Tak wyglądali Aster i Dalia 2 września - chwilę po złapaniu

Starego zdjęcia Malwinki, która trafiła do lecznicy dwa dni później - nie mam, ale możecie sobie wyobrazić, jak wyglądała - bardzo podobnie.
A teraz zdjęcia z 13 września - mam znaczne opóźnienie w relacjach, bo i utrudniony dostęp do netu, i ogromny brak czasu - obiecuję, że napiszę, dlaczego.
Więc przedstawiam kwiatowe rodzeństwo
Oto panna
Malwa Mirabelka - biała w czarne łaty, różowy nos, czarny berecik na bakier, na pleckach 3 czarne plamy układajace się w grono, czarny ogonek.
Pan
Aster Melon - biały z burymi łatkami, biały pyszczek, białe uszy, różowy nos, na grzbiecie bure łaty w kształcie bałwanka, burawy pręgowany ogonek. Typ "NO PRZECIEŻ NIE MOŻECIE SIĘ OPRZEĆ MEMU UROKOWI OSOBISTYCZNEMU", ciekawy, bardzo proludzki, skory do zabawy, przytulaśny zawadiaka.
I panna
Dalia Cytrynka - biała z burymi łatami, różowy nos, bura czapeczka zsuwająca się na oczy, na pleckach owalna bura plamka, bury ogonek. Najdelikatniejsza z rodzeństwa.

I portrecik rodzinny - od lewej leży pan Aster Melon, dalej siedzą panie Dalia Cytrynka i Malwa Mirabelka ro

Dzięki Wam udało się uratować sporo kotów - niech będę kolejne.
Kociczki są bardziej ostrożne w kontaktach z nami, najpierw kulą się przed ręką, ale głaskane się rozluźniają.
Cała trójka zostawiona sobie demoluje w zabawie kenel. Cudnie się nawzajem pielęgnują, wylizują się i przytulają. Terkoczą wzięte na ręce i gniotą kluchy - oczywiście najbardziej uwodzicielski jest Aster Melon (uroczy drań achh). Bez problemu dają sobie robić wszystko co jest potrzebne - zastrzyki, czyszczenie uszu, zakrapianie oczek.
Mają zapewnione utrzymanie - potrzebne pieniążki na dokończenie leczenia, szczepienie, a potem sterylkę i kastrację - są na tyle duże, że lepiej to zrobić przed adopcją - pomóżcie, proszę.