Nie ma już z nami Bisi ['] a ja muszę nadal żyć choć nie chcę.

Dzisiaj po przyjeździe z lecznicy Bisia straciła przytomność

dzwonię do lecznicy, mam przyjechać, jadę z prędkością ponad 100 kilometrów, Bisia dyszy, ślini się i sapie.
W lecznicy kotka nie jest w stanie utrzymać się na nogach, prawa strona bezwład, szybko pod tlen i dożylną kroplówkę, temperatura 36 stopni,
siedzę przy Bisi w lecznicy ogrzewając ją dodatkowo swoją ręką.
Koteczka gdzieś po dwóch godzinach tlenoterapii zaczyna reagować, jest w stanie utrzymać się na nogach i reaguje na hałasy z zewnątrz.
Następnie po włożeniu Bisi to kontenerka koteczka próbuje się panicznie wydostać, zaczyna znowu ziapać, dyszeć.
Szybko jest wyjeta na stół, koteczka traci oddech, dostaje adrenalinę, pani doktor robi z drugą panią doktor masaż serca, słychać pojedyncze oddechy podczas reanimacji...a potem już tylko cisza.
"Czy dotarłaś bezpiecznie, kochana,
po drabinie z bielutkich obłoków
do tęczowej, świetlistej bramy?
...Uchylona, choć nie słychać Twych kroków.
Wsuń łapeczkę w szparę - w tę niebieską,
teraz główkę; widzisz most? – piękny pewnie!
Nie bój się, podążaj jak ścieżką,
drugi brzeg to Twój dom, choć beze mnie.
No a ja, chociaż serce mi pęka,
myślę tutaj o Tobie z uśmiechem,
przecież wiem, kto na Ciebie tam czeka.
Znam ich, wiedzą że idziesz.
Już lepiej?
Bądź szczęśliwa w tęczowej krainie,
ja swą miłość Ci czasem podeślę,
- zbieraj ją, gdy do Ciebie dopłynie,
ale czasem odwiedź, choć we śnie"
POWIEDZ JAK ŻYĆ
https://www.youtube.com/watch?v=0amjS4vmkmU