alab108 pisze:Są takie ładne

Zapakować jednego – albo dwóch?
Tobie oddam bez PA

morelowa pisze:I pewnie .. kosztowne

Matylda?
Do kosztów dokłada się znajoma, która wyciągnęła te kociaki z fabryki (zresztą też zakocona po brzegi).
Inaczej nie mogłabym ich wziąć na DT.
Ale są jeszcze dwa czarnidełka – te już wyłącznie na moim utrzymaniu.
O stadku dorosłych nie wspomnę.
O działkotach też.
No ale cóż, jak ktoś powiedział – to nie jest tanie hobby
Matylda...
Źle wygląda.
Jest dramatycznie chuda, cały brzuszek w sączących guzach, sierść zmierzwiona...
Ale oczy ma przytomne, porusza się normalnie, je chętnie i dużo.
Rak jakby zatrzymał się w rozwoju, a może wżera się bardziej do wewnątrz?
Ostatnio ulubionym miejscem Matyldy jest stos gazet na podłodze między łóżkiem i ścianą.
Gdy obserwuję, jak wskakuje na łóżko i zeskakuje z drugiej strony,
idzie obok kuwety do miseczek,
po posiłku znowu przechodzi przez łóżko, po drodze sikając (świadomie) na podkłady,
i wraca na swoje gazety –
myślę sobie, że to chyba już czas.
Że kot funkcjonuje jak automat, podtrzymywany antybiotykiem i opiatami,
że kota już jakby nie ma, że jest tylko rak...
Jestem pogodzona (tak myślę) z perspektywą jej odejścia, więc...
I wtedy Matylda robi coś takiego, że znowu nie wiem.
Podchodzi, opiera się przednimi łapkami, nadstawia główkę, mruczy, wywija ogonem...
Albo układa się obok, kładąc łapkę na mojej ręce.
Albo tańczy przy miskach i woła "jeść!"
I znowu jest KOT, który najwyraźniej chce żyć.