której kiedyś pisała Koniczynka, że jest dobra http://vet.pol.pl/kontakt jest w Nadarzynie/ k. Warszawy.
Ale może warto do niej zadzwonić i może ona by kogoś poleciła z okolic Jeleniej Góry.


I wielkie podziękowania dla Koniczynki Obrazek za doradzenie taśmy zamiast linki dla psa.
Taśma prawie wcale się nie plączę. Mam taką 10 metrów i nie stresuję się, że Caillou pobiegnie w siną dal, jak ma zapiętą taśmę.
Dziękuje też za rady odnośni zwracania na siebie uwagi. Teraz nie bardzo mogę biegać po trawie, bo mam kłopot z kręgosłupem, ale jesteśmy na takim etapie , ze Caillou odchodzi na 20-30 metrów, ale co kilka minut przybiega do mnie i wtedy dostaje smaczka, i potem znowu sobie chodzi, ale cały czas się na mnie ogląda i sprawdza gdzie ja jestem.

A ja co jakiś czas ją wołam " Caillou do mnie" i wtedy szybko przybiega, siada i dostaje kawałek parówki.
Więc spacery ze spuszczoną Caillou sa bardzo przyjemne.

Dzisiaj padał deszcz, a Caillou i tak chętnie wykonywała polecenia i siadała.
Na placu zabaw, zazwyczaj pustym, był pan z yorkiem -i rzucał mu piłeczkę, i Caillou owszem oglądała się za yorkiem, ale siedziała i zostawała tam gdzie kazałam. Teraz odchodzę od niej szybkim krokiem,obchodząc drzewo czy ławki czy krzaki, tak, że na moment znikam jej z oczu częściowo, ale juz do tego przywykła, siedzi i czeka.

I na rynku tez ją zostawiam na chwilę w pozycji siad/zostań i odchodzę robiąc kólka wokół ławek -coraz większe kółka robię. Ludzie chodzą po rynku, a Caillou siedzi i czeka na mnie,

Kupuję dobre parówki w mięsnym, one są suche, nie takie mokre jak te w paczkach w marketach, i wkładam je do woreczka foliowego, razem z psimi smaczkami -i raz daje kawałek parówki, a raz jakiegoś smaczka, mam rozne smaczki. I Caillou bierze jak leci, nie wybrzydza.
Nie wiem czy przywykła do smaku smaczków, czy po prostu wszystko pachnie parówkami.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29224
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob lis 19, 2016 17:21 Re: Oddam Kałasznikowa.

Wszystko jest tylko i wyłącznie Twoją zasługą Patmol.
Bo poświęcasz czas na poszerzanie wiedzy o tym, jak komunikować się z psem i dużo ćwiczysz. Swoją drogą możesz stopniowo zwiększać natężenie czynników rozpraszających, najlepiej poproś znajomych o pozorowanie typu chodzenie z obcym psem niedaleko ciebie, jakieś dzieci na rolkach by jeździły wokół itd.

Wielu ludziom się zwyczajnie nie chce nic robić.
Stąd taka popularność wszelkiej maści zaklinaczy, behawiorystów od których się oczekuje rozwiązania problemu narastającego od kilku lat w kilka godzin. Najlepiej za pomocą "tabletki na grzeczność" - tu w sumie się nie dziwię niektórym wetom, że tak ochoczo psychotropy serwują. To najmniej absorbujące :D


Zawsze odradzam ludziom branie psa, jeśli nie mają czasu. Bo jego posiadanie to styl życia.


Jeśli chodzi o Jelenią Górę to w okolicy (ale nie bliskiej) w Katowicach jest Marek Fryc, którego znam i wiem, że zna się na swojej robocie. Zofia Mrzewińska też ma o nim dobre zdanie - zresztą ona jest ciut dalej, w Krakowie.

Problem w tym, że to nie wystarczy, że "wolontariusze skontaktują się z nim i przekażą wszystko".
On musi poobserwować tego psa, jak się zachowuje i jak zachowują się właściciele I pokazać im (nie tylko powiedzieć!) w jaki sposób reagować, na co zwracać uwagę...


Inaczej to nie ma sensu, nikt odpowiedzialny - kogo znam - nie podejmie się doradzania emailem poza jakąś behawiorystką po kursie. I co taka napisze?
Nawet jeśli doradzi jakąś technikę, to jeszcze nie znaczy, że Ci ludzie będą umieli prawidłowo ją stosować.
Na co dzień obserwuję ludzi, którzy w niewłaściwym momencie nagradzają czy stosują awersję nie mając o tym zielonego pojęcia. Nie mają wprawy, ich ruchy są nieskoordynowane, brak podzielności uwagi i jeszcze wielu rzeczy. I dziwią się, że efektów brak.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Sob lis 19, 2016 21:37 Re: Oddam Kałasznikowa.

To chodziło bardziej o skontaktowanie się, wyłożenie w czym problem i pytanie czy się podejmie. A potem kontakt osobisty behawiorysty z rodziną i psem - dlatego właśnie chodziło o okolice Jeleniej. Mam nadzieję, że znajdą coś bliżej i że rodzina będzie chciała współpracować i zaakceptuje fakt, że to nie jedno spotkanie i finito, tylko że oni muszą z psem pracować po to, by wyeliminować źródło problemu.

Jakbyście miały pomysł na instant miracle :mrgreen: wytłumaczenia Rysiowi, że chwilowo spacerki muszą być krótkie i że nie wychodzimy na połażenie, byłoby super. Bo przez to dreptanie z nim z przeziębienia wyjść nie mogę :( .

Plus - Rysio też je, więc wytresowanie go do wszystkiego powinno być łatwe (zwłaszcza że wiem, że uwielbia wątróbkę). A nie sądzę, by było to rzeczywiście możliwe przy jego problemach obiektywnych w kontakcie ze światem... Podobnie łatwe byłoby wytresowanie Basila... zwłaszcza, że jakby za każdym razem dostawał nagrodę-smaczka, to niedługo by się już turlał. :wink:
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24279
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob lis 19, 2016 22:45 Re: Oddam Kałasznikowa.

Spacer to podstawa życia dla psa. Swoje trzeba wychodzić. Jak czasem przepuszcze caillou dwa spacery to jest zaniepokojona. To znaczy jak wychodzę z nią tylko blisko i krótko dwa dni po kolei, czyli na krótszy spacer niż 1,5 godziny.
Ona dostaje dziennie dużo smaczków i jednocześnie więcej je na normalny posiłek, bo sztuczki pochłaniają dużo energii.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 29224
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Sob lis 19, 2016 23:10 Re: Oddam Kałasznikowa.

Alienor pisze:Plus - Rysio też je, więc wytresowanie go do wszystkiego powinno być łatwe (zwłaszcza że wiem, że uwielbia wątróbkę). A nie sądzę, by było to rzeczywiście możliwe przy jego problemach obiektywnych w kontakcie ze światem...


Jak mniemam Rysio oprócz tego, że nie widzi to również ma kłopoty ze słuchem. Ale węch ma nadal zachowany i nim "odkrywa" świat, skoro uwielbia spacerować. Nie dziwne: pies postrzega otoczenie najpierw za pomocą węchu, potem dopiero słuchu i wzroku.
Komunikować się z psem głuchym można za pomocą obroży wibrującej sterowanej zdalnie.
Motywatory to najbardziej uwielbiane smakołyki.
Jest to wykonalne choć wymaga pracy i wypracowania indywidualnej techniki.



Alienor pisze:Podobnie łatwe byłoby wytresowanie Basila... zwłaszcza, że jakby za każdym razem dostawał nagrodę-smaczka, to niedługo by się już turlał. :wink:

W takich przypadkach porcję smakołyków odlicza się od dziennej racji żywieniowej. :wink:

Patmol pisze:Spacer to podstawa życia dla psa. Swoje trzeba wychodzić.

Chodzenie to za mało, rzecz tkwi nie w przemierzonych kilometrach, kiedy człowiek robi za taki "mobilny słup" o który zaczepiona jest smycz z psem, ale w komunikacji, współpracy na tymże spacerze psa i człowieka, wypełnianiu zadań.
Mało osób urządza takie aktywne spacery i to jeszcze odpowiednio długie i częste.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Nie lis 20, 2016 11:04 Re: Oddam Kałasznikowa.

Patmol - w poniedziałek wracam do pracy, a w zasadzie niewiele mi się poprawiło. Nadal kaszlę, nadal mam gorączkę. W takich momentach spacery z Rysiem z konieczności muszą być krótkie. Fakt, że jemu to nie przeszkadza zbytnio, bo swoje latka ma i ruchliwość już nie ta - ale o ile zwykle jest szansa na 5-6 spacerków krótkich nawet jak mi brzuch doskwiera, to teraz nie bardzo.

Koniczynko - on nie ma problemów ze słuchem, tylko jest głuchy jak pień. Przespał martwym bykiem wiercenie wiertarką udarową, a było ono długie i mocno głośne. Ślepy też jest całkowicie (miał usunięte gałki oczne bo były "ugotowane" przez ropę). Ale stracił wzrok, a możliwe że i słuch relatywnie niedawno, bo rok temu i jeszcze dziś zdarza mu się próbować korygować wzrokiem wskazania nosa.
I chyba jedynym smaczkiem, który go wystarczająco "kręci" jest wątróbka (psie i kocie kabanoski, psie ciasteczka ma w podogoniu i nawet nie próbuje ich zjeść, szynka za 40 zł od biedy obleci, ale żeby jakoś mocno go pociągała, to nie powiem. Co do obroży wibrującej, to bałabym się jego reakcji - co prawda serce ma zdrowe, ale... No i nie wiem, co miałabym z nim trenować - wszelkie ćwiczenia ze wskakiwania i zeskakiwania odpadają (nawet na łóżko nie wchodzi :( ) , aporty czy agility takoż odpadają. Siusianie na dworze jest nagradzane głaskaniem, bo to mu sprawia przyjemność, zostawanie na miejscu w miarę wychodzi (ale częściowo ze względu na jego przeszłość i obecne ograniczenia boli mnie jak muszę z nim to przerobić np. przy wyrzucaniu śmieci czy kupnie pieczywa w budce. Już i tak jest dobrze, że nie zawiązuje nóg jak się człowiek zatrzyma - bo wcześniej w panice zaczynał krążyć coraz szybciej i szybciej.
No i jako kociara nie do końca mam pomysł co i jak mogłabym z nim trenować podczas spacerów.

A odliczenie smaczków z "przydziału" Basila byłoby raczej niewykonalne - on jest pierwszy do miski (nie tylko swojej).
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24279
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: zuza i 11 gości