Chyba odczuwam potrzebę podzielenia się swoim dzisiejszym grafikiem
Pobudka 7.40, spakować Koronkę do lecznicy
8.00 przyjeżdża Ania po Koronkę
karmienie kociąt, chwila na maile itp
9.30 przyjeżdża nowa wolontariuszka, siedzę z nią do 11 sprzątając kociarnię, potem ona zostaje dalej głaskać futra
11.00 przyjeżdża Mama, do 14-ej sadzimy roślinki w pełnym upale i z nieustającym dylematem jak małą przestrzeń można dać roślince by w ogóle miała jakieś szanse
14.30 przyjeżdża osoba oglądać, wybierać kota
16.00 przyjeżdża nowa wolontariuszka z Mamą, rozmawiamy o możliwych działaniach
16.30 przyjeżdża Julia, zaczynamy porządkować kociakarnię
17.00 dociera Ola, włącza się do działań
17.15 przyjeżdża nowa wolontariuszka głaskać koty
17.20 przyjeżdża nowa wolontariuszka z Mamą sprzątać i głaskać
17.30 okazuje się, że muszę jechać na łapankę
19.00 przyjeżdża Agnieszka z Koronką a ja ruszam na łapankę
21.30 wracam z łapanki
22.00 przyjeżdżają ludzie umówieni na odbiór kotów
22.30 zaczynam oporządzanie medyczne kotów
23.15 siadam sprawdzić maile. Powinnam jeszcze przygotować prezentacje na jutrzejsze wystąpienia.
Oczywiście - gdzieś tam zjadłam śniadanie, byłam w WC, pogadałam trochę z młodą. Ale w zasadzie wyłączywszy 3-godzinne sadzenie roślinek - cały dzień spędzam na kocich działaniach.
A gdzie clue? Tu: cały ten dzień jest przerywany SMSami z awanturą od karmicielki ciężko oburzonej, że nie odebrałam od niej telefonu wczoraj o 23.29...