Oddam Kałasznikowa. Koty i psy Patmola - kolejny wątek :)

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt paź 07, 2016 13:35 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze: Czasem sobie tak myślę, ze gdyby w schroniskach byli jacyś ludzie, którzy znają się na psach (dobrzy behawioryści?), i by pracowali z tymi psami schroniskowymi i pomagali też ludziom, którzy adoptują psy. Np by były obowiązkowe zajęcia z psem po adopcji z takim trenerem/behawiorystą, w nowym domu psa, żeby trener/behawiorysta mógł zaobserwować jak ludzie/nowa rodzina psa traktuje psa, pokazać podstawy. To wtedy mniej może by było takich skrzywionych psów czy nieudanych adopcji. Bo to przecież straszne dla psa, że pies mieszkający w rodzinie od szczeniaka rzuca się w końcu na człowieka, jak już jest na tyle silny, że może,i staje się niebezpieczny jako dorosły pies.

Albo jakby był obowiązkowy kurs psi dla ludzi, którzy chcą posiadać psa. Zdawałoby się egzamin i dostawało potwierdzenie ze zdjęciem. Tak jak z samochodem. żeby jeździć samochodem trzeba mieć prawo jazdy. Czyli najpierw kurs, potem egzamin, a dopiero na końcu pies. I nie byłoby tego brania psa dla dziecka, bo dziecko chce, czy chce dzisiaj psa/kota bo mam kaprys.

Chyba w Wielkiej Brytanii taki behawiorysta jest. To znaczy nie wiem, czy pracuje z psem cały czas, ale na pewno ocenia, czy pies ma skłonność do agresji. Jeśli ma, to się go usypia, nie pracuje się z nim.
Może to się komuś nie podobać, ale dzięki tego typu praktykom u nich jest dużo mniej psów w schroniskach, niż u nas. Więc te, które są, mają się lepiej, są bardziej zadbane, ktoś (nawet jeśli potem nie behawiorysta) z nimi pracuje. I chyba jest też mniej śmiertelnych pogryzień przez psy.
Natomiast póki u nas jest jak jest i póki jest psów na potęgę, żadne egzaminy nie będą miały racji bytu. Szczególnie, że do schronisk nie raz trafiają psy od ludzi z interwencji. Miał na podwórku sukę i psa, rozmnożyły się, psią rodzinę zabrano, bo człowiek trzymał na krótkich łańcuchach i do żarcia rzucał chleb i kartofle. Zwierząt przybywa w schronisku, a chętnych ubywa, bo nie chcą zdawać egzaminów (w końcu potrzebny jest na to dodatkowy czas).
Dalej, sporo psów właśnie tak "przypadkiem" rozmnożonych stanowi później zagrożenie dla ludzi. A kto zgodzi się na przeforsowanie przepisu, aby robić egzamin na każdego dodatkowego psa, którego jego suka urodzi? Przecież już raz zdał.
A jeśli ludziom zależy na piesku dla dziecka, to albo zdadzą egzamin mówiąc slogany, które im zapewnią nabycie psa, albo jakoś inaczej zamatają. Nie wiem, czy od tych egzaminów sytuacja psów jeszcze by się nie pogorszyła. Analogicznie jak ze szczepieniami na wściekliznę. Jest obowiązek szczepienia co roku tylko i wyłącznie dlatego, że ludzie zapominali i łatwiej jest ciemnej masie wbić do głowy, żeby szczepiła zawsze w październiku (vide plakaty na drzewach na wsi, że dn. tego i tego będzie jeździł weterynarz i żeby zgłaszać psy pod numer taki a taki), niż żeby pilnowała kalendarza co 3 lata. Bo w Polsce jest duże zagrożenie wścieklizną i jeśli jako naród chcemy ją ograniczyć, to musimy działać jako naród. I tak mój pies jest szczepiony bez sensu za często, bo muszę. I zastanawiałam się, czy w takim razie nie można by było zrobić jakiejś furtki dla tych świadomych, żeby dostawali papier od weterynarza, że pilnują szczepień co 3 lata, więc że są zwolnieni z tego obowiązku co rok. Niestety, pan Zenek i pan Mietek po znajomości też by taki papier dostali, tylko że oni nie szczepiliby wcale, więc ognisko wścieklizny mogłabym mieć po sąsiedzku.
I żeby mnie dobrze zrozumiano. Jak najbardziej jestem za czymś, co ograniczy swobodny dostęp do nabycia psa przez osoby nieodpowiednie i nieodpowiedzialne, ale nie mam przekonania, czy sam egzamin by się na coś zdał. Wpierw musi ubyć psów w schroniskach. A żeby ich ubyło, trzeba... na przykład częściej usypiać... Innego wyjścia nie widzę. No i należałoby też wprowadzić bezwzględny obowiązek czipowania zwierząt oraz uaktualniania danych lub trzymania umów adopcyjnych. Pewna Strażniczka Miejska w Warszawie powiedziała kiedyś, że większość umów, jakie widziała u ludzi, traktowanych jest jak podkładka pod kubek albo notes na notatki. I jak ludziom na wsi wytłumaczyć, że bez takiego dokumentu mogliby w razie kontroli psa stracić, skoro Warszawiacy takiej umowy nie szanują?
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt paź 07, 2016 13:51 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Teraz tez część ludzi nie szczepi na wściekliznę, tych świadomych 8) co dbają o psy, tylko biorą potwierdzenie od veta. Bo szczepienie co roku może wcale nie są takie bezpieczne dla psa.
Ja nie jestem za usypianiem. łatwo wtedy o naduzycia. Ja mam dwa psy, żaden nikogo nie ugryzł, ani nawet nie próbował, ale Sweetie w schronisku mogłaby być odbierana jako agresywna, bo jest ciemna, podobna do hieny i by się bała.
Według koncepcji usypiania, to można by w ogóle usypiać chore, stare czy po prostu nieadopcyjne psy, czyli te odbierane jako brzydkie.

Egzamin byłby raz, tak jak prawo jazdy. Nie trzeba zdawać na każdy samochód.
Wielu ludzi po prostu nawet nie ma świadomości/wiedzy/ że można się skontaktować z psem i jak. Źe sa metody/sposoby na wycie, niszczenie itd.

Patmol

Avatar użytkownika
 
Posty: 27175
Od: Śro gru 30, 2009 14:03
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt paź 07, 2016 14:37 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:Teraz tez część ludzi nie szczepi na wściekliznę, tych świadomych 8) co dbają o psy, tylko biorą potwierdzenie od veta. Bo szczepienie co roku może wcale nie są takie bezpieczne dla psa.
Ja nie jestem za usypianiem. łatwo wtedy o naduzycia. Ja mam dwa psy, żaden nikogo nie ugryzł, ani nawet nie próbował, ale Sweetie w schronisku mogłaby być odbierana jako agresywna, bo jest ciemna, podobna do hieny i by się bała.
Według koncepcji usypiania, to można by w ogóle usypiać chore, stare czy po prostu nieadopcyjne psy, czyli te odbierane jako brzydkie.

Egzamin byłby raz, tak jak prawo jazdy. Nie trzeba zdawać na każdy samochód.
Wielu ludzi po prostu nawet nie ma świadomości/wiedzy/ że można się skontaktować z psem i jak. Źe sa metody/sposoby na wycie, niszczenie itd.


Ależ w większości amerykańskich schronisk tak jest - jak pies stary/ułomny/jest psów za dużo to tej najmniej "chodliwe" usypiają. I to tak, że te jeszcze żywe widzą jak ci, co byli w kolejce przed nimi odchodzą :evil: . W Niemczech (a może Austrii) bodajże też - jak pies nie znajdzie w określonym czasie domu (nie pamiętam ile ma na to czasu, chyba coś koło miesiąca) to go usypiają.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Pt paź 07, 2016 17:47 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze:
Ale moje suki nie bywają niebezpieczne.

Na Sweetie musisz uważać by nikogo nie capneła z lęku, ale widzę, że zakładasz jej kaganiec. Wiele osób niewłaściwie klasyfikuje swoje psy, zwłaszcza jak są "nieagresywnej rasy". Tymczasem to np labradory są w Anglii sprawcami największej ilości pogryzień (dane towarzystw ubezpieczeniowych) a nie psy z DDA (Dangerous Dogs Act).


Patmol pisze:Albo jakby był obowiązkowy kurs psi dla ludzi, którzy chcą posiadać psa. Zdawałoby się egzamin i dostawało potwierdzenie ze zdjęciem. Tak jak z samochodem. żeby jeździć samochodem trzeba mieć prawo jazdy. Czyli najpierw kurs, potem egzamin, a dopiero na końcu pies.


Tyle, że pies jest o wiele bardziej skomplikowany, niż samochód.
Poza tym kurs na prawo jazdy składa się z części teoretycznej i praktycznej + badanie lekarskie oraz psychotechniczne.
Sama teoria to za mało - myślisz, że wystarczy tylko poczytać by szkolić psy? Nie. Tu ważniejsza jest praktyka bo oprócz umiejętności obserwowania i panowania nad psem ważniejsze jest panowanie nad sobą samym, swoimi odruchami. A są ludzie, którzy nigdy się tego nie nauczą, widziałam takie osoby.
Chociaż może kursy oraz badania lekarskie i psychotechniczne na pewno by zmniejszyły liczbę chętnych na psy, zwłaszcza takie powyżej 10 kg.

Ale teraz wytłumacz komuś takiemu, że powinien kupić se rybki albo kotka, jak w naszym kraju prawo do posiadania psa według niego jest zagwarantowane w konstytucji :lol:

Stomachari pisze:Chyba w Wielkiej Brytanii taki behawiorysta jest. To znaczy nie wiem, czy pracuje z psem cały czas, ale na pewno ocenia, czy pies ma skłonność do agresji. Jeśli ma, to się go usypia, nie pracuje się z nim.
Może to się komuś nie podobać, ale dzięki tego typu praktykom u nich jest dużo mniej psów w schroniskach, niż u nas. Więc te, które są, mają się lepiej, są bardziej zadbane, ktoś (nawet jeśli potem nie behawiorysta) z nimi pracuje. I chyba jest też mniej śmiertelnych pogryzień przez psy.


Z okazji rocznicy wprowadzenia BSL (Breed-specific legislation) pojawiło się sporo podsumowujących statystyk
http://www.bbc.com/news/uk-england-devon-37037799
; w ciągu 15 lat (do 13 sierpnia br) w wyniku zdarzeń z udziałem psów zmarło 30 osób, z czego 21 zostało pogryzionych przez rasy/ typy psów, które nie są zakazane prawem.
W ciągu 10 lat o 76% wzrosła ilość pogryzień wymagających interwencji lekarzy. Równocześnie uśpiono wiele psów, które były socjalnymi i miłymi zwierzętami w nieodpowiednim typie.

Stomachari pisze:Dalej, sporo psów właśnie tak "przypadkiem" rozmnożonych stanowi później zagrożenie dla ludzi.

Zagrożenie stwarzają nie psy, które rozmnożyły się przypadkiem, ale przede wszystkim rozmnożone celowo bez zwracania uwagi na psychikę czy zdrowie.
Spójrz na onki - kiedyś w dawnych czasach trener, który w swojej grupie miał najwięcej owczarków niemieckich miał najłatwiejszą pracę, reszta mu zazdrościła. A teraz co się stało z onkami? Histeryczne, lękliwe, szczekliwe, nadpobudliwe i co tu kryć: najczęściej chore fizycznie, a to też przekłada się na reakcje.


Stomachari pisze:Niestety, pan Zenek i pan Mietek po znajomości też by taki papier dostali, tylko że oni nie szczepiliby wcale, więc ognisko wścieklizny mogłabym mieć po sąsiedzku.

Rezerwuarem wścieklizny są przede wszystkim zwierzęta wolnobytujące lisy, jenoty, nietoperze, koty...i wolnobiegające psy.
U mnie to nawet konie są zaszczepione bo na łące mogą mieć styczność z lisem.

Stomachari pisze:I żeby mnie dobrze zrozumiano. Jak najbardziej jestem za czymś, co ograniczy swobodny dostęp do nabycia psa przez osoby nieodpowiednie i nieodpowiedzialne, ale nie mam przekonania, czy sam egzamin by się na coś zdał. Wpierw musi ubyć psów w schroniskach. A żeby ich ubyło, trzeba... na przykład częściej usypiać... Innego wyjścia nie widzę.

Żeby ich ubyło to trzeba "zakręcić kurek", a najlepiej to zrobić ograniczając....popyt na psy. Bo ograniczyć ich podaży się nie da, zresztą wielu (paradoksalnie również organizacjom prozwierzęcym i schroniskom prywatnym) na tym nie zależy. :lol:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 17:50 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Patmol pisze: ale Sweetie w schronisku mogłaby być odbierana jako agresywna, bo jest ciemna, podobna do hieny i by się bała.

To nie odbiór psa ma znaczenie w podanym przeze mnie przykładzie. Pies wchodzi do pokoju behawiorystki, ona się z nim wita, przymila, sprawdza różne reakcje na różne bodźce, a na koniec spotkania daje miskę z jedzeniem. Kiedy pies zaczyna jeść, podsuwa gumową rękę i sprawdza, czy pies pozwoli zabrać sobie jedzenie, czy rzuci się na atrapę z zamiarem pogryzienia.
Pamiętam, co mówiła Koniczynka, że pies to drapieżnik, ale mnie ten test o tyle przekonuje, że nie można ryzykować ludzkiego życia w imię ratowania każdego psa. Nie wiesz i nigdy nie będziesz wiedzieć, czy osoba, która się zgłosi po takiego psa, będzie umiała opanować tę jego chęć bronienia żarcia za wszelką cenę. A jeśli nie? A jeśli po jakimś czasie pies zacznie pokazywać inne skłonności do agresji (nawet tej uzasadnionej)? Kto potem będzie odpowiadał za kolejne pogryzione dziecko? Za traumę, blizny do końca życia, może za śmierć?
Podkreślam: u nich jest mniejszy problem z pogryzieniami i mniejszy z bezdomnymi psami. Coś za coś.

Patmol pisze: Egzamin byłby raz, tak jak prawo jazdy. Nie trzeba zdawać na każdy samochód.

Ale trzeba zdawać na każdy typ pojazdu ;)
A tak całkiem serio. To, że panu Mieciowi uda się zdać egzamin dzisiaj bo dobrze się zaprezentował nie znaczy, że jest na tyle odpowiedzialny, aby zadbać o każdego psa rozsądnie, także tego ze skłonnościami do agresji czy dominacji. Zdał na swoją maskotkę podwórkową, potem zakupił mieszankę kaukaza, żeby mu pilnował obejścia, dał za słaby łańcuch, pies zwiał i gania ludzi po wsi.
Analogicznie kierowcy po ukończeniu pewnego wieku potrafią powodować wypadki (rozmawiałam raz w tej sprawie z panem będącym ofiarą staruszka, co "jeździ najlepiej") i już są rozważania, czy nie wprowadzić kolejnych egzaminów dla seniorów. Czy on jeszcze kontaktuje? Czy ma odpowiedni refleks? Czy jest na bieżąco z przepisami?

Patmol pisze:Wielu ludzi po prostu nawet nie ma świadomości/wiedzy/ że można się skontaktować z psem i jak. Źe sa metody/sposoby na wycie, niszczenie itd.

A drugie tyle nie chce angażować się w komunikację z psami, tylko kupuje psy z pseudohodowli w typie rasy, żeby strzegły obejścia. Najwięcej pogryzień, o ile mi wiadomo, spowodowanych jest przez właścicieli posesji (najczęściej na wsiach), którzy w ogóle nie prowadzą żadnego szkolenia, a potem puszczają psa "żeby się wybiegał" albo nie dopilnują i im ucieka. Na takie osoby żadne tłumaczenia nie działają. Przepisy i puste groźby też nie. Takie osoby musiałyby być pod STAŁYM nadzorem i dostawać po kieszeni za każde uchybienie, żeby zmieniły postępowanie.

Alienor pisze:Ależ w większości amerykańskich schronisk tak jest - jak pies stary/ułomny/jest psów za dużo to tej najmniej "chodliwe" usypiają. I to tak, że te jeszcze żywe widzą jak ci, co byli w kolejce przed nimi odchodzą :evil: . W Niemczech (a może Austrii) bodajże też - jak pies nie znajdzie w określonym czasie domu (nie pamiętam ile ma na to czasu, chyba coś koło miesiąca) to go usypiają.

Nie jestem za tym, aby pies widział, że jego poprzednik został uśpiony.
Natomiast sama idea, chociaż budzi u mnie mieszane uczucia, nie jest całkiem bezsenowna.

Koniczynka47 pisze:Zagrożenie stwarzają nie psy, które rozmnożyły się przypadkiem, ale przede wszystkim rozmnożone celowo bez zwracania uwagi na psychikę czy zdrowie.

Trudno mi się do tego odnieść, gdy widzę po wsi latające mieszanki owczarków i słyszę od wielu osób, że "się urodziły i zostawiłem sobie tego największego". Może masz rację, ale nie mam przekonania.

Koniczynka47 pisze:Rezerwuarem wścieklizny są przede wszystkim zwierzęta wolnobytujące lisy, jenoty, nietoperze, koty...i wolnobiegające psy.

Ale te wolnobiegające mają swoich nibywłaścicieli. Bardzo mało jest psów "niby dzikich" (o ile wiem w polskim prawie nie ma wolnożyjących psów, są tylko wolnożyjące koty).
A wśród nietoperzy "groźny" jest w zasadzie tylko jeden gatunek, który zresztą mało gdzie występuje.
Lisy tak. Ale szczepienia psów właścicielskich mają z założenia ograniczyć możliwość występowania choroby. Inaczej nie byłoby nakazu.
Ostatnio edytowano Pt paź 07, 2016 17:57 przez Stomachari, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt paź 07, 2016 17:56 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Stomachari pisze:
Patmol pisze: ale Sweetie w schronisku mogłaby być odbierana jako agresywna, bo jest ciemna, podobna do hieny i by się bała.

To nie odbiór psa ma znaczenie w podanym przeze mnie przykładzie. Pies wchodzi do pokoju behawiorystki, ona się z nim wita, przymila, sprawdza różne reakcje na różne bodźce, a na koniec spotkania daje miskę z jedzeniem. Kiedy pies zaczyna jeść, podsuwa gumową rękę i sprawdza, czy pies pozwoli zabrać sobie jedzenie, czy rzuci się na atrapę z zamiarem pogryzienia.
Pamiętam, co mówiła Koniczynka, że pies to drapieżnik, ale mnie ten test o tyle przekonuje, że nie można ryzykować ludzkiego życia w imię ratowania każdego psa. Nie wiesz i nigdy nie będziesz wiedzieć, czy osoba, która się zgłosi po takiego psa, będzie umiała opanować tę jego chęć bronienia żarcia za wszelką cenę. A jeśli nie? A jeśli po jakimś czasie pies zacznie pokazywać inne skłonności do agresji (nawet tej uzasadnionej)? Kto potem będzie odpowiadał za kolejne pogryzione dziecko? Za traumę, blizny do końca życia, może za śmierć?
Podkreślam: u nich jest mniejszy problem z pogryzieniami i mniejszy z bezdomnymi psami. Coś za coś.

Nie jest mniejszy, jest większy. Może przez takie głupie behawiorystki machające sztuczną ręką bo nie mają odwagi dotknąć psa swoją własną.
Kiedyś w jednym schronisku sprawdzano psy waląc prętem po boksach, psy, które się rzucały szły pod igłe, a te, które się kuliły uznawano za "bezpieczne" Równie głupi sposób.
Pies mieszaniec labradora, o którym wspomniałam, że śmiertelnie pogryzł 52 letniego mężczyznę był właśnie po takiej konsultacji behawiorystycznej o której wspominasz, orzeknięto, że bezpieczny. I co?

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 18:00 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Skąd wiesz, że pogryzień jest więcej? A nie osób, które ZGŁOSIŁY pogryzienia?
Jestem pewna, że z moich sąsiadów żaden nie poszedłby do szpitala, póki by mu ręka nie odpadała. Czy to znaczy, że nie są/byli pogryzieni? Ano nie.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt paź 07, 2016 18:02 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Ze statystyk. Mówię o poważnych pogryzieniach, a nie ostrzegawczym uderzeniu zębami. Pogryzienia mają swoją skalę wg której ocenia się również psa.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 18:06 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Ja również nie mówię o ostrzegawczym złapaniu zębami.
Znam mężczyznę, który rozciął sobie rękę do żywego mięsa. Nie chciało mu się iść do lekarza, wolał, żeby ktoś z rodziny zaszył. Nikt się nie podjął, trudno.
Znam innego mężczyznę, który zszywa swoje gołębie igłą i nitką, jeśli je drapieżnik otworzy. Nie chodzi z nimi do weta. Nie używa znieczuleń.
Takich osób jest więcej. Tutaj się z widłami rusza na lisa, żeby zlikwidować norę, a jeśli jakiś facet boi się pójść sam i prosi sąsiada o wsparcie, to nazywany jest tchórzem.
Dlatego powtarzam: zwykłe pogryzienie do ran kłutych ale nie będące zagrożeniem życia mogłoby nie zostać nigdzie zgłoszone.

Przyszło mi coś jeszcze na myśl. Z linka: "NHS hospital admission statistics show there were 7,227 hospital admissions for dog bites last year which is a 6% increase year-on-year and a 76% increase over the last 10 years." A od ilu lat jest możliwa swobodna migracja między krajami, w tym Polaków do Wielkiej Brytanii? Chociaż oczywiście nie tylko Polaków. Może te statystyki należałoby uzupełnić o takie dane. Może to nie przypadek.
EDIT: Zaczęłam szukać polskich statystyk, bo jakoś coś mi nie pasowało z tym, co napisałaś. Trafiłam na fajne zdanie: "Generalnie, w Polsce wszelkie statystyki dotyczące pogryzień są dość wątpliwe (i właściwie nie istnieją), bowiem opierają się jedynie na informacjach dotyczących przypadków pokąsania, ewidencjonowanych przez Sanepid i Inspekcję Weterynaryjną tylko wtedy, kiedy pies został poddany obserwacji." (http://fundacja-ast.pl/pl/czytelnia/por ... ityifakty-)
Ostatnio edytowano Pt paź 07, 2016 18:25 przez Stomachari, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt paź 07, 2016 18:22 Re: psy Patmola (i czasem koty)

No i co to wnosi do tematu niebezpiecznych psów, poza tym, że masz głupich sąsiadów (nie wiem boją się szpitali czy nie chcą wydawać pieniędzy na weta). Na szkoleniowca na pewno też by nie chcieli, a spokojny rottweiler, który nie rzuca się na ogrodzenie, żeby użreć listonosza zapewne by został uznany za darmozjada bo "nie broni".
Ludzie mają chore wyobrażenie o psach i "pipczące behawiorystki", których teraz namnożyło się od cholery nie poprawiają sytuacji.
Swoją drogą znam pewną panią, której radziłam kilka razy udanie się na szkolenie widząc jakie problemy stwarza jej pies: nie przybiega na zawołanie, ciągnie na smyczy jak lokomotywa, wożenie go samochodem jest gehenną bo demoluje, zostawić w samochodzie nie można nawet na sekundę i tak dalej. Wielkie było moje zdziwienie, kiedy przy okazji oglądania zdjęć na stronie pewnej „akademii” szkolenia psów, zobaczyłam ją na liście polecanych behawiorystów. :ryk:

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 18:31 Re: psy Patmola (i czasem koty)

To wnosi, że mentalności Polaków nie zmieni się 5 minut, a może i przez całe lata. Moi sąsiedzi wpisują się w zasadzie w kanon. Nie są bardziej dziwaczni od innych. W związku z tym w Polsce nie widzę przestrzeni na to, aby rozdawać psy z jakąkolwiek skłonnością do agresywnych zachowań ludziom chętnym na czworonoga.
Oczywiście, test z gumową ręką to nie jedyna rzecz i pewnie często w jego wyniku usypia się wiele ogólnie łagodnych zwierząt. Ale dla Polaka, który właśnie chciałby rottweilera, co się rzuca na listonosza, chyba jedyny skuteczny.
W podanym przez Ciebie linku wypowiada się osoba z RSPCA. To właśnie tam pokazywano metody behawiorystki od gumowej ręki.

EDIT: Przy tej okazji trafiłam na takie źródło: http://ursynow.tv/wp-content/uploads/20 ... i_Mity.pdf
Nie umiem się wypowiedzieć, czy zamieszczone tam informacje są wiarygodne, ale padło zdanie: "Lista ras uznawanych za agresywne - Świat
W niektórych krajach pod specjalnym nadzorem są: American Staffordshire Terriery (...)"
Bo raz pisałaś:
Koniczynka47 pisze:American Staffordshire Terrier (Amstaf) nie widnieje na liście 11 ras uznawanych za agresywne.

Wiedziałam, że z powietrza mi się to nie wzięło.
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt paź 07, 2016 18:43 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Stomachari w Polsce Asty nie widnieją na liście 11 ras, nie widzę powodu wałkować tego po raz enty, każdy kraj ma inne listy, są takie kraje które za agresywne uznają ONki i Owczarki Podhalańskie oraz 30 innych ras.

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 18:45 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Tak, ja to rozumiem. W Polsce nie są, to też tam jest. Tylko przy okazji szukania statystyk wyskoczył mi tamten link i znalazłam dla siebie odpowiedź, czemu wpajano mi (oględnie ujmując temat), że amstafy są na liście. Widocznie ktoś wziął dane z innego kraju. Tylko tyle chciałam.

EDIT: I jeszcze jeśli wierzyć informacjom na tej stronie: http://www.dobrypies.eu/bites.html
badania przeprowadzone w 1994 r. w USA, które są cytowane w ustawach i mediach, są nie bardziej wiarygodne, niż polskie statystyki.
"W 1986 roku członkowie 23 838 rodzin zostali poproszeni o wymienienie zranień, które spowodowały ‘ograniczenie aktywności’ lub wymagały leczenia medycznego któregokolwiek członka rodziny podczas dwutygodniowego okresu poprzedzającego datą badania (badacze pytali również o zranienia w okresie 12 miesięcy przed datą badania, ale uznali dokładność działania ludzkiej pamięci w okresie większym niż 2 tygodnie za zbyt niewiarygodną i wykluczyli te dane z analizy). Badanie obejmowało łącznie 62 052 ludzi. Pomiędzy upadkami, kraksami samochodowymi, wypadkami na rowerze i ugryzieniami pająków ankietowani wymienili 6 ugryzień. Te 6 ugryzień zostało ekstrapolowanych do łącznej liczby 585 tysięcy ugryzień na rok. (...) W 1994 roku badacze wykorzystali jeszcze mniejszą grupę do badań – 5 328 osób. Zadano pytania o ugryzienia na przestrzeni całego roku (który to okres czasu poprzednie badania uznało za niemiarodajny), z każdego domu liczono w badaniu tylko jednego dorosłego i jedno dziecko (z ogólnej liczby 8 869 osób), zdefiniowano też w inny sposób pojęcie ‘zranienia’. Pytania dotyczyły tylko pogryzień, nie pokrywając szerszego aspektu przyczyn zranień. W wyniku badania uzyskano 38 ugryzień. Autorzy ekstrapolowali tę liczbę do 756 701 ugryzień na rok, po czym stworzyli artykuł ‘Psie ugryzienia: Jak duży stanowią problem?’ (...) I tak autorzy z 5 328 wywiadów, obejmujących 8 869 osób, z których wynikała liczba 186 pogryzień rocznie estymowali 4 494 083 pogryzienia rocznie. Liczba ta również zawierała estymowane pogryzienia w grupie 15-17 –latków, której to grupy nie uwzględniono w pomiarach. (...) Liczba psich pogryzień (według rocznego badania w National Center for Injury Prevention and Control) wynosi 12-15 zagryzień i 368 tys. wizyt w ER (liczba zbliżona do podawanej wcześniej liczby 340 748 z innego źródła). Niektóre publikacje porównują ją z liczbą 17 przypadków śmierci i 205 tysięcy wizyt w ER, związanych z wypadkami spowodowanymi przez używanie wyposażenia placów zabaw. W takim porównaniu zapomina się, iż liczba rocznych psich pogryzień dotyczy całej populacji ludzi (od najmłodszych do najstarszych), tymczasem liczba wypadków na placach zabaw dotyczy tylko dzieci poniżej 14 roku życia, stanowiących 21 procent całej populacji. Dodatkowo prawie połowa wypadków związanych z placami zabaw (45 procent) to obrażenia poważne - obrażenia wewnętrzne, wstrząsy mózgu, przemieszczenia, złamania i amputacje kończyn. Więcej niż 3% wypadków związanych z placami zabaw wymaga hospitalizacji. Tymczasem liczba przypadków pogryzień, które kończą się hospitalizacją sięga od 1 do 1,6 % wszystkich przypadków pogryzień zgłoszonych z ER."

Dlatego statystyki są cokolwiek niebezpieczne w naszych rozważaniach. Wolę mimo wszystko opierać się na np. wizji lokalnej, czyli kiedy ktoś, kto się boi psów i w Polsce ogląda wokół siebie, po przyjeździe za granicę czuje się odprężony.
Ostatnio edytowano Pt paź 07, 2016 19:31 przez Stomachari, łącznie edytowano 3 razy
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

Post » Pt paź 07, 2016 19:26 Re: psy Patmola (i czasem koty)

A tak w ogóle to ciekawe spostrzeżenie jest zawarte w tym artykule i ja go podzielam:
http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=151


Poza tym polecam ciekawą pozycję mojego ulubionego Lorenza:
http://www.utw.uj.edu.pl/documents/6082 ... 78f4432ce6

Koniczynka47

 
Posty: 2746
Od: Wto lut 23, 2016 9:21

Post » Pt paź 07, 2016 19:33 Re: psy Patmola (i czasem koty)

Z tej serii krócej i pewnie mniej naukowo:
http://bialyjack.pl/pies-morderca-czyli ... iel-idiota
Tytuł mnie zachęcił ;)
Obrazek*Obrazek*Obrazek*

Stomachari

 
Posty: 10685
Od: Sob kwi 16, 2016 21:29
Lokalizacja: Nieopodal Sochaczewa.

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Gosiagosia, Lifter i 320 gości