Furas, Furkotem zwany, niby nie oszczędzał się przez ostatni miesiąc podczas wyścigów z bandą.
Jednak nóżka, wspomagana słuszną dawką fosforanu potasu, nie próżnowała i poczyniła nieznaczny postęp w zarastaniu.
Tym samym dała znać, że ma zamiar jeszcze Furkę powspierać.
Dr Bogdański zauważył częściowy zrost na bocznej stronie kości piszczelowej.
Poniżej dla porównania zdjęcia z lipca, sierpnia i dziś:

Na ostatnim zdjęciu widać mały fragment kości, oddzielony częściowo od reszty.
Zastanawiałam się nad jego losami w dalszym etapie gojenia oraz "przydatnością" dla całości.
Dr wyjaśnił, że w przypadku, gdyby ów fragment nie zrósł się z reszta, stanie się tzw. martwakiem kostnym, wymagającym usunięcia.
Po wykonaniu zdjęcia dr Bogdański oczyścił łapkę Furkową.
Wyjął przy tym z rany mały, nieunaczyniony fragment kości.
Zostało więc zrobione jeszcze jedno zdjęcie, żeby sprawdzić, czy to TEN czy nie.

Jak widać, organizm "pozbył się" martwaka w sposób naturalny.
Nóżka przez następny miesiąc ma bojowe zadanie nadal się zrastać, a potem kontrola radiologiczna.
Pod opatrunkiem zrobiła się odleżyna, więc teraz Furka ma założony leciutki bandaż na łapkę, aby zachować dostęp powietrza do rany.
Z konieczności więc na Furkowym łebku pojawil się klosz.
Odleżynę, która zresztą ładnie ziarninuje, mamy przemywać co kilka dni solą fizjologiczną.