Ja tam nie wiem. Kociaki buszuja.
Choc my dzisiaj to jak sniete ryby jestesmy. Albo nas nei ma albo spimy...
Dziekuje...
Dziekuje za te wszystkie dobre, mile slowa...
Na ktore nawet nei wiem co odpisac....
To byly ciezkie 2 dni dla mnie.. wykonczyly mnie... wypraly ... dzis dopiero sie zebralam w sobie, teraz....
Klaudia dziekuje za to co napisalas. Przeczytalam kilka razy...moze faktycznie... choc... chyba nie w tym wypadku. Po prostu... gdzies cos kiedys nie "pyklo"... na pewno babcia nie kojarzyla mi sie z babcia z filmow. To byla taka po prostu kobieta... ktora byla, ktora czasem sie odwiedzalo... ale nie pamietam by okazywala mi uczucia. Choc widze po ojcu ze potrafila. Smutne choc prawdziwe... ja naparwde mialam cale zycie wrazenie ze ona uznaje tylko dwie wnuczki. Tam byla milosc... wiecie co? nigdy w zyciu nie dostalam od nich zyczen urodzinowych. CUdem jakos byli na mojej komunii... i to chyba byl jeden jedyny raz kiedy "dla mnie" przyjechali.
To kolejna rzecz ktora msuze sobie przepracowac. Wiem ze potrafie...
Emee Dziekuje za komplementy... po prostu nie moglam uwierzyc ze piszesz o mnie... ale to prawda jestem szczesciara. Bardzo doceniam to ze mam takiego M. i takie koty... a reszta.. dodatek. Oni sa najwazniejsi.
Ps. tylko nie myslcie ze ten moj M. to taki ideal

Ewciu no wlasnie... nie wiem czy czuje sie nieudacznikiem... chyba nie. Tu bardziej chodzi o koniecznosc "udowodnienia" komus czegos.... ja uwazam sie za ogromna szczesciare...i w sumie szczesliwa osobe... ktora to co ma .. zawdziecza tylko sobie i ciezkiej pracy.
Jest mi po prostu przykro. Ze .. najblizsza rodzina ... nie dostrzega tego ... widze jak inni maja kontakt z babciami... wszedie jest kreowany obraz babci/ dziadka rozpieszajacego swoje wnuki... w moim wypadku no way.
Marta, Lilianko dziekuje
