Venta (*)
Jej imię oznaczało czekanie. Bo głośno płakała na silnym mrozie, ja jechałam z daleka i zaklinałam, żeby na mnie poczekała.
Znalazłam wyziębione, kulawe, ledwo widzące nieszczęście.
Ja nazywałam ją Dyżurną, bo tak pilnowała porządku w stadzie - na każdy odglos awantury przybiegała i waliła po pyskach wszystkich uczestników. Koci szeryf, chociaż niepełnosprawny, to dzielny.
Mój brat mówił o niej Kulawka, z czułością. I jako jego ulubiona kotka miała być z nami Jego Kicią.
Tyle lat czekała u mnie na swoich ludzi, ale nikt jej nie chciał. Kochali ją tylko kociarze, którzy ją u mnie poznali. Bo jako pierwsza ładowała się na kolana i była niezmordowana.
Aż do dzisiaj.
