Marzenia11 pisze:hikora pisze:Marzenia11 pisze:Dlatego napisze Ci ze swojego doświadczenia - w sytuacjach SKRAJNYCH, gdy widziałam kota wolnozyjącego w tak złym stanie, że nie uciekał, BRAŁAM GO NA RĘCE, mocno sie zabezpieczając przed ewentualną ucieczką, i zanosiłam do domu. Gdyż uznalam, że czas jaki by minął na przejście do do mu po transporter i powrót w miejsce gdzie jest chory kot może byc na tyle długi, ze ten kot gdzieś się ukryje i go nie znajdę.
Reasumując: W SYTUACJACH SKRAJNYCH brałam kota na ręce. Podejmowałam to ryzyko wiedząc, ze to ryzyko jest w danej sytuacji mniejszym złem.
i stąd ponawiam pytanie, ktore w sumie jest logiczne i bez moich wywodow - czy zastanawiałaś się CO TAKIEGO MUSIAŁO SIĘ STAĆ PODCZAS WIZYTY U PANI Z , ŻE ANNA61 PODJĘŁA RYZYKO I WZIĘŁA KOTKĘ? Bo przyszła bez transporterka.
Jestem zszokowana. Ze zdjęć zamieszczonych przez Annę61 nie wynika, żeby kotka była w skrajnie złym stanie. A Ty masz informacje z pierwszej ręki,jak napisałaś..
Więc ja bardzo się zastanawiam, co tam się musiało stać.
Wyjaśnisz?
CO?????
To ja sie zszokowałam.
Napisałam jako przykład, że są sytuacje, w których się bierze kota na ręce nie mając transporterka, bo to dla tego kota jest lepsze. I nie świadczy to o dwólicowosci czy podwójnych standardach. A Ty wyciągasz wniosek, ze Stefanka była w skrajnie złym stanie????
O ludzie, ja pasuję, bo albo szwankuje myślenie , albo emocje zaburzają myślenie.
EOT. Szkoda czasu.
Przecież sama napisałaś, DUŻYMI literami " co takiego musiało się stać podczas wizyty" itd. nie chce mi się dalej cytować.
Czytaj ze zrozumieniem z łaski swojej i pomyśl o własnych emocjach.
Poproszę.
I nie mieszaj wpisów, ja nic nie pisałam o dwulicowości ani podwójnych standardach
Rozumiem, że wyjaśnienia nie będzie.