W ten ponury dzień robota szła jak krew z nosa, przyjechałam o 12tej a wyszłam przed 18 z nadzieją na brak korków. No niestety przeliczyłam się

Nowinka nasza Wiki siedzi przeważnie skulona ale daje się głaskać i nadstawia główkę. Po posiłku był czas na mycie
W kuwecie u niej sporo sików i malutka ładna kupa ale nie ma się co dziwić jak od wczoraj dopiero jadła.
Gutek niemożliwy, do zdjęcia cieżki, bo chce uciekać. Drze się za pięciu. U niego w kuwecie też pieknie.
Tabby super wygląda, pięknieje z każdym dniem tylko do zdjęć nie chce pozować. W kuwecie komplet.
U Miśków Misiek je za dwoje, a jak się da to za więcej. Misia nie chciała jeść gastro ani pasztecika, liznęła parę razy felixa niestety w kuchni (zabrałam ją ,bo przecież Miś nie da jej zjeść w spokoju).
U Ptysiola spokój, oberwałam tylko od niego przy sprzątaniu drapaka, oburzony strasznie. Wszyscy ładnie zjedli mokre. W kuwetach ktoś robi taką sobie kupę. Zosieńka już nie buczy na Amelcię. A Amelcia dostaje bzika, szaleje od okna do kanapy i z powrotem.
We fiołkowej kuwecie jeden rzadki placek ale zakopany więc nie wiadomo do końca czyj. Dałam Fiołkowi połówkę Attapectinu.
Podzieliłam tabletki szczęścia Fiołka na 4 dni i zostały w opakowaniu tylko 2 szt. Czy jest gdzieś więcej?
Chłopak nie zjadł mokrego wcale, dorwał się do chrupek. Towarzystwo w ogóle nie głodne. Nikt nie czekał na jedzenie z jednym wyjątkiem. Berek pozjadał z wszystkich misek, a później się brzydko zes...
Zrobiłam dwa prania, powieszone i jeden koc się prał jak wychodziłam, więc jest do powieszenia. I nadal nie widać końca.
Jeden worek Benka przesypałam do szpitalika.
Odkłaczyłam drapaki, jedynie został środek w dużej budce na ogólnym, bo tam spała Myszka.