Wczoraj chciałam napisać kilka słow, ale zawiesił mi się laptop. Dałam więc spokój bo nawet gadać mi się nie chciało, a co dopiero pisać.
Po powrocie od weta Rysia leżała bez ruchu w transporterku. Liczyłam na to, że to reakcja na stres i faktycznie. Wieczorem ozywiła się i bardzo ładnie zjadła kolację. A później przyszła do łóżka. No to położyłam się też, żeby z małą pobyć, popieścić, pocieszyć. W końcu zgasiłam światło, a Rysia, jak za najlepszych dni, przytuliła do mnie pyszczek i mruczała. Zasypiałam. W pewnym momencie Rysia się poruszyła, wydawało mi się, że przesuwa się na poduszkę, ale nie. Ona się przesunęła z mokrego na suche. Zapaliłam światło. Totalna katastrofa, zalała mi kołdrę, obie poduszki, w zasadzie wszystko co było do zalania zostało zalane. Moja koszula też. Przeniosłam Rysię do transporterka, wymościłam sobie jakoś posłanie. Szczęśliwie mam zapasowy zestaw wykopaliskowy - kołdrę i poduszkę. Jak zasypiałam, patrzę - obok mnie Rysia, nawet nie zauważyłam jej przyjścia. No nie miałam sumienia, bo jak pogonić chorego kota, i została. Tak, rano kołdra z jednej strony okazała się wilgotna, szczęśliwie tylko kołdra. Trudno, w czasie który nam pozostał najwyżej będziemy spać w wilgotnej pościeli.
Rano zjadła śniadanie, całkiem ładnie. Teraz znowu na moim łóżku, głaskana mruczy.
Ja wiem, że to chwilowa poprawa, związana ze ściągnięciem płynu, ale jest i jeśli nawet na chwilę, to cieszy. Może cieszy to złe słowo, nie wiem jakiego użyć. Ale cieszę się, że ona reaguje, że można okazać jej miłość i że ona te sygnały bardzo wyraźnie i świadomie odbiera. Bo w tych chwilach kryzysu nurtowało mnie pytanie - czy ona wie, że jest kochana, czy to czuje. Teraz sobie myślę, że wie.
Przed nami najgorsze. Niestety w przypadku Rysi nie ma takiej możliwości, że zaśnie (tak jak zasnęła Puti oszczędzając mi tej koszmarnej decyzji). Ona, gdy przyjdzie czas, się udusi. Tak więc będzie jej trzeba "pomóc" i nie ukrywam, że to dla mnie okropne.
Dzięki wszystkim za wsparcie duchowe
Aniu, ona dostaje tlen. Tzn w chwilach gdy włącza się wyraźnie oddychanie brzuszne, a nie zawsze tak jest. Ponoć organizm reaguje na zmniejszenie wydolnosci oddychania i przystosowuje się.