» Czw wrz 08, 2016 15:06
Re: Warszawa Mokotów - trzeba pozdejmować ogłoszenia
Arcana pamiętaj, że nie wiem, za co siedzi ten pan. To że jest w areszcie nie oznacza, że z jego winy. Po to są sądy, żeby orzekać, czy on jest winien czegokolwiek. O kota zadbał jak umiał. Więc gdyby nie historia z aresztowaniem, to nadal nie budziłby moich obaw, bo karmił czym trzeba, umowę adopcyjną zachował i książeczkę zdrowia kota też (dzwoniłam rano specjalnie do właścicielki, teraz już wiem na pewno, że wśród ukrytych dokumentów były też te kocie).
Szalony Kocie w schronisku jak pytałam o kota numer 0781 mówili mi: "My znamy właściciela tego kota". Znają czyli pana, który adoptował, bo przy aresztowaniu policja pewnie wszystko zaznaczyła, gdzie trzeba. Byli zdziwieni, że to ja się zgłaszam, a nie ten pan. Pytali o umowę, bo bez niej kot był według nich jego.
EDIT: Właśnie dzwoniła właścicielka mieszkania i powiedziała, że pan poprosił z aresztu swoją ciocię, aby zapytała właścicielkę, czy jest tam nadal kot. Czyli pan nadal się o niego martwi i może nawet nie wiedział, że Straż Miejska zabrała zwierzaka na Paluch.
Tak więc na prawdę pan nie jest złym opiekunem. I jestem przekonana, że w związku z tym kota zrzeknie się bez problemu, bo chce dla niego jak najlepiej.
Pytałam też Revoltunet, co i jak. Napisała, że kot na razie jest nieszczególnie zestresowany i że jest zdrowy (nie dziwi mnie, że się nie stresuje, bo on i brat nie są nerwowymi kotami).