Za kciuki nie dziękujemy i prosimy o więcej

. Wczoraj rano była ładna kupa, apetyt w miarę, siku leci z kota samo, pęcherz nie wypełnia się mocno. Jestem w trakcie dochodzenie do idealnego wykroju pieluch. W każdej wolnej chwili ćwiczymy łapy.
Wczoraj nie podałam parafiny - zobaczymy, czy może wystarczy raz na dwa dni, czy mniejsza dawka codziennie - coś sobie musimy wypracować.
Oczywiście są też rzeczy, które mnie martwią.
Frajda prawie cały czas śpi. Pierwsze dwa dni sądziłam, że odsypia stres związany z pobytem w szpitalu. Ale tak jest cały czas. Może deprecha klatkowa, a może anemia? Ostatnią morfologię miała robioną 23. 10 i była tak na granicy. A potem, poniedziałek wtorek i środa była nawadniana dożylnie. Podniebienie blade. Już w pierwszym badaniu krwi miała obniżone żelazo i potas. Po tych kroplówkach pewnie jest jeszcze słabiej. Tym bardziej mnie to martwi, że zaczęła oblizywać różne przedmioty. Gdy postawiłam obok niej kuwetę, zainteresowana była nią o tyle, że chciała wyjadać żwirek. Liże pręty klatki, kocyki, podkłady. Chyba trzeba nam znaleźć dobrego weta ogólnego, który ogarnie mi Frajdę poza neurologicznie.
Kończą mi się pomysły na dopajanie koty. Po tym zapaleniu pęcherza powinna dużo pić. Dodaję wody do michy, daję rozwodnione żółtko, ale to wszystko wygląda mi na mniej, niż piła wcześniej.
W piętek jedziemy na zdjęcie szwów i kontrolę neurologiczną. Zobaczymy, co na moje wątpliwości powie lekarz prowadzący.