Atta pisze:Nie mam nadcisnienia. Właściwie w takich momentach to mam niskie, bo mierzyłam. To co przynosi dobry skutek w takich chwilach to schładzanie się. Najpierw trzeba schłodzić całe ciało, czyli wejść do letniej wody, a potem napić się czegoś chłodniejszego. Co już nie jest wykonalne gdy jest sie np w pracy. Ja to powinnam chodzić z kamizelką wypchaną wkładami takimi do przenośnych lodóweczek
Deszcz popadał a zaduch... A teraz jeszcze spadło ciśnienie na zewnątrz bo mi głowa pęka
Dobra, więcej nei marudzę tylko idę kote maltretować. W końcu sama mnie ciągnie do swojego salonu

Mam tak samo.Znaczy spada mi wtedy ciśnienie.Dla takich Osób z niedociśnieniem najlepsza jest zima i mróz.Wtedy ciśnienie jest najwyższe.
Mnie akurat głowa boli najczęściej kiedy mocno wieje i pada.Czyli taka typowo jesienna pogoda.
Nie wiem jak w tym roku zniosę upały ale w ubiegłym było już całkiem znośnie.Dwa lata temu był koszmar.
Prawie mdlałam, miałam zachwiania równowagi,duszności, robiło mi się ciemno przed oczami.
No dzisiaj jeden facet to mi momentalnie podniósł ciśnienie.Zaraz po moim karmieniu puścił swojego amstaffa wprost na kocią stołówkę.Koty jadły, dobrze że pies albo był stary albo ułożony.Nie wiem.Facet nazwał mnie wariatką po tym jak mu zwróciłam uwage ze pies bez smyczy i kagańca.Pies grożnej rasy.A on w śmiech.Typ zupełnie nie do rozmowy.Skończyło sie na tym ze nazwałam go chamem a on mnie wariatką i tyle.
Chyba dobrze wiedział kim jestem bo juz z daleka jak mnie zobaczył szybko zapiął psa na smycz.I oglądał sie za siebie czy ide.Chyba czekał aż podejde.No pewnie miał niezły ubaw.

Ja nie.
