Re:Dagmara ,Fryderyk i 9 kocich puchatości

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy


Post » Wto wrz 13, 2016 17:06 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Basiu co z gołąbkiem?
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Śro wrz 14, 2016 11:03 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

kropkaXL pisze:Basiu co z gołąbkiem?

Oj,przepraszam za brak wiadomości.Napiszłam Na Fb i myslłałam ,ze i tutaj.Zajełam się ogrodem.
Nastepnego dnia rano gołabek powitał mnie dobrej formie i był bardzo aktywny.Zauwazyłam ,ze jadł i pił i chciałam mu wymienic wodę . Zaczełam od obejrzenia skrzydła ale ominał moja ręke i szybko wyleciał z kontenera.Usiadł na dachu tarasu u sąsiadów .Czyściłą pióra.I odleciał.Zamieszcze zdjęcia które zdołałam zrobić.
Chce miec nadzieje ,z e bez przygód dotarł juz do domu.
Na tomiast jestem zdegustowana sporą grupą panów gołebiarzy.
Tak jak piasałam ,Na Fb poszukałam strony hodowców gołebi by dowiedziec się jak dac znac hodowcy gdzie jest gołab i ,z e ma ranne skrzydło.
Wychodziłąm z założenia ,ze ktos te gołebie hoduje i są dla kogoś ważne skoro maja swoje metryki -rodowód.
Podałam odczytane dokładnie nr z obraczki.
Trzy osoby odpisały.jedna z informacja jak rozumiec symbole na obraczce inny bardzo miły pan poinformował mnie z jakiego oddziału jest gołab i podał mi nr do od. w Mławie gdzie ptak był zarejstrowany.
Po za tym podziekował mi ,z e chociaz to nie jego ptak to dziękuje mi za opieke nad nim.To było bardzo miłe.
I tu sie zaczyna historia poszukiwań włąsciciela.
Rano zadzwoniłam mówiac jasno i prosto ,z e znalazłam itd.Ptak przebywa u mnie jest ranny i podałam nr obraczki. Pan nawet nie wysłuchał dobrze o co mi chodzi tylko stwierdził ,ze mi nie może pomóc bo to nie jego okreg.Tłumaczę ,ze na FB odesłali mnie do jego okregu wg uzyskanych symboli.Zaprzeczył. Pytam zatem gdzie mam dzwonić. Usłyszałam ,ze do Białegostoku. Zapytał jaki ma kolor.Mówie ,z e jasny z niebieskim .Pan na to-FIOLETOWY Mówie może tak sie to okresla. Nie znam się na okresleniach gołebiary ( szyja gołebia mieniła się istotnie w słońcu na fioletowo.)
Dzwonię do Białegostoku wg informacji z internetu do zarzadu gołebi pocztowych. W końcu przy trzecim numerze odebrał pewien pan .
Był grzeczny .Powiedział ,z e masa gołebi ginie podczas lotów.Ludzie czasem jak znajda to zatrzymuja u siebie takiego rasowego gołebia,Przycinaja lotki i rozmnażaja dla siebie dla zysku.Mówież e ja z informacja dla hodowcy i prosze o przekazanie wiadomości i ewentualny kontaktdo włąscieciel Pan zapisał dane .Powiedził ,z e to ICH okręg czyli Białystok i da znac wieczorem.
Miedzyczasie pddzzadzwonił inny pan (uwaga-tez z okręgu BIAŁYSTOK )który nie odbierał kiedy dzwoniłam i stwierdził ,ze na pewno nie ptak z ich oddziałów tylko hodowców z Warszawy lub Żyrardowa. Teraz to ja się wkurzyłam i pytam czy mógłby sprecyzować, ewentualnie gdzie mam sprawdzić w internecie jaki to oddział bo to jednoznacznie po wbiciu w Google nie wynika
Pan niechetnie zadał sobie trud i stwierdził ,z e to odział w........Mławie i podaje ten sam nr telefonu,
Mówię ,z e odział w Mławie WYPARŁ sie tego gołebia.To na pewno ich -słysze kategoryczną odpowiedz.
Dzwonie jeszcze raz do Mławy
Facet mi na to ,z e skoro gołab juz uciekł to znaczy ,z e na pewno jest juz u hodowcy, a po za tym to na pewno tylko chciał napić sie wody i dlatego go nad wodą znalazłam. Coraz bardziej wkurzona mówie ,z e gołab był ranny i mam na to zdjecia. Po za tym prosze tylko o przekazanie info hodowcy ,co sie wydarzyło i ,z e zwierze jest ranne.,gdzie przebywało.Słysze ,z e to niemozliwe ,ze to ich gołab .Pytam zatem czyj skoro inni wskazuja na Mławę.

Bo MÓWIŁAM ,z e ma FIOLETOWĄ obraczke ,a w roku urodzenia gołebia który podaje nie było takich oznaczęń.Ja na to ,z e to on spytał mnie o maśc gołebia a nie zapytał ani razu o kolor obraczki która była ZIELONA i druga BIAŁA i sam wyjechał z tym fioletem.
W końcu zapisał bardzo niechętnie numery i telefon .
I choc poprosiłam obu panów o ew. kontakt telefoniczny z hodowca nikt sie nie odezwał.Nie wiem,może mysleli ,ze ja nagrody wypatruję:roll: :x
Międzyczasie przyszła mi wiadomośc z FB od pana od gołebi który przyjał mnie do grupy, FB i do którego napisałam jako pierwszego.
Na moje pytanie jak zawiadomić itd. odpowiedział.Prosze skontaktowac sie z najblizszym hodowcą.
Kolejna ciekawostka.Sołtyska odpisała mi po moim apelu na stronie FB kto hoduje u mnie w miejscowości gołebie .
Chciałam spytac o rade NAJBLIŻSZEGO HODOWCĘ natychmiast z góry usłyszałam zanim wyłuszczyłam sprawe z e pan nie przyjmuje do siebie absolutnie żadnych gołebi gdyz boi się zarazy....
Nie ciagnęłam już tego...
Sami jednak zobaczcie. Wypisują na FB całe historie o kradzieżach gołebi,Podrabiane sa obraczki by sprzedac ptaki zwielszym zyskiem itd,ze im masowo giną w lotach po czym jak ktos się zaintersuje i chce dobrze dla zwierzęcia to tak się go traktuje.
Czy licza się tylko osiagi tych ptaków i z góry skazuje się je na straty? ? Te gołebie niekiedy bardzo duzo kosztuja Były na FB ceny 300-500zł itd a możliwei wiecej dla gołebi z sukcesmi.
Zaczełam się obawiac ,czy dobrze dobrze robiłam zawiadamiajac własciciela .Byc moż e ranne zwierze nie bedzie miec już dla ,,hodowcy" wartości z uwagi na osłabienie i raczej mu łeb ukęci by zaoszczędzić ziarno bo taki ptak juz może nie mieć potencjału.
Mówie -smutne to...J a tylko przeslizgnełam sie po temacie ale to jakiś chory sport czy tez hobby.Mordercze trasy przelotów dla zysków właścicieli którzy licza tylko na snobistyczne uznanie kosztem instynktu ptaków :cry:
Mam nadzieje ,z e rana się zagoi ,pióra odrosna itd. Ja wyleczyłabym mu skrzydło na ile by to było możliwe.Tyle ,ze co dalej gdyby nie mógł dobrze latać.
Przy takiej kociej druzynie to cięzki u mnie byłby los gołebia.
Zawsze po za tym wydawało mi się ,z e skoro żwierzak ma oznaczenia to i własciciela który nie tylko czerpie korzyści i zbiera laury gdy jego ptak zostaje roozpoznany ale i martwi się gdy stworzenie zachoruje.
Ostatnio edytowano Śro wrz 14, 2016 16:27 przez Bunio& Daga, łącznie edytowano 4 razy

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Śro wrz 14, 2016 12:55 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Zrobilas co moglas, a nawet wiecej. Mam nadzieje, ze ptaszor wrocil do domu i go wylecza.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88167
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro wrz 14, 2016 12:57 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

zuza pisze:Zrobilas co moglas, a nawet wiecej. Mam nadzieje, ze ptaszor wrocil do domu i go wylecza.

:wink:
Tak,wiem.Nie zaniedbałam .Oby istotnie mu sie poszcześciło i wrócił do pełni sił.

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Czw wrz 15, 2016 7:46 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Miłego dnia, Basiu! :1luvu:

lilianaj

Avatar użytkownika
 
Posty: 5228
Od: Sob kwi 26, 2014 19:14
Lokalizacja: Warszawa Białołęka

Post » Pt wrz 16, 2016 9:55 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Jestem zajeta usuwaniem gałezi.Olbrzymia ilośc wyszla..Wieczorem padam ze zmęczenia w nocy zle się czuje.Boli wszystko.
Na ogrodzie olbrzymia hałda którą musze jakos uporzadkowac .
Stępiłam juz dwa łąńcuchy w pile elektrycznej. Docinałam już reczna piłką.
Wczoraj w nocy znowu przyleciał do nas ten mały piesek którego znalazłam na wale.Przybiegł ok 1 wnocy i wpadł klapką do domu w objęcia Fryderyka.
Fredi zachwycony.
Ranno zadzwoniłam do włascicielki
Mówią ze ucieka wszelkimi szparami.Ja wiem ,ze szpary mozna zabezpieczyc np deskami bo sama tak zrobiłam jak maluch do mnie przybiegł.
Zobaczymy co dalej.
Rozumiem ,ze cięzko jest z psem uciekajacym bo Fryderyk jak sie wywinie to leci przed siebie jak głuszec wykorzystując każda nadażajaca się okazje
Ja lece ile sił za nim.
Tyle ,z e zmęczony ucieczką wraca.Jego ucieczki sa epizodyczne.
Ten maluch ucieka ciągle i nikt go nie goni bo pani ma małe dzieci których przeciez nie porzuci na środku by łapac psa lub wcale tego nie rejstruja kiedy sie wymyka.Podobno piesek ucieka notorycznie.
Musi cos zrobic bo to nie sa epizody a za chwile będzie po psie jak tak dalej pójdzie
Ostatnio edytowano Pt wrz 16, 2016 17:49 przez Bunio& Daga, łącznie edytowano 1 raz

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Pt wrz 16, 2016 10:11 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

O rany, no to rzeczywiscie :(
Czy to taki problem wyprowadzac psa na smyczy? :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88167
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt wrz 16, 2016 13:44 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

zuza pisze:O rany, no to rzeczywiscie :(
Czy to taki problem wyprowadzac psa na smyczy? :(

Problem jest w tym ,z e on im ucieka z domu. Wymyka pod drzwiami,a nie mnaja ogrodzenia.
Ja wiem jedno,szkoda psiaka jak historia będzie się powtarzać

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Pt wrz 16, 2016 14:38 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

gadanie, dzieci tez im sie wymykaja?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88167
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro wrz 21, 2016 9:51 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Ostatni tydzień upłynął mi na pracy w ogrodzie. Niestety nie moge liczyć na pomoc synów.Od lat prosiłam ich o pomoc w wycięciu zbędnych gałęzi.
Ogród wymaga przynajmniej raz w roku takiej przecinki,Jednym słowem wszystko zarosło a drzewa stykały się koronami,gałęzie zwlaszcza od świerków pousychały ,w innch nadmiernie rozrosły sie korony.
Nie miałam siły po operacjach i chemiach by sie za to samej zabrać.W końcu poczułam się na tyle silna ,z e podołam .Pomału pokonałam lęk stania na wysokiej drabinie i wycinania gałezi. Dokonałam sporej rewolucji w przeświatlaniu ogrodu
Powycinałam gałezie starych leszczyn których konary zasłaniały światło latarni. Konary miały grubości grubego ramienia.Olbrzymią koronę orzecha włoskiego też należało przyciąć,Podobnie jak suche gałezie na dębie itd .Nie wspomnę juz o sumakach, które trzeba stale kontrolowac gdyz daja błyskawicznie odrosty i, atakują cała wolna przestrzeń ogrodu.
Jedna ze ścian domu porasta mi pnacze - rdest auberta które co roku nalezy przcinac gdyz i tak przemarza.Jest bardzo ekspansywne .
Samo sciagnięcie go ze sciany to nie lada wyczyn akrobatyczny
Potem porozcinanie wiekszych kawałków na opał i poznoszenie wszystkiego na pryzme do spalenia.Wyszła góra wysokości pierwszego piętra.
Jeszcze trzeba zgrabić ogród ale to muszę rozłozyc na kawałki Jeszcze pozostała mi masa gałezi do pocięcia .
Stepiłam trzy łąńcuchy w elektrycznej pile .
Kupiłam piłke ręczna do gałezi.Płatnicę. Poprzednia tez juz tępa.Dobrze naostrzona jest znakomitym narzedziem.Nadal czeka mnie spalenie stosu gałezi i dokończenie wycinania konarów od strony starorzecza. Dobrze ,ze wykorzystałam ciepłe dni .

Pralke kupiłam używaną w Jankach k.Warszawy, w sklepie ze sprzętem zregenerowanym l powystawowym.
Dzieki uprzejmości Liliany która ze mna po nia pojechała i ją przywiozła mam juz mozliwośc prania.
Uzbierało sie tego sporo przez miesiac.Małe rzeczy prałam w reku ale pozostały koce ,posłania zwierzat ,pościel ,ręczniki itd, Dagmara znowu zaczeła podsikiwac .Ulewa się z niej mocz podczas spoczynku.Ponieważ w nocy wskakuje mi na tapczany w pokoju bo lubi spać wyżej zasikuje mi koce ,kapy itd nie wspomnę już o posłaniu. Zbiera sie tego naprawdę sporo.
Pralka ma duży bęben i spora moc odwirowywania dzieki czemu moge prac duże rzeczy
Byłam tez u reumatologa,Na razie zleciała mi specjalistyczne badania. Powiedziałam ,z e brałam Aclexę a lekarz przyznała ,z e to dobry lek i ,z e może zastosuje cos o podobnym składzie mniej niszczacego żoładek na którym mam polekowe wrzody
Wczoraj byłam w Warszawie na badaniach.Za tydzień wizyta.Żołądek i niestety odmawia wspólpracy z lekami przeciwbólowymi,a tawy nadal bardzo bola, zwłaszcza w nocy.
Nagle zrobiłao się bardzo zimno.W nocy temperatury niemal na 0C za tu wszedzie woda i przenikająca wilgoć .
Koty zaczynaja nocne powroty by spac w domu,a ja wpuszczam wszystkie po koleji bo zamykam na noc klapke bo leci zimno.
Opału jeszcze nie mam . Tyle co pościnane końcówki gałezi a te za świeże na palenie. Kasy na opał zimowy też .Ogólnie z kasą żle i nieciekawie

Na domiar wszystkiego w nocy objawiła mi się mysz w sypialni.Objawiła się chrupaniem kocich chrupków.Obok spało 6 kotów i tylko jeden się zainteresował...
Nie wiem jak ją usunac by czegos nie pogryzła.Nawet się domyślam jak si e dostała na 1 pietro.
Którys kot przyniósł ją żywą i wypuścił i...Została co mnie nie zachwyca.
Musze kotom monitorowac uszy bo zauważyłam znowu u niektórych ślady świerzbowca.
Skończył mi sie Oridermyl....
Dziaisj musze zawiesić suszarke do bielizny -opuszczana i zmienic głowice w kranie bo cieknie.a potem pracy w ogrodzie ciag dalszy...
Ostatnio edytowano Śro wrz 21, 2016 19:18 przez Bunio& Daga, łącznie edytowano 2 razy

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Śro wrz 21, 2016 10:33 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

O rany :(
Z powodu kocich chorob jestem w strasznym dolku finansowym, a konca nie widac :( Niestety nie moge wiec pomoc :(
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88167
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Śro wrz 21, 2016 16:00 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Kiedy skończyłam palic gałezie i zgrabiłam wiekszośc liści i patyków nagle zaczął padac deszcz.
Niemal w ostatniej chwili zdązyłam bo potem jak wszystko mokre to sie tli i przy takich ilościach tylko sie nerwy traci by ogień się rozpalił
Pozostało mi zatem duzo gałezi i stary płot do pocięcia piłą.
Pralka działa wspaniale.
Na tarasie istny Mediolan.Chciałam wykorzystać do schnięcia kocy płot ,ale deszcz sprawił ,ze biegiem zabierałam pranie do środka.
Przez to mega pranie ładnie pachnie w domu płynem do płukania tkanin :D :ok:
Zabrakło mi miejsca na sznurkach i pewnie dzisiaj juz dam odpoczac pralce.

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

Post » Śro wrz 21, 2016 17:34 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Super Basiu, że udało się kupić taniej pralkę, choć to i tak dla Ciebie ogromny wydatek, a jeszcze opał, karma i leki dla zwierząt :cry:

Może jakies bazarki zrób? ( ja też nie mogę finansowo pomóc :( :oops: )
ObrazekObrazekObrazek
Tylko przyjaciele słyszą Twój krzyk , gdy milczysz i widzą łzy, gdy się śmiejesz
"Boże , chroń mnie od fałszywych przyjaciół -z wrogami sobie poradzę"

kropkaXL

Avatar użytkownika
 
Posty: 35418
Od: Wto sie 12, 2008 14:18

Post » Śro wrz 21, 2016 19:35 Re: Pani chora na raka-komu cuda-wianki? cz 2

Jakoś to pomału ogarnę

Bunio& Daga

Avatar użytkownika
 
Posty: 1917
Od: Pt wrz 19, 2014 11:37
Lokalizacja: Serock

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, Silverblue i 76 gości

cron