Tereska ma gorsze wyniki.
Kreatynina wzrosła, mocznik wzrósł, leukocyty wzrosły, a fosfor po raz pierwszy przekroczył znacznie granice.
Dostaje teraz 3 kroplówki w tygodniu i codziennie dopajamy ją za pomocą strzykawki.
Nie zwracam już uwagi na tańce świętego Wita. Nie dostaje ani milimetra mięsa.
Dostaje za to dodatkowy wyłapywacz fosforu - RenalVet.
Będzie miała niebawem USG.
Oczywiście nie widać po kocie, że chory. Szaleje, skacze, gania, bawi się.
Polubiła nową szufelkę i wykorzystuje ją czasem jako dodatkową kuwetę.
Wczorajsze badania moczu ujawniły, że leukocyty znów znikły, 0-1 w.p.w.
Gdyby nie bardzo niski ciężar właściwy, nikt nie wpadłby na to, że kot ma poważny problem z nerkami.
Diabeł.
Jutro zrobimy badania. Sprawdzimy, jak pracuje tarczyca oraz czy nie ma chłoniaka.
Diabeł ma straszne rany i na karku i za uszami. Ponadto wylizane futro tu i ówdzie do prawie łysego.
I jest bardzo chudy.

Tak więc jutro rezydencka czereda (prócz Tereski) ma głodówkę do 16.00.
Furka niedawno rozlizała sobie do krwi ranę na łapce. Rzecz jasna, nie zawracała sobie głowy kloszem na łebku.
Wetki opatrzyły ranę, odkaziły i opatuliły stabilizator miękką materią, żeby nie obcierał brzuszka.
Furka ma wytarte futerko do białej skóry, gdyż zewnętrzna konstrukcja nośna stabilizatora ociera się o brzuszek.
To dla niej bardzo niewygodne. Poza tym w miejscach wszczepów wciąż są cieknące rany, które przemywamy.
W międzyczasie odkryłam, że jeden z drutów stabilizatora wyczuwalny jest po przeciwnej stronie łapki.
Przyśpieszymy więc wizytę u dr. Bogdańskiego.
17.11 dr obejrzy nóżkę i zdecyduje, co dalej ze stabilizatorem, jestem z nim w kontakcie.
Na szczęście drut nie przebił nóżki na wylot.
Czuwamy, obserwujemy i gdyby coś się zaczęło dziać ze stabilizatorem, jedziemy do doktora.
Jednak wyraźnie za mało ma Furka problemów.
Wczoraj nie jadła przez cały dzień i była osowiała, a wieczorem dwukrotnie przetrzepało kota w kuwecie.
Dostała więc 2 x po 1/4 tabletki Dia Dog. Dodatkowo dopajałam ją wodą za pomocą strzykawki.
Kociszon próbował przekomarzać się w tym czasie. Gulgotał.
Na animondę nie może patrzeć. Przemycam jej więc fosforan wapnia w gourmecie. Około 3. w nocy pojadła go trochę.
Od wczoraj nie dostaje już surowizny, zgodnie ze wskazówkami naszej wetki.
Jestem jej bardzo wdzięczna, miała dla nas czas. Choć zbliżała się 22.00 wysłuchała cierpliwie i dała wskazówki.
Przez cały dzisiejszy dzień Furka nie miała sensacji. Szykowała się nawet na wiking po mieszkaniu.
Niestety jej plany o 21.00 przerwał koncert orkiestry dętej w kuwecie.
Kolejna dawka Dia Dogu powędrowała do pyszczka i za parę godzin następna.
Jutro w 3 koty zasuwamy do gabinetu
