Aia pisze:No dobra... przemyślawszy to sobie bardzo dokładnie i przywoławszy w głowie wspomnienia porannego ciaptania pazurów po panelach, by wciągnąć psa do siebie do łóżka i spać dalej przytulonym - przyznaję, może to być całkiem akceptowane i nawet przyjemne
No, no! A taki baranek i patrzące z nadzieją małe, złe oczka też są rozbrajające

Aia pisze:Rozumiem. Miałam podobne odczucia i było strasznie dziwnie, gdy dowiedziałam się o śmierci kolegi/sąsiada, którego znałam całe życie, 20 lat. Po prostu chłopak wziął i umarł. Wszedł do łazienki i umarł, ot i jużBył i nie ma... A to, że kogoś kto był, nie będzie już nigdy więcej.. doświadczam teraz i jest to dla mnie tak abstrakcyjna myśl, że nie umiem ogarnąć, nie umiem uwierzyć. Jak to "nigdy więcej"? ...
Tak... jemu się skończyło wszystko, bo ja przynajmniej nie wierzę, że jest cos dalej... a my tu jestesmy. Zycie w takiej perspektywie wydaje się czyms zupełnie nierealnym. W jakims sensie aż czyms smiesznym... nasze starania, aspiracje, plany - i co... i nagle nic.
A tęsknota za kims i swiadomosć, że już nigdy - to też znam. To jest cos takiego, co człowiek uswiadamia sobie każdego dnia na nowo. I za każdym razem dostaje tą swiadomoscią w twarz i za każdym razem na nowo nie może uwierzyć...