Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
MalgWroclaw pisze:Miau. Duża wróciła z podwórka i nie zdążyłam nic napisać bo już pobiegła do pracy. Tylko kazałam jej napisać że jestem. Pralcia
MalgWroclaw pisze:Miau. Duża wróciła i teraz płacze, bo drugi dzień nie było żadnego kota. Jedzenie, które duża zostawiła w umówionych miejscach, było nieruszone. Martwimy się bardzo![]()
Pralcia
Pani Krysia też nie widziała żadnego kota. I dziś było nasikane do płaskiego pojemnika z wodą dla ptaków - Ona dba o te pojemniki. Stawiała je przy murze i pewnego dnia było nasikane do obu, więc przestawiła pod siatkę, na plac schowany - tzn. taki, na który trzeba przyjść specjalnie, a nie ma po co (na zdrowy rozum), dobrze widoczny z okien domu. Nie wierzę, że to psy. Strasznie się martwię. Nie sposób dociec, kto znowu szkodzi kotom: czy to obrzydliwiec, który na mnie napadł przed laty, czy jego koleś, czy wstrętny facet mieszkający na parterze. A może ktoś, kogo nie znamy.
MalgWroclaw pisze:Miau. Duża mówi, że to nie pogoda, Ciociu bagheera. Teraz wróciła, znowu nieruszone zostawione jedzenie, nikogo czekającego nie było. Duża poczekała i poszła wyrzucić jedzenie z wczoraj (schowane w umówionym miejscu), a tu cichcem przyszedł jeden biedny buras. Dostał śniadanie i zjadł prawie wszystko.
Miauknęłam dużej, że na pewno usłyszał, jak mówiła Cioci, z którą tam chodzi, że nie może przestać przychodzić z jedzeniem i piciem, bo koty muszą wiedzieć, że mają na kogo liczyć.
Moja duża ich nie zostawi, tak powiedziała.
Pralcia
Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016 i 24 gości