Zuzanna i Leo, dwa pieszczochy zapraszają

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw sie 11, 2016 21:55 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Zaradny kotek :smokin:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pt sie 12, 2016 10:20 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

AleksandraZebrowata pisze:Leoś leży najzwyczajniej w świecie na parapecie.

:ok: :ok: :ok:
ObrazekObrazek

Romi85

Avatar użytkownika
 
Posty: 1808
Od: Wto lut 18, 2014 12:29
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 13, 2016 10:23 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

nie sądziłam, że to będie taka sinusoida...
leży sobie grzecznie cały dzień, ąz nagle mu się coś przywidzi i w dzikim szale pędzi się gdzieś zaszyć. zupełnie nie wiem czemu, bo akurat wtedy noikt go nie niepokoi, zuza nie warczy.
taka byłam z niego dumna jak całą noc zwiedzał i demolował mieszkanie ;) az nagle stwierdził, że czas sie schować za pralkę. nie ogarniam troszeczkę...

widać po nim, że chce się zaprzyjaźnić z zuzą, nie boi się prychnięć, przechodzi obok niej jak ona warczy.

ona też ma wzloty i upadki. najpierw warczy jak tylko poczuje jego zapach, potem go godzinami toleruje, zeby nagle znów nawarczeć. a potem idzie go szukać, żeby tylko na niego popatrzeć.

my jak dwie ostoje spokoju głaskam,y, karmimy, kochamy. ale w środku żołądek w 8.

to dopiero trzy dni... dopiero trzy... najważniejsze ze się tolerują, prawda? nie ma darcia futra, potrafią lezeć od siebie metr i dawać sie głaskać, a jak są na różnych wysokościach to nawet w odległości kilku cm

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob sie 13, 2016 12:14 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Tak, to najważniejsze, nie ma narastającej agresji :ok: :ok:
Niestety, sinusoida jest często a to strasznie rozwala, bo już było fajnie iiii ... kicha. Na pociechę powiem, ze potem znów się robi ok, tak z niczego :wink:
Kocie szachy mają wiele poziomów gry, szukanie przeciwnika żeby go obsobaczyć i odejść z godności to jedna ze strategii :D . Wysoko punktowane jest nasikanie do tej drugiej kuwety :mrgreen:
No a człowiek próbuje to ogarnąć rozumem i się przegrzewa :wink:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Nie sie 14, 2016 6:54 Re: Zuzanna czarna ślicznota

FarciKot pisze:
Super, ze zadoptowałaś kota ze schroniska i super, ze czarnego. Mało chodliwe. Ludzie zyja stereotypami. Czarne przynosza pecha, albo koty czarownic itp itd hehe
Ja uwielbiam czarne koty. Moze czarownica jestem :mrgreen:


:ok: :ok: :ok:
Ja też uważam że wszystkie koty są piękne, ale czarne najpiękniejsze :mrgreen:

Na Miau jest zresztą Klub Czarownic z czarnymi kotami :1luvu:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie sie 14, 2016 7:01 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

AleksandraZebrowata pisze:Cóz, dokociałam się :)
w naszym domu pojawił sie nowy cudowny koteczek :1luvu: . dziś ;)


Olu, GRATULACJE :201440 :201440 :201440

I dla Leosia Fuksika też :1luvu: :1luvu: :1luvu:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie sie 14, 2016 7:12 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

I jeszcze muszę napisać - przepiękny kocurro z tego Leo :1luvu:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Nie sie 14, 2016 7:42 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Potwierdzam Zuza śliczna ale Leo to cudowny misiek.....

ulola

 
Posty: 215
Od: Śro lut 04, 2009 17:33
Lokalizacja: Wadowice

Post » Pon sie 15, 2016 0:49 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Gdy patrzyłam na nią jak zaczyna przybierać na wadze zrobiła się dla mnie najpiękniejsza na świecie. Gdy widzę uśmiech w jej oczach. Gdy pokazuje mi swoja radość i przywiązanie. Wtedy jest najpiękniejsza. Była tez piękna jak chorowała, źle się czuła i szukała w nas oparcia ze strachem czy nie będziemy krzyczeć, ze nam narzygała gdzieś. Jest cudowna mimo zniszczenia kanapy i pięknych kwiatków. Każda radość i smutek, które przeżywamy wspólnie sprawiają ze jest piękniejsza od wszelkich rasowych ślicznot, które widziałam na wystawach.

On jest bardzo ładnym kotem, mimo cudownego ogona ;) który zrobi się piękny. Ale takich pięknych kotów jest wiele. Dlaczego jest najpiękniejszym kotem dla mnie? Widzę jak zdrowieje. Główna zasługa odratowania go z tragicznego stanu nie leży po naszej stronie i jesteśmy ogromnie wdzięczni że są tak wspaniali ludzie, ale mamy teraz w tym swój udział i widzę że to przynosi efekt. Zaczyna do nas przychodzić, łaknąć naszej bliskości. Zmiany jakie w nim zachodzą zbliżają nas do siebie i za tym idzie moje uwielbienie. Każdego dnia daje mi powód do dumy, chociaż każdego dnia mnie tez zasmuca. Ale to początki. Był taki piękny jak leżał na parapecie patrząc na kwiatka, którego zrzucił. Doskonale zdawał sobie sprawę że tenże kwiatek nie powinien leżeć na podłodze. A ja uzmysłowiłam sobie ze nie powinien również stać na parapecie przy większym kocie. Wydawało mi się że widziałam błysk w jego oczach, gdy zaczęłam sprzątać i postawiłam kwiatek na komodzie.

To jest piękne. Ich emocje. Kot może mieć piękną sierść i wspaniały kolor, ale ich prawdziwe piękno wyraża sie w rzeczach jakie trudno okazać na zdjęciach.
Jak opisać to co czuje, gdy on słodko chrapie w kartonie obok łózka?

Zakochałam sie w jego łapach. A ze byl rudy... Ale pokochałam gdy pierwszy raz oddech mu sie uspokoił jak do niego mówiłam. Gdy on poczuł sie odrobinkę bardziej bezpiecznie dzieki mnie.

Ona pokochała nas pierwsza, jeszcze zanim ja zobaczyliśmy. Pokochała nasz głos i zapach. A my zakochaliśmy sie w niej gdy okazała sie nie tylko piękną ale inteligentną i zaradną kotka. Ujęła nasze serca wypijając mi zupę kalafiorowa z talerza.

Kocham ja. I jego juz tez.
I tak zgodzę sie z wami, ze sa ładnymi kotkami. Gdybyście ich dłużej poznali bylibyście zakochani po uszy.
Po poznaniu Zuzy moj ojciec ktory ponad 30 lat nie chcial miec w domu kota zastanawia sie nad takowym.

Edytowany, bo T9 nie do końca ogarnia polski język ;) i ja o takich godzinach też nie ;)
Ostatnio edytowano Pon sie 15, 2016 10:44 przez AleksandraZebrowata, łącznie edytowano 1 raz

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 15, 2016 6:22 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

:1luvu: :1luvu: :1luvu:

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon sie 15, 2016 8:15 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Piękne i chwytające za serce słowa .Tu na forum wiele osób ma podobne to Twoich odczucia i z całego serca kocha swoje koty, ale Twoje słowa wzruszyły mnie wyjątkowo......

ulola

 
Posty: 215
Od: Śro lut 04, 2009 17:33
Lokalizacja: Wadowice

Post » Pon sie 15, 2016 9:54 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Ola, to jeden z najpiękniejszych postów jakie czytałam :oops:

alix76

Avatar użytkownika
 
Posty: 23037
Od: Nie mar 22, 2009 7:37
Lokalizacja: Wa-wa

Post » Pon sie 15, 2016 10:55 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Chciałam jeszcze oznajmić że koty zawiązały komitywę. W kwestiach jedzeniowych.
Zuzanna mając do wyboru zjeść RC albo TOTW wybierała RC. Jak jej podsunęłam Purizona to obie karmy przestały istnieć i patrzy na nie jak jej ewentualnie Leon wyżre resztkę Purizona.
Leon mając do wyboru swoje urinary albo naszego RC zjadał tylko urinary, a potem ewentualnie dziubnął RC. Mając do wyboru Purizon albo urinary, zajada się tym pierwszym a potem zerka na urinary, które też chętnie je. Ale zalezy mi, żeby to nie była jego jedyna karma, mimo że pełnowartościowa, żeby się w przeciągu paru lat nią nie przejadł. Bo tu wybacz nie ma.

Cóż z mokrym też wybrzydzają. Kawałki w sosie, czy kawałki mięska nie są fajne. Musy zajebiste! Chyba im będę zmuszona zmiksować te puchy. Bo cokolwiek ma kawałki to ląduje w koszu. Kupiłam też cosme. Zuza widząc w środku krewetkę zwiała. Potem liznęła ale nadal stwierdziła że nie.
Czy coś po za gurmetem produkuje musy? Myślicie, że miksowanie sprawi, że się łaskawie na to skuszą? Czego się nie robi dla kotków :D

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon sie 15, 2016 13:46 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Ja jednemu kotu miksuję małym blenderem :roll: Nie ma wyjścia.

Co do tekstu z zupą kalafiorową, który mnie rozbroił- to TZ zupełnie nie wykazał zrozumienia.
Na szczęście to on przygarnął Baltazara, który długo testował bezwarunkowość naszej miłości, zrzucając i tłukąc co się da.

Baltimoore

Avatar użytkownika
 
Posty: 5504
Od: Sob sty 03, 2015 18:44

Post » Pon sie 15, 2016 13:52 Re: Zuzanna i Leo, czyli stresy pierwszych dni razem

Ja jestem tego samego zdania co koty. Jak coś spada, znaczy że stało w złym miejscu :)
Obecnie Zuza nawet parówek ( z mięsa ;) dziewięćdziesiąt pare procent) nie chce jeść, tylko kocie jedzonko.

ale wtedy tak pięknie prosiła, zaczepiała łapką, nie była namolna , przekonana że dostanie bo prosi tylko tak nieśmiało zainteresowana. poczekaliśmy chwile, żeby przestygło i jej radość, że może była niesamowita.

AleksandraZebrowata

Avatar użytkownika
 
Posty: 322
Od: Czw cze 30, 2016 23:17
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 300 gości