NO ja jutro jak na szpilkach. Ciekawe co sie dowiemy co z Coco. Na 9 M. jedzie z nia. Ja nie bardzo moge. Bo nie chce brac wolnego a tak sie urwac nie moge zeby byc i nie byc w 1.
M. musi sobie dac rade sam. Ale mam malego stresa. Chociaz ostatnio nie sapie... uspokoilo jej sie to troche.
Jak mi sie przypomni ile ja przeszłam z Moli to mam łzy dosłownie w oczach i codziennie jej powtarzam do uszka ze dziekuje ze wytrwała dla mnie ta operacje.
Trzymam kciuki za jutrzejsze badania Ledwo dwa miesiące temu tak samo się denerwowałam o Ciri, więc rozumiem ten stres... oby wyniki badań były u Coco równie dobre jak u mojej pingwinicy