Tak się zbieram i zbieram, żeby napisać... Mrówki się wyprowadziły, za to wprowadziła się ONA, Roma:

Siedziała w schronisku w budzie w kojcu przez 2 lata, wycofana, zalękniona, i kiedy ją zobaczyłam, nie mogłam przestać o niej myśleć. Dość długo czekałam, pewna, że ktoś ją adoptuje, bo była dość mocno lansowana, została wysterylizowana, zaczipowana, zaczęła nieśmiało wychodzić na spacery... I nic. A kiedy w końcu po nią pojechałam, siedziała w budzie jak na tym pierwszym zdjęciu, na którym ją zobaczyłam. I wyszła ze mną z kojca i jest ze mną już ponad 2 tygodnie. Najcudowniejszy piesek, jakiego mogłam sobie wymarzyć.