Osoba,która chciała zaadoptować Punię i wstrzymała sie z decyzją -do dzisiejszego dnia nie daje znaku życia. wcześniej byłam w kontakcie telefonicznym i Ta Osoba zadeklarowała się,że sfinansuje badania Puni -toteż podałam jej namiary do weta.Od tej pory cisza.Nie wiem czy kolejny mój telefon coś tu pomoże??Z wetem nikt sie nie kontaktował.
Zwrot w decyzji o zabraniu Puni nastąpił po rozmowie tel.Kierownika schroniska z zainteresoaną ( kierownik sam zadzwonił)Nie chcę przytaczać treści rozmowy ponieważ mnie nie dotyczyła-ale zaufanie do mojej osoby ,która uznała potencjalną nową Panią Puni za właściwą osobę ( zna sytuację i pomaga w schroniskach) została nadwerężona.Nie wiem,czy kierownik zgodzi się wydać kotkę poza teren Trójmiasta.To jest jego prawo i on podejmie decyzję-ja po nieudanej akcji z Punią ( nikt nie lubi takich sytuacji)nie zaryzykuję dalszych akcji z wydostawaniem kotów ze schroniska.To co zaczęłam dokończę ale dalej -nie wiem???
Z drugiej strony nie ma się co kierownikowi dziwić -duzo ludzi bierze zwierzęta i bez przyczyny,oddają z powrotem-słomiany zapał.Do tej pory wszystkie osoby ,które udało mi się nakłonić do adopcji dorosłego kota okazały się odpowiedzialnymi ludźmi,nie rzucającymi słów na wiatr.Od Puni zaczęły sie schody-bo i kolejny Ptyś ( jest wątek)równiez mia ł być zabrany,ale został.To jakies fatum-albo przestałam przynsić moim wyszukanym faworytom szczęście?Nawet nie wiecie jak ja sie czuję
Jedynie co mogę jeszcze zrobić dla tych bidaków to będzie impreza we wrześniu,gdzie poproszono mnie o przygotowanie części dotyczącej zwierzaków.Mam ambitne plany i trzymajcie kciuki,żeby doszło do finału .
A teraz Punia zdanie do ciebie
hop
koszty badania podam w poniedziałek-