Ano, jak szukasz to nie ma,jak nie szukasz -są

Ot,złośliwość.
I jeszcze zdjęcia przysłała cudowna Pani koteczki,którą w lipcu oddałam do DS.Ta ,co przesiedziała u mnie zwinieta z podwórka na pralce i w łazience miesiąc i trafiła do cudownego domku,który jej nawet nie widział na zdjęciu wcześniej.Szukał po prostu kota po odejściu białaczkowej koteńki. A warunkiem było,byle kolejny nie był białaczkowy.



Pani dzwoniła w weekend. Tosia jest szczęśliwa
Ucięłyśmy sobie bardzo sympatyczną rozmowę. A na koniec jak zwykle,starsza Pani-mama Pani Głównej

zapytuje ,"to ile teraz mam tych kotków do oddania"?. I zawsze jak słyszy liczbę,załamuje z troską ręce. Cichym i naprawdę współczującym "O Boże..."
Sama bym tak załamywała nad obcym,więc rozumiem
