Jest smutno. Jakby zważona atmosfera. Nawet koty przygasły i jakoś nie ganiają do upadłego. Ale życie toczy się nadal. Gary nastawić trzeba. I są nastawione.
Mąż z pracy wrócił. Zajrzał w bezkres sagana.
O zupę gotowałaś?
Ekchem, na kostkach wędzonych.Się zaczął jakoś niespokojnie kręcić po kuchni jak mało sprawna baletnica.
Gapię się więc
TZ-t zajrzał do mikrofalówki
TZ-t zajrzał do lodówki dokonując lustracji półek
TZ-t ponownie zajrzał do gara i nawet zamieszał dokładnie
Gdzie mięso ?W zupie , oskubałam kosteczki 
a
to dobrze Jęknął.
Janusz lubi kości obskubywać co mnie doprowadza do szału. To skupione wydłubywanie mięsa, skrobanie noża o gnat, podjemowanie prób odzyskania każdej cząsteczki ...
No szlag i małe szlaczki są we mnie. Ostatnio wsio w wywarze ląduje i każdy sobie podjada mięsko.
By łzy chłopa otrzeć dołożyłam kiełbasy, nawet sporo by i jemu starczyło

Dla Najki głównie jest przeznaczona. On chlipie, Naja siedzi na stole i gryzie to co dają. Sporo dają bo mała sporo je. Nie wiem ile Janusz kiełbachy połknął ale dużo tego nie było...chyba. Ważne, żo mała zjadła.