Wypusciłam Miziaka w niedzielę z klatki - wyszedł, rozejrzał się i spokojnie odszedł w swoją stronę.
Nie wynosiłam go z altany, a chciałam, zeby sam wyszedł - miał zobaczyć, jak się wchodzi i że nie trzeba się bać chodzenia po altanie. W ogóle właściwie nie spojrzał na Batona i Brzydala, za to Brzydal, który teraz przejął rolę szefa szedł za nim krok w krok. Miziak się nie stawia kotom, raczej stara się unikać.
Po wypuszczeniu tak jak się spodziewałam nie pojawił się aż do wczoraj. Trochę to utrudnia podawanie antybiotyku
Dostał w niedzielę w południe i niestety potem przerwa do wtorku wieczora ... We wtorek przyszedł głodny i aż właściwie wszedł do altany - przysiadł na progu

Dzisiaj znów nie przyszedł - tzn ja myślę, ze przyszedł, ale później i się nie spotkaliśmy. Zostawiłam żarcie z tabletką, mam nadzieję, ze najpierw on przyjdzie na kolację, a potem kotka.
No właśnie - kotka. Ostatnio przyszyła kotka, którą widziałam ponad miesiac temu i wtedy wydawała się być w zaawansowanej ciaży

To młoda kotka, nie jest dzika, nie ucieka na widok człowieka, ale podejsć sama też nie chce. No ale to kotka, więc oswajanie trochę dłuzej zawsze trwa

Ojciec kosił trawę, a ona przysiadła przy trawniku i patrzyła co robi - zero strachu przed głośną kosiarką!
Nie próbowałam dotykać, pozwoliłam jej się najeść - jeśli ma gdzieś kociaki, to musi dobrze jeść. Jak bedę pewna, ze kociaków nie ma, albo że juz nie karmi, bedę łapać na sterylkę. Prędzej nie da rady.
Dałam jej robocze imię Lucynka



Miziak po odzyskaniu wolności


