Ragilian, czyli czułe ragdoll show.

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie paź 16, 2016 6:52 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

:strach: nie pojmuje tego.. Gdzie ta baba miala oczy!?!?
<przytulam>
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Nie paź 16, 2016 11:34 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Jakie to straszne :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Nie paź 16, 2016 12:28 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Straszne to wszystko
To jest szersza konsekwencja braku środków na utrzymanie.
Ta kobiete przestraszył dopiero moment kiedy dziecko przestawało oddychać.Wcześniej pewnie też się bała ale myślała ,z e jakoś to będzie .
Brak ubezpieczenia,środków do życia,Zapewnie i niezaradność.Nic ja nie usprawiedliwia ale myslę co nia kierowało
W tym kraju przeciez za pieniadze nawet ksiądz się modli :(

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Nie paź 16, 2016 16:18 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Nie potrafię zrozumieć jak można było doprowadzić do takiego stanu własne dziecko,ale nie będę oceniać :(

wiolka06

 
Posty: 801
Od: Nie paź 10, 2010 19:08

Post » Nie paź 16, 2016 17:16 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Biedny maluch! :( Oby mu się udało!
To tylko ja,
Tż Gretty
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 35235
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" (Trybunalskie)

Post » Nie paź 16, 2016 19:42 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Nie skomentuje , tylko trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

barbarados

Avatar użytkownika
 
Posty: 31121
Od: Sob lip 21, 2012 18:01

Post » Czw paź 20, 2016 13:06 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Co słychac? :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Czw paź 20, 2016 20:53 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

W niedzielę udało mi się kupić na Kole strój łowicki dla Zosi. Gwiazdka moja wygląda w nim, jak "Pyza na polskich dróżkach". Nawet cienkie warkoczyki ma identyczne. Wtedy nie byłam w stanie się tym strojem cieszyć, bo rozłożyła mnie depresyjnie sprawa tego dziecka, które dzień wcześniej bez efektu reanimowaliśmy... Jakoś trudno było mi się ogarnąć, bo myśli stały się flegmicznie lepkie i za nic nie chciały się oderwać od tamtej sytuacji. Wszystko mi się jednoznacznie kojarzyło. Poszłam z dziećmi do kościoła, a tam akurat były chrzty trzech pulchnych chłopaczków... Co spojrzałam na jakieś niemowę, to przed oczami stawało mi tamto, umierające z głodu. Jestem przekonana, że przyczyną stanu, w jakim znalazł się tamten chłopczyk, była po prostu depresja matki. Choroba psychiczna, to jedyne logiczne wytłumaczenie. Kobieta pochodzi bezpośrednio z terenu objętego działaniami wojennymi. Zapewne nosi w głowie cały repertuar makabrycznych doświadczeń, który każdemu spokojnie zagwarantowałby psychozę. Do tego doszedł ostry spadek hormonów po porodzie i w efekcie matka nie karmiła właściwie noworodka. A była pozostawiona sama sobie. Niestety, obecnie szpitale położnicze nie wysyłają do przychodni informacji o narodzinach dziecka. Dopiero rodzina, zazwyczaj ojciec, zapisuje malca do przychodni. Dopiero do zgłoszonego dziecka położna środowiskowa idzie na wizytę patronażową. Tamtego dzieciątka oczywiście nikt nie zgłosił. Może rodzice obawiali się wysokich opłat za usługi medyczne, z tytułu braku ubezpieczenia. Tak, czy inaczej, gdyby zgłosili się chociaż trochę wcześniej, to z pewnością nie zostaliby odesłani z kwitkiem i maluszek otrzymałby skuteczną pomoc. Miałby szansę. Niestety, matka przyszła za późno, gdy dziecko już umierało. Oczywiście, nie dostaliśmy żadnej informacji zwrotniej ze szpitala, ale, o ile nie wydarzył się żaden cud... Śmierć osoby starszej, obciążonej wieloma chorobami i bogatym dorobkiem życiowym, wydaje mi się zjawiskiem smutnym, ale naturalnym. Natomiast śmierć dziecka w naszych czasach jest czymś drastycznym. Ale trzeba się z tym uporać, bo też i nie ma innego wyjścia. I żyć dalej, jak się da najchciwiej, żeby się tym życiem nacieszyć. Bo nawet, jeśli ono czasem bywa parszywe, to jednak jest jedyne, jakie tutaj mamy. Trzeba korzystać z własnego, ograniczonego czasu, odbierać go najintensywniej, jak się da, nawet jeśli wystawiona na świat, odsłonięta i tkliwa tkanka własnej duszy, piecze emocjami i sprawia nieznośny ból. Wcale nie muszę wszystkiego rozumieć, ani logicznie tłumaczyć wydarzeń, których nie da się wytłumaczyć. Czasem chyba nawet lepiej jest milczeć. Zła wszelkiego i katastrof nie da się uniknąć, ani do końca wyeliminować. Świata nie naprawię. Ludzkie tragedie dzieją się cały czas. Ale równocześnie dzieje się też szczęście, chociaż czasem trudno je dostrzec, gdy ma barwy zwyczajności.
Byłam jednak tak przybita, że nawet nie miałam ochoty pójść na koncert "Mazowsza". Bilety były kupione wcześniej i bez względu na stan ciała i ducha, pełnię w tej rodzinie rolę furmana i jestem w niej niezastąpiona. Muzyka zadziałała, jak plaster. Odkryłam rzecz oczywistą i byłam tym zaskoczona. W muzyce zapisana jest ludzka pamięć o wydarzeniach, które się dawno temu zapomniało. Siedziałam na tym koncercie i uświadomiłam sobie, że znam wszystkie ludowe pieśni z repertuaru "Mazowsza". Uwielbiałam ich słuchać w dzieciństwie. Jak mój szanowny tatko odkrył swoje życiowe powołanie i zrezygnował z życia rodzinnego, zamieszkałam z bratem i mamą na stałe u dziadków na wsi. A że byłam dzieckiem zwierconym w sposób skrajnie utrapieńczy, a mama miała dużo pracy w gospodarstwie, często pilnowała mnie moja babcia. Jej obowiązki koncentrowały się wokół kuchni. Musiała ugotować obiad i mnie przy tym nie poparzyć oraz zapobiec wszelkim kataklizmom, które bywałam w stanie powodować. Uwielbiałam słuchać, jak babcia śpiewa, albo opowiada ciekawe historie o swoich przedwojennych przygodach. Balet "Mazowsza" tańczy bardzo profesjonalnie. Tak mistrzowsko, że aż w ich wykonaniu odrobinę razi brak spontaniczności, tak typowej dla twórczości ludowej. Ale ja widziałam siebie, siedzącą na podłodze, u stóp mojej babci, która sprawnie obierała ziemniaki i śpiewała dla mnie. Błyskało ostrze scyzoryka, długie łupiny wpadały do plecionego z wierzbowych witek kosza, a ja czułam taką fascynację, jakiej później nie dostarczyły mi nawet najświetniejsze przedstawienia w Operze Narodowej. Muzyka przywołała dobre wspomnienia. Na dodatek Zofijka uparła się, jak osioł domowy i wystroiła w najnowsze ubranko. Czyli ten strój łowicki, który dostała rano. Ludzie uśmiechali się i robili jej zdjęcia, a ona wdzięczyła się i rozsiewała urok osobisty przed koncertem, po koncercie i w trakcie przerwy. Ale wyglądała cudownie i nawet słówkiem nie pisnęła, że ma ciężkie ubranko. Prosiła jedynie o asekurację przy siadaniu.
Tak, ten koncert zrobił mi bardzo dobrze na głowę, a Zosi na samoocenę oraz repertuar pieśni do konkursu w szkole muzycznej.
Duszę zaś opatrywały mi koty. Są naprawdę niezwykle czułe, jakby nosiły w sobie radary przygnębienia. Wyczuwszy smutek, snuły się za mną stadnie. Florcia ewidentnie uznała i ogłosiła wszem i wobec, że wymagam naprawy i nieustannego towarzystwa. Okazywała mi swoją miłość i przywiązanie w sposób tak tkliwy, i jednocześnie tak subtelny, że aż mnie to wzruszało. Cały czas, gdy było mi ze sobą źle, Florunia miała mnie w zasięgu swojej opieki. Pozwalała się nosić bez umiaru, przychodziła się łasić i tulić. Nieustannie. Bezsprzecznie doszła do wniosku, że jest udzielną właścicielką mojej osoby. Robiła mi okłady ze swojego puchatego ciałka. Nawet mały Aleksik jak tylko usiadłam, próbował usadowić miękki kuperek na moich kolanach. Gustawek z Orbiniem wymrukiwali kojące piosenki, kładąc mi się na stopach. Czujność odwraca uwagę od traumy. A jak człowiekowi pod nogami ciągle plączą się koty, to baczyć na to trzeba, gdzie się stąpa. Aleksio przejął od Gustawka zwyczaj robienia wywrotki brzuszkiem do góry, przed pędzącym człowiekiem. Taki brzuszek wymaga oczywiście natychmiastowego wygłaskania. I co mnie aż szokuje: wszyscy zrezygnowali z marudzenia przy jedzeniu. Florcia zaczęła nabierać ślicznych krągłości. Tak więc, z pomocy psychologów nie muszę korzystać, bo mam całe ich stado w domu. W dodatku niezwykle przyjacielskich, życzliwych, miłych i skutecznych.
Zajęłam się codziennością, z jej błogosławionym pędem i brakiem czasu. Ostrzygłam Julkowi włosy. Sobie zresztą też. W obu przypadkach efekt jest akceptowalny, chociaż w pierwszym przypadku - bardziej. Niedawno przyszedł do mnie Paweł z propozycją nie do odrzucenia:
- Poleżysz ze mną i poprzytulasz?
Takich propozycji się nie odrzuca. No i synek mój przytulony zaczął opowiadać o różnych zdarzeniach i przemyśleniach, gdy nagle nadszedł Aleksio i postanowił się do nas przyłączyć. Kroczy więc sobie kociaczek nasz w stronę Zosi łóżka, a Paweł mówi:
- Wiesz mamo, mi się wydaje, że nasz Aleksik to jest ciągle pełen wątpliwości.
- Dlaczego tak uważasz? - pytam zaciekawiona niezwykłą hipotezą.
- Bo on zawsze nosi ogonek ułożony w wielki znak zapytania.
Patrzę na Akeksika: rzeczywiście, nad kocikiem powiewa znak zapytania, jak balabaster. Ale mina zadowolona i szczęśliwa, jak również niebieszczące się, oczęta przymrużone świadczą o całkowitej pewności bezzwłocznego wygłasania młodzieńczej skórki.
Życie nie znosi próżni. Wciska radość szparami w człowieka.
Dzisiaj przywiozłam Zosię ze szkoły.
- Zgadnij, mamo, co się we mnie dzisiaj zmieniło? - prezentuje się córka moja osobista i patrzy wyczekująco, pewna, że nie zgadnę.
Najpierw przyjrzałam się dokładnie jej włosom. Co prawda przygodę z samodzielnymi zabiegami fryzjerskimi zaserwowała mi cztery lata temu i dobrze pamięta, że trzeba było obciąć włosy na pazia, ale rodzic nigdy nie może być pewien, jakie niespodzianki dziecię mu szykuje. Warkoczyki jednak wyglądały na nienaruszone, a na tyle głowy nie stwierdziłam powycinanych, łysawych placków. Żadnych widocznych uszkodzeń nie zauważyłam. Zmiana nie była widoczna. Musiała więc być ukryta gdzieś w mojej ośmiolatce.
- Ząb ci wypadł? - jedynie to przyszło mi do głowy.
- Tak! Zaraz ci pokażę! - i poleciała grzebać w tornistrze. Za chwilkę wróciła z nosem na kwintę.
- Musiałam go chyba zostawić na ławce...
Pomyślałam o niewdzięcznym charakterze pracy pani woźnej, która w ramach obowiązków zawodowych musi zbierać cudze zęby.
Zosia nie wierzy już w zębową wróżkę, ponieważ zdarzyło jej się przyłapać mnie na gorącym uczynku.
Pogoda się poprawiła. To dobrze, bo wcale nie tęsknię za ostrymi drzazgami mrozu, wbijającymi się o szóstej rano, za paznokcie skurczonych dłoni. Do wtorku była aura latawcowa. Wiało tak, że małe jamniczyki niemal unosiły się leciutko nad ziemią, kiedy jakaś pani wyprowadzała je na smyczy na spacerek obok Zosiowej szkoły. Szłam akurat za nimi i obserwowałam. Dziś było przyjemnie na dworze.
Florcia mnie liże.

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Czw paź 20, 2016 21:18 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

"Gdzie miłość wzajemna i dobroć,..."-
Tak mi się przypomniało :)

waanka

Avatar użytkownika
 
Posty: 2429
Od: Czw paź 30, 2014 20:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt paź 21, 2016 7:03 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Kiedy Cie czytam zawsze mi sie tak jakos cieplutko robi :)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87941
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt paź 21, 2016 17:46 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

zuza pisze:Kiedy Cie czytam zawsze mi sie tak jakos cieplutko robi :)

Mi też.

darekdm

 
Posty: 1
Od: Sob wrz 13, 2014 7:24

Post » Pt paź 21, 2016 19:23 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

zuza pisze:Kiedy Cie czytam zawsze mi sie tak jakos cieplutko robi :)

I mnie też.
Obrazek

muza_51

 
Posty: 2313
Od: Pon paź 04, 2010 10:04
Lokalizacja: Jarosław

Post » Pt paź 21, 2016 20:57 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Lilianko a ja sie tylko przywitam teraz, nie czytam, bo lubie do Twoich postow miec chwile ze nikt mi nie przedzkadza :)
Skarby: Obrazek

klaudiafj

Avatar użytkownika
 
Posty: 23551
Od: Czw cze 05, 2014 21:02
Lokalizacja: Bytom

Post » Pt paź 21, 2016 20:58 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Doczytałam... historie o dziecku...
Nie oceniam tej matki... bo faktycznie... przyczyn mogło być wiele...
Dziwi mnie ze nikt z otoczenia "nie zauważył"...
I najgorsza rzecz jaka przychodzi do głowy... to męczarnie tego maleństwa... tego sobie wyobrazic nie mogę, pojąć nie mogę...

Brakuje słów....

Muzyka jest lekiem na cale zło... jak jest mi zle zamykam sie ze słuchawkami na uszach i sie wyłączam.... jedyna opcja

Masz bardzo mądre dzieci. Wydają mi się z Twojego opisu bardzo mądre, otwrte na świat, wrażliwe... spostrzegawcze...
W dzisiejszych czasach obserwując ich rówieśników mam wrażenie że świat schodzi na psy...
A dla rodziców liczy się tylko kasa... a rodzice sądzą że to wystarczy...
U was jest inaczej... czuć miłość, poświęcenie, dbałość....
Zarówno o dzieci jak i o koty ...

Jesteście wyjątkowi
Załoga: Pixie, Nitka, Coco i Ćiorny oraz Dixie[*]
Kot Pixior i burasy zapraszają: https://www.facebook.com/PixieKotZCharakterem
Zbiórka hiltonka: https://pomagam.pl/hilton

PixieDixie

Avatar użytkownika
 
Posty: 9834
Od: Czw kwi 23, 2015 7:40
Lokalizacja: TG

Post » Pt paź 21, 2016 21:21 Re: Ragilian, czyli czułe ragdoll show. Florcia została mamą

Dobry wieczór. Chociaż deszczowy.
Dziękuję za dobre słowa. To miłe, ale zawsze czuję się zażenowana, gdy ktoś mnie chwali. Jak sama siebie czytam, to przypominają mi się słowa Mickiewicza: "Znasz li ten kraj, gdzie po skalistych górach strudzony muł swej drogi szuka w chmurach".
A jak słucham narzekań Julka na ogrom nauki, to mi w głowie Bernard Ładysz śpiewa: "W katordze rozkruszał on skałę, zapomniał kim jest i kim był."
Moje dzieci mają swoje mocne i słabe strony. Czasem popełniają błędy. Jak każdy człowiek. Bardzo się staram wychować je tak żebym nie musiała potem w niebie oczami za nie świecić. Trzymam się zasad, które można krótko streścić w następujący sposób:

"Dekalog
Szanuj mnie, żebym szanował innych.
Wybaczaj, żebym umiał wybaczać.
Słuchaj, żebym umiał słuchać innych.
Nie bij, żebym nie bił.
Nie poniżaj, żebym nie poniżał.
Rozmawiaj ze mną, żebym umiał rozmawiać.
Nie wyśmiewaj.
Nie obrażaj.
Nie lekceważ.
Kochaj mnie ,żebym umiał kochać.
Uczę się życia od Ciebie…"

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 38 gości