Z rozpędu chciałam napisać, że lek Bruni podany, he he...

nie nie, dostała tylko mokre z enzymem, chrupki wsypałam wczoraj, wszystko zjadła, więc rano jej nie wsypałam, niech je mokre. I kupa u niej jedna przepiękna (tutaj nie żartuję).
Fiołek antybiotyk przyjmuje ładnie, nie pluje nim. Podaję mu po trochu, żeby połknął, bo wczoraj mu się ździebko ulało. I chodzi głodny. Dałam rano cosmę rybną po trochu wszystkim na ogólnym, bo nawet ptyś siedział w kuchni. Misiek dostał felixa i smillę (reszta w lodówce) i suchą karmę od Hani, pozostałym w szpitaliku też dałam jedzenie, bo były puste miski. Zostawiłam więc opakowania puste w kuchni (Iza nie gniewaj się). Alina nadal wściekła na Rudego, doskoczyła do niego, on też się wkurzył.
Z wczoraj:
Brunia ostatni raz dostała metronidazol. Kupa jedna ładna, druga mniej ładna ale nie tragiczna. Fiołek przyjął leki bez problemu, nie gniewał się na mnie, towarzyszył mi wszędzie. Na koniec dnia nawet się ze mną pobawił, słuchajcie. Tylko niestety wyciąga pazury, a ma długie i jak nawet delikatnie łapie to drapie.

. Przy mnie zrobił kupę, ledwo zdążył do kuwety
Ptyś też jakiś odważniejszy, ciągle był w okolicy. Hania ciekawie zagląda pod drzwi, może się przełamie w końcu. Kupa u niej też była raczej nie fajna, ona dużo kopie więc nie jestem pewna, bobek był tylko jeden
Misiek wrócił, przywiozła go Marta, wykastrowany, uszy wyczyszczone ale bez wycinania guzków. Jak sprzątałam szpitalik to zamknęłam Alinkę w klatce, kiepsko to wygląda ale nie złościła się. Mogłam spokojnie bez obaw sprzątnąć klatki.
Miśka nie zrobiła kupy.
Feliway nie znalałam ale ja jestem kiepska w szukaniu

.