Proszę Państwa, oto Krzyś - część pierwsza

Katia K. pisze:O, taki obrazek z wczoraj wstawiono na lublin112:

No nie żartuj sobie,że u Was wygląda to tak porządnie jakby zima nawiedziła! Olera, powinnam sie przenieś w tamte strony, bo ja nadal ubieram sie przy wyjściu jedynie w gruby sweter, jest ciepło jak na te porę roku.
A Wrocław to w ogóle strefa ciepła, tam nawet deszcze latem rzadko bywają. Taaaa, jeśli lubisz ciepło to kieruj się tam, a ja sobie moze wyśnię taki biały obrazek :love:

No co? Każdy może mieć jakieś zboczenie

W Lublinie nie. Ale w różnych miejscach na Lubelszczyźnie już tak. I na Podlasiu, tam zima prawdziwa

Jak zwykle, wschód najgorzej potraktowany. Choć przeglądam internet i widzę, że nie tylko tym razem. Dopiero 1/3 listopada minęła :cry:

Ja też zbyt grubo się nie ubieram, nie nie. Jestem z tego znana, wszyscy się dziwią. Ale jak już jest 0 albo -1 i wiatr, a ja muszę pojechać do bezdomnych kotów, to wyjścia nie ma, sweter nie wystarczy.
Przeprowadzka nie dla nas. Kiedy studiowałam, miałam szansę przeprowadzić się do Poznania. Później do Niemiec. Zostałam i na razie wygląda na to, że na zawsze.

Nie wiem, czy pociesze,ale u nas dziś rano popadywał malutki śnieg -popadywał, bo na razie na szczęście bardzo nieśmiało ,a le jednak

Co Ty, Ola, czemu mam się cieszyć z cudzego nieszczęścia?
Dziś już śniegu nie ma, ale jest cholernie zimno. Nie tak, jak na początku stycznia, ale podobnie, odczuwalnie pewnie ok. -10 przy tym wietrze. Właśnie wróciłam "od kotów", na szczęście dziś samochodem, to choć w miarę ciepłe jedzenie dostały.
Tak było w czwartek, dzień po tym jak nasypało. To bratki.

Cierpliwi się doczekają. Mamy śniega :1luvu:

znaczy coś białego delikatnie pokryło trawę i teraz musze nacieszyć oczy, bo raczej nie ma co liczyć, że tak zostanie przez cały dzień. Chociaż.. jest mrozik, już mi poliki dziś ścięło. Nasza kota widać czuję te zmiany za oknem (choć nosa za okno nie wystawi

) i przeniosła się do kosza pod kaloryfer. Szkoda,że nei lubi tego hamaka pluszowego, bo by sobie mogła zawisnąć bliżej ciepełka. Cóż.. ona jest inna.
Skoro zimę przegoniłaś w moją stronę (dzięki!) to mam nadzieje,że cieszysz się łagodniejszą pogodą

Atta pisze:Cierpliwi się doczekają. Mamy śniega znaczy coś białego delikatnie pokryło trawę i teraz musze nacieszyć oczy, bo raczej nie ma co liczyć, że tak zostanie przez cały dzień. Chociaż.. jest mrozik, już mi poliki dziś ścięło. Nasza kota widać czuję te zmiany za oknem (choć nosa za okno nie wystawi ) i przeniosła się do kosza pod kaloryfer. Szkoda,że nei lubi tego hamaka pluszowego, bo by sobie mogła zawisnąć bliżej ciepełka. Cóż.. ona jest inna.
Skoro zimę przegoniłaś w moją stronę (dzięki!) to mam nadzieje,że cieszysz się łagodniejszą pogodą

Atta tylko nie pchaj tej zimy do mnie :lol:

***

śnieg? a skąd?
zobaczyłam - oniemiałam
to był błąd
po co przez okno wyjrzałam?

to nie czas
przecież ciągle mamy jesień
zmrozi nas
i tak w zimowym okresie

smucę się
widząc śnieg listopadowy
i czuję
tylko olbrzymi ból głowy

Tak depresyjnej jesieni nie mieliśmy od wielu lat niestety, bardzo to zauważyłam

o, i jeszcze, takie mapy to ostatnio norma, ta z wczoraj, na moim termometrze było maksymalnie 1:

czasem te różnice bywają jeszcze większe

alessandra pisze:
Atta pisze:Cierpliwi się doczekają. Mamy śniega znaczy coś białego delikatnie pokryło trawę i teraz musze nacieszyć oczy, bo raczej nie ma co liczyć, że tak zostanie przez cały dzień. Chociaż.. jest mrozik, już mi poliki dziś ścięło. Nasza kota widać czuję te zmiany za oknem (choć nosa za okno nie wystawi ) i przeniosła się do kosza pod kaloryfer. Szkoda,że nei lubi tego hamaka pluszowego, bo by sobie mogła zawisnąć bliżej ciepełka. Cóż.. ona jest inna.
Skoro zimę przegoniłaś w moją stronę (dzięki!) to mam nadzieje,że cieszysz się łagodniejszą pogodą

Atta tylko nie pchaj tej zimy do mnie

Ktoś mi przepchnął zimę i chlusnął deszczem

FOCH

Katia, nie pamiętasz lat, gdy śnieg był w listopadzie?

Nie chcę wypominac Ci wieku, ale nastolatką przecież nie jesteś. No skup się :roll:

pamiętam najbardziej jajcarski obrazek, gdy sypało w maju :mrgreen:

Przecież ja w maju osiemnastkę miałam...

Pamiętam, pamiętam, nawet w październiku, np. 27. w 2012 i 21. w 2009. Pamiętam 29. listopada 2010, kiedy rano mój balkon wyglądał tak, podczas gdy wieczorem poprzedniego dnia nie było nawet plamki:

Pamiętam śnieżycę, która sparaliżowała miasto w połowie kwietnia 2000. Śniegu w maju jakoś nie pamiętam. (I wcześniej też nie, byłam szczęśliwym dzieckiem, a później młodzieżówką, choć tak, jak pisałam, NIGDY śniegu nie lubiłam, nawet jako 2-3 letnie dziecko, które lepi bałwana).
To były epizody, jakoś bardziej wryły mi się w pamięć te ciepłe i słoneczne październiki, listopady, a nawet grudnie. No i marce, kwietnie. Klimat się zmienia. Na szczęście, po co komu tak paraliżujące zimy, jak np. ta, którą znam z opowiadań - 1979? Nawet miłośnicy by przy takiej teraz skapitulowali, nie mów, że Ty byłabyś zadowolona, naprawdę nie uwierzę.
Nienawidzę i już. Żebym polubiła, musieliby wyprać mi mózg, no i musiałabym zmienić miejsce zamieszkania.
Teraz jest bardzo ciepło, w porównaniu z ostatnim tygodniem, +2, hurra

EDIT Żeby wrócić do tematów kocich, właśnie zerknęłam na kalendarz i ten przypomniał mi, trochę za późno (miałam ostatnio trochę na głowie, wyleciała mi ta data z głowy), że wczoraj obchodziliśmy Dzień Czarnego Kota. Z mojej strony to niewybaczalne niedopatrzenie, Chrapek i Zmorka w rodzinnym domu, poza tym i tutaj odwiedzają nas przecież Czarne Koty

Także - najlepszego wszystkim Czarnym

Poproszę fotki Krzysia :-)

Jak ocka, jak uska ?

Taaak,chcemy Krzysia :1luvu:

On jest taki bielusi i puchaty jak śnieg! :ryk:

P.S. Ładny balkonik :wink:

Iwona

W ogóle nie robię zdjęć ostatnio, bo jest naprawdę paskudnie. Wczoraj był pierwszy ładny i w miarę ciepły (choć bardzo wietrzny) dzień od 2. października.
I właśnie wczoraj - taka sytuacja, której do tej pory, przez 5,5 roku, od kiedy Krzyś jest z nami - nie było:

Aż trudno uwierzyć, to trwało 2,5 godziny i wstrzymywałam oddech, żeby trwało jak najdłużej. Chyba Krzyś z Niunią bardzo mocno spali, że pozwolili na to, żeby i Chrapek był z nimi.
Krzyś - normalnie. Oczy uszy bez zmian. Czyścimy, myjemy, walczymy. Była moja mama w czwartek, trzeba było pazurki obciąć. Wzięła na ręce Krzysia i stwierdziła, że chyba jest lżejszy od Zmorki. Nie wiem, może lżejszy nie, ale na pewno waga zbliżona. Zmorka waży ok. 4 kg, Krzyś w zeszłą niedzielę (mieliśmy jechać do weta, ale ostatecznie nie pojechaliśmy) - 4,4 kg. Także - nie najlepiej. Chrapek 1/3 więcej, ok. 6 kg. Krzyś - za mało, Chrapek - za dużo. Tylko Niunia jest normalnym kotem w tym domu. Na starość wzięło ją na rozrabianie. Ale to dobrze.

PS Balkonik stanowczo ładniejszy wiosną

Piękne koteczki :-)

3 puszyste kuleczki, w różnych kolorach :-)

Smarujesz tym olejem (wspomnianym, albo maścią ) ,uszka Krzysia ?
Się kicia rozbrykała...hihi, ale to dobrze,znaczy że ma siłę kociakobietka

Krzyś mniej je,że lzejszy, czy jak ?

Zdróweczka dla Was :-)

Jakie puchate cudne kuleczki :1luvu:

Proszę Państwa, oto Krzyś - część pierwsza

Kto przegląda forum