No i jesteśmy po wizycie w innym mieście - echo serca nie daje złudzeń - chore serduszko a do tego dochodzą płuca po wielu chorobach w śmietnikowym życiu - niepowietrzne od zapaleń. No i kółko się zamyka. Serce niezbyt wydolne, płyn w opłucnej a powierzchnia działająca płuc - mała.
Ale będziemy leczyć i dbać.
Najważniejsze są jego dobre zdrowe dni, komfort i radość włażenia na kosz na balkonie. Takie tam małe radości. I jedzenie. I konga skopać. I tyle. A nie - jeszcze Zuzannę trzepnąć.
Dziękuję za pomoc i wsparcie dla kota z dużym serduszkiem.
Damy radę już, ogarniemy, teraz tylko leki i kontrole ale wszystko spokojnie, żeby on miał komfort.
Do dziś mam traumę po leczeniu Baby Nelly u sław medycznych - śni mi się ta wizyta i nie dopuszczę, żeby Morfa coś takiego spotkało.
Dziś było miło, spokojnie, pani wet miała czas dla nas, była cierpliwa,chwaliła Morfa za spokój i współpracę, wszystko nam opowiedziała i obiecała jak coś pomóc dalej.
Bardzo pozytywne wrażenia. I Morf teraz to odsypia w koszu

Bo musi mieć siłę na bloga i na felieton i na Fszytsko, no nie?