Stare koty go obijały, zaś właściciele dorobili się przychówku i zrobiło się za ciasno. Lulek tydzień mnie omijał, nie jadł, popijał wodę z kranu i szukał sposobu, żeby czmychnąć. Po tygodniu nawiązał kontakt, sadowiąc się na moich kolanach, bez mruczenia i przytulania. Jakby chciał powiedzieć :" to ty mnie chciałeś, nie wyobrażaj sobie niczego nadzwyczajnego". Minęło 16 lat. Lulek pozostał oschły w wyrażaniu uczuć, niesłychanie wybredny w jedzeniu i średnio przestrzegający zasad czystości. Dość szybko zorientował się, że zamiast z kuwety można korzystać z brodzika. Walka z tym nałogiem przypominała zmagania misjonarzy nawracających Papuasów. Jednak ostatnio zmieniło się na gorsze. Nie kuweta, nie brodzik a gąbkowy fotel i wyściełane krzesła stały się nową toaletą Lulka. Krzesła wyrzuciłem, fotel owinąłem grubą folią, spryskując go przedtem solidnie środkiem Urine Off. Mój ulubiony fotel stał się ulubioną ubikacją kota a ja nie bardzo wiem co dalej.
Nie myślę o oddaniu Lulka, bo zaraz przypomina mi się "to ty mnie chciałeś..."
Pewnie problem jest banalny i wielokrotnie poruszany na forum. Szukając pomocy trafiłem na Miau.pl i jeszcze wszystkiego nie przeczytałem. Może znajdę jakąś inspirację do działania, może jest jakaś prosta(?) recepta na zmianę zachowania kota Pozdrawiam Henio Kornwalski

