Im bardziej poznaję ludzi -tym mocniej kocham zwierzęta

Widzisz budki na lewo przy drewnianej jest kawałek murku to ten ...co sa male w nim.

To blisko miejsca gdzie mieszkasz?Masz możliwość bycia tam więcej niż raz dziennie?

Sytuacja jest skomplikowana.Kotka jest dzika.Ty nie masz warunków a poza tym masz już maluszki na głowie.

Może trzeba jej czasu.

Wykluczam to, że je tam zostawi.Niejedna dzika kotka ma dużo silniejszy instynkt od kotki domowej.

Nie odeszła daleko.Moja okociła sie nie wiadomo gdzie, bo tyle kilometrów narobiłam żeby ja w końcu wywołać ze szok.
Wiec jesteś w otyle lepszej sytuacji ze masz monitoring co się dzieje.

W takiej kupie maluszków zawsze moze sie zdarzyc że któryś bedzie płakał, niekoniecznie dlatego ze dzieje mu sie duża krzywda.

Dla nas pewne warunki sa nie do przyjęcia, dla kotów są całkowicie naturalne.

Ten maluszek zabrany wcześniej.On był z innej dziury w murze?

Baltimoore pisze:Maluszki na zdjęciach cudne
Jak tu teraz pomóc tamtym

Jokot by ich nie przygarnął? Wspomogę hurtowo w "ćwierćkondziach". Może napisz do nich.
Nie wiem kto jeszcze w stolicy mógłby pomóc
Chyba, że mieszkaszz gdzieś indziej, to już całkiem nie wiem.

Lidka mieszka w Strzelnie, woj. Kujawsko-Pomorskie

Myślałam, że w Warszawie. Nie wiem czemu.
To gorzej, w Inowrocławiu za dużo fundacji pewnie nie ma. U nas jest jedna, właściwie założona przez jednego pana.
W razie czego pisz do Kociej Doliny -że jak dadzą im miejsce, to koszty utrzymania i leczenia pokryjemy.

Baltimoore pisze:Myślałam, że w Warszawie. Nie wiem czemu.
To gorzej, w Inowrocławiu za dużo fundacji pewnie nie ma. U nas jest jedna, właściwie założona przez jednego pana.
W razie czego pisz do Kociej Doliny -że jak dadzą im miejsce, to koszty utrzymania i leczenia pokryjemy.

Będe dzwonić dzis nie odbieraja , mały co mam był obok..
Martwi mnie tylko ten chłód tam , wilgotno i zimno a jak będzie padac masakra ..Gdyby miała w innym miejscu ok ...I żeby właściciel murku cos nie spłodził bo to debil...

To staraj się być ostrożna i robić tak aby nie zwracać jego uwagi.

Może ten co był obok jej tam wpadł i dlatego był wyziębiony albo był przenoszony jako pierwszy.Tak czy inaczej jeśli siedzą 4 na kupie i do tego kotka to przy tych upałach nie powinno być im tam zimno.U mnie często teraz koty chłodzą się właśnie na betonie.

Gdyby nie było ulewy tylko popadało, to byłby idealny impuls dla niej żeby je stamtąd wynieść.Kiedy u Was padało ostatnio?

A właściciel murku to kto?za murkiem jest firma czy posesja?

za murkiem jest zakład produkcyjny

puszatek pisze:za murkiem jest zakład produkcyjny

To może i lepiej.Ale pies nie lata?

iza71koty pisze:
puszatek pisze:za murkiem jest zakład produkcyjny

To może i lepiej.Ale pies nie lata?

Własciciel tego zakładu to debil.

Dziękuje taizu za 150 biedronek na koty i Baltimoore za 100 i wilber za 50 ...No dziękuje może kotka :mrgreen:

.Diablatko było u weta , wet mówi brytek ja tak z ulicy :ryk:

..Ma antybiotyk nadal bo kicha no...A tak jakos tam leci .

Juś chodzimy :ryk:

I Diablątko :mrgreen:

I sam on była walka o niego na noże , a teraz pije z kieliszka :smokin:

lidka02 pisze:
iza71koty pisze:
puszatek pisze:za murkiem jest zakład produkcyjny

To może i lepiej.Ale pies nie lata?

Własciciel tego zakładu to debil.

kurcze Lidka- a ten mur to z takich pustaków zrobiony że luft do dolu jest? To tam często może coś- ktoś wpadać. To jak pułapka. Może by tam na górę taka siatkę budowlana przymocować dla zabezpieczenia, może straz pożarna by go zdyscyplinowali, lub wystawili rachunek za akcje ratunkową dla zwierzaczków. a jak facet sie nie zgodzi to mu zbuki tam powrzucać :twisted: