FElunia pisze:mir.ka pisze:FElunia pisze:Wybraliśmy się wczoraj z TŻetem do kina na film "Jak zostać kotem". Film dla dzieci, w roli głównej z kotem dubbingowanym przez Tomasza KotaUroczemu futerku partnerują Kevin Spacey, Christopher Walken i Jennifer Garner. Nie byliśmy jedynymi osobami bez dzieci, stąd wnioskuję, że film przyciąga nie tylko dzieci i ich opiekunów, ale też miłośników kotów, którzy lata dziecięce mają dawno za sobą. Jeśli więc należycie do tej drugiej kategorii i wybieracie się na film, to... możecie sobie odpuścić.
Film jest kinem familijnym i tyle. Jeśli spodziewacie się komedii o życiu z kotem pod jednym dachem, to się rozczarujecie. Poza paroma stereotypami niewiele tam o prawdziwym życiu z kotem. Szkoda też, że twórcy filmu nie pokusili się o jakieś elementy edukacji, jak postępować z kotami. Podejrzewam, że każdego kociarza widok kocich miseczek ustawionych tuż przy kuwecie wpędzi co najmniej w zadziwienie. Ale jest jedna rzecz, która mnie poważnie zaniepokoiła. Jeśli z tego filmu dzieci wyniosą, że kot ma 9 żyć (oryginalny tytuł filmu to Nine Lives) i po śmierci koty natychmiast wracają do życia, to współczuję kotom
też mamy zamiar się wybrać w poniedziałek
czytałam trochę o nim i zastanawiałam się czy warto, w recenzji przedstawiony jako kiepski, ale ci co oglądali w komentarzach mieli inne zdanie
On nie jest kiepski. Moim zdaniem jest filmem familijnym, a nie filmem dla kociarzy. I jeśli tak się go potraktuje, to ok. Chociaż tak jak pisałam, nie podobała mi się teza o 9 życiach kota. Mam nadzieję, żerodzice będą na tyle mądrzy, by tłumaczyć dzieciom, jak wygląda
odpowiedzialność za zwierzęta.
to chyba sobie go odpuszczę