Zadałam moje pytania jako podłoże do rozważań - czego tak naprawdę spodziewasz się po kocie, jakie masz wizje tego i czy masz świadomość wrażliwości kociej psychiki.
Z jednej strony nie jest dobre (tak z zasady - bo bywają i bardzo szczęśliwe zakończenia takich decyzji) branie kota pod wpływem chwili, emocji, bez zastanowienia - o ile sytuacja nie jest podbramkowa.
Z drugiej - nadmierne roztrząsanie sprawy, poszukiwania kota wymarzonego (bez brania pod uwagę że nie jest to coś trwałego), wisząca nad głową obawa związana z wizją kota znerwicowanego (cokolwiek wtedy Ci się jawi jako ta przerażająca wizja) - to też nie do końca jest dobre.
Musisz mieć też świadomość że każdy najbardziej wychuchany domowy pupil może posypać się psychicznie (im więcej tego wychuchania tym jest to ryzyko większe) - w sytuacji choćby uciążliwego i hałaśliwego remontu za ścianą. Albo choroby. Albo z genów będzie taki nadwrażliwiec. Albo zmieni się jakoś sytuacja w domu i on to odchoruje.
Kiedyś wróciłam do mieszkania i jeden z moich kotów siedział przerażony na krześle.
Nie chciał z niego zejść, nie spał tylko siedział i się gapił na granicy paniki w przestrzeń.
Po długich dedukcjach okazało że się boi.... czarnej skarpety mojego syna leżącej pod łóżkiem.
Odgrywanie scen jej wyciągania i teatralnego rozdeptania a potem wyrzucenia pozwalało Małemu skorzystać z kuwety i trochę pochodzić po mieszkaniu na ugiętych nogach. Ale po kilku minutach lęk wracał i Mały wracał na swoje krzesło. Gdzie nauczył się spać na siedząco.
Przeszedł pełną diagnostykę, wylądował na lekach.
Z czasem lęk się wyciszył, stał się taki do przeżycia.
Ale do samej śmierci na widok czarnego czegoś co mu mignęło w polu widzenia - wpadał w panikę. Czarne skarpety nie miały wstępu do naszego mieszkania.
Do czasu zaistnienia sytuacji był okazem zrównoważenia, odwagi, charakteru i miziowatości.
I tu nie było co się zastanawiać - poradzę sobie ze znerwicowanym kotem czy nie. To mój kot, ma problem, cierpi - walczymy. A z tym z czym walczyć się już nie da - godzimy się i mamy nadzieję że będzie lepiej

Jednak branie kota z nastawieniem - jak się trochę psychicznie posypie to ja sobie z nim rady nie dam - to prosta droga do doprowadzenia do kociej nerwicy

I ludzkiej też.