Tak, "... kotki szczęśliwe wybrały wolnośc i łapanie myszek..."
Niestety, większośc kotów zaginęła, to duży i trudny teren, nie wiadomo w którą stronę iśc, żeby szukac, mogą byc na wysypisku, na ogródkach działkowych, na nieużytkach, mogą już nie życ :/. Kilka kotów zostało złapanych i poszły do domów tymczasowych, koło schroniska jeszcze się 4-6 kręci, są dokarmiane jak tylko dziewczyny przyjeżdżają. Jak jest kiedy ich nie ma to nie wiem. Na razie brak miejsca na to by wyłapac i umieścic gdzieś resztę.
W kociarni są trzy pomieszczenia: tzw. "adopcyjna" z kotami zdrowymi do adpocji, kwarantanna i pomieszczenie dla kotów w trakcie leczenia albo po kastracji. Do pierwszego pomieszczenia jest normalny dostęp, zakaz dotyczy kwarantanny i "szpitalika", i został wprowadzony pod pretekstem niezachowywania reżimu higienicznego i wytycznych weterynarza w tej kwestii przez wolontariuszy. Co jest absurdem, bo podczas szkolenia BHP prowadzonego przez schronisko jedyną wytyczną było nieużywanie tych samych rękawiczek jednorazowych w poszczególnych pomieszczeniach. A to właśnie wolo wdrożyły tam procedury higieniczne, typu używanie misek z danego pomieszczenia tylko w tym pomieszczeniu, osobne kuwety i miseczki do kwarantanny, dezynfekowanie boksów, czy nie wsypywanie pozostałego jedzenia po padłym kocie do wspólnej miski na "adopcyjnej". Przy czym zakaz dotyczy tylko i wyłącznie wolontariuszy, a osoby postronne, pracownicy i osoby odrabiające mandaty (czyli w zasadzie przypadkowe) mogą bez przeszkód wchodzic wszędzie.
Poza tym te wolontariuszki, co najwięcej robią i są tzw.twarzami kłopotów kierownika, bo ujawniły całą sprawę, są presona-non-grata w biurze schroniska, nie jeżdżą też już tam w pojedynkę jak mają czas, tylko zawsze się umawiają żeby ich było przynajmniej dwie, atmosfera bardzo napięta...
Ja niestety to wspieram bardziej wirtualnie i telefonicznie niż fizycznie, może w tym tygodniu uda mi się pojechac na miejsce to więcej napiszę. O ile po programie "Uwagi" w ogóle uda się wejśc do schroniska :/